„Każdy przedstawiciel Litwy za granicą powinien nagłaśniać problem budowy elektrowni atomowej na Białorusi” – taki priorytet wskazała litewskim dyplomatom prezydent Dalia Grybauskaitė podczas dorocznego spotkania w Wilnie.
Dotrzeć przez salony
Wesprzyj nas już teraz!
Jak informuje portal „Rubaltic.ru”, litewska prezydent uznała, że każdy zagraniczny partner jej państwa powinien mieć wiedzę o zagrożeniu dla otoczenia, jakie niesie eksploatacja budowanej obecnie na Białorusi elektrowni atomowej. Litwinów szczególnie niepokoi lokalizacja inwestycji w Ostrowcu w obwodzie grodzieńskim, skąd w linii prostej do stolicy Republiki Litewskiej jest 55 km, a do granicy litewsko – białoruskiej tylko 23 km. Drugim powodem do niepokojów Litwy jest fakt, że Białoruska Elektrownia Atomowa jest budowana według projektu rosyjskiego, na wzór już działających elektrowni w Rosji i na Ukrainie. Dlatego też w połowie czerwca Sejm Litwy budowę nazwał zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego.
Próby zwrócenia uwagi na zagrażającą Litwie elektrownię w Ostrowcu władze w Wilnie podejmowały wielokrotnie. Na początku czerwca litewscy delegaci na zorganizowanej w Mińsku konferencji pod hasłem „Wsparcie dla nowych elektrowni jądrowych” zbojkotowali wizytację placu budowy w Ostrowcu. Gest Litwinów miał zwrócić uwagę na problem braku bezpieczeństwa uczestników konferencji – członków Światowego Stowarzyszenia Operatorów Elektrowni Jądrowych.
Budowa już trwa
Mimo prób zablokowania budowy Białoruskiej Elektrowni Atomowej przez Litwę prace trwają od jesieni 2013 roku. Oddanie pierwszego bloku energetycznego zaplanowano na 2019 rok, drugiego na 2020 rok. Białoruś stała się też w 2016 roku (trzy lata po rozpoczęciu budowy) członkiem Światowego Stowarzyszenia Operatorów Elektrowni Atomowych. Na zarzuty Wilna Białorusini próbują odpowiadać argumentami politycznymi i naukowymi.
Kilka dni po zajęciu przez parlament litewski stanowiska o zagrożeniach wynikających z funkcjonowania elektrowni w Ostrowcu na łamach białoruskiej „Narodnej Gazety” ukazał się artykuł pt. „Jądro sporów”, ukazujący argumenty Białorusi i słabości zarzutów strony litewskiej. „Narodnaja Gazeta” odnosi się m.in. do ruchów politycznych litewskiego Sejmu, skierowanych przeciw inwestycji w Ostrowcu. Białoruska gazeta dziwi się, że posłowie na Sejm w Wilnie uważają się za ekspertów w specyficznej dziedzinie energetyki atomowej oraz że mówią o zagrożeniu dla otoczenia i środowiska naturalnego.
Rykoszetem od sąsiada
Negatywna ocena działań litewskich przez stronę białoruską ma swoje podłoże także w fakcie uzurpowania sobie prawa przez Litwę do bycia liderem w walce z energetyką jądrową i prowokowania konfliktu między Unią Europejską a Międzynarodową Agencją Energii Atomowej, która zna fakty o technologii przyjętej przy realizacji elektrowni w Ostrowcu.
Białorusini dopatrują się w stanowisku Litwy raczej działań politycznych, wymierzonych za pośrednictwem Mińska w Federację Rosyjską, która zapewnia montaż finansowy inwestycji (podobnie jak przy modernizacji elektrowni jądrowej w Paks na Węgrzech). Z treści artykułu „Narodnej Gazety” wynika również, że Litwa sama chciała zbudować elektrownię atomową w Wisagini (Visaginas), ale nie doczekała się pomocy sąsiadów, w szczególności finansowej. W tym przypadku wybór lokalizacji tuż koło granic Białorusi i Łotwy nie przeszkadzał władzom w Wilnie. Według strony białoruskiej budowę Białoruskiej Elektrowni Atomowej Wilno odbiera jako konkurencję dla wcześniejszych pomysłów litewskich. Co ciekawe, Wisaginia to miasto zbudowane na potrzeby pracowników innej elektrowni – Ignalińskiej Elektrowni Jądrowej. Ponad połowę mieszkańców Wisagini stanowią Rosjanie (Polaków jest tam ponad 9 proc.), a położona jest u zbiegu granic Litwy, Białorusi i Łotwy. Zamknięta litewska elektrownia atomowa w Ignalinie pracowała na reaktorach podobnych do zastosowanych w Czarnobylu. Determinacja obydwu stron sporu pokazuje, że hałas rozpętany przy okazji protestów będzie skutkował zaostrzeniem stosunków między dwoma sąsiadami i usztywnieniem stanowisk, co nie będzie służyło merytorycznej ocenie faktycznych zagrożeń, jakie każda elektrownia atomowa może wprowadzać do środowiska.
Jan Bereza