31 stycznia 2023

Wina, grzech, homoseksualizm. Tęczowe lobby w Kościele wykorzystuje słowa Franciszka

(Fot. Niall Carson / PA Images / Forum)

Co papież naprawdę myśli o homoseksualizmie i grzechu? – zastanawia się Gavin Ashenden na łamach portalu Catholic Herald. Autor nawiązuje do korespondencji pomiędzy Franciszkiem a redaktorem naczelnym jezuickiego pisma „America”, jak pisze – „niestrudzonym aktywistą LGBTQ+”, ojcem Jamesem Martinem.

„Cała posługa ks. Martina jest związana z jego pragnieniem zmiany katolickiego rozumienia homoseksualizmu” – wyjaśnia Ashenden.

Punktem wyjścia do wymiany listów był niedawny wywiad papieża dla agencji Associated Press. Z ust następcy Benedykta XVI padło tam stwierdzenie, że homoseksualizm jest grzechem, ale nie jest przestępstwem. Martin poprosił autora tych słów o wyjaśnienie i nie czekał długo na odpowiedź, która została szybko upubliczniona. „Kiedy powiedziałem, że to grzech, po prostu odniosłem się do katolickiej nauki moralnej, która mówi, że każdy akt seksualny poza małżeństwem jest grzechem. Oczywiście trzeba też wziąć pod uwagę okoliczności, które mogą zmniejszyć lub wyeliminować winę” – napisał Franciszek. Na stwierdzenie, że samo „bycie gejem” [jak można się domyślać, chodzi o aktywny homoseksualizm – red.] jest grzechem, odpowiedział sam sobie, iż „w takim razie grzechem jest także brak wzajemnej miłości”.

Wesprzyj nas już teraz!

„I te dwa stwierdzenia razem wywołały niemałe zamieszanie. Z jednej strony papież Franciszek godnie przywołał katolickie nauczanie etyczne, mówiąc, że każdy akt seksualny poza małżeństwem jest grzechem. Z drugiej jednak strony, nieco niejednoznacznie, przedstawił inną ideę, która w połączeniu z publiczną dyskusją na temat miłości homoseksualnej może działać na szkodę nauczania katolickiego” – zauważa publicysta Catholic Herald. I zaraz podał konkretny przykład, że już się to dzieje.

„W ten sposób rozwija się nauczanie Kościoła. Niefortunne sformułowanie [odnoszące się do homoseksualizmu – red.] wewnętrznie nieuporządkowany, źródło tak wielu ran i nieporozumień, de facto porzucone dawno temu, zostało oficjalnie odrzucone” – stwierdził bowiem na Twitterze jeden z komentatorów, Austin Ivereigh.

Jak podkreśla autor tekstu w CH, „postępowe” lobby w Kościele chwyciło się etycznego zastrzeżenia powtarzanego przez Franciszka o tym, że na winę lub jej brak wpływa kontekst. Chodzi o słowa: „trzeba również wziąć pod uwagę okoliczności, które mogą zmniejszyć lub wyeliminować winę”. 

Używanym często sposobem wyjaśnienia, co oznacza stwierdzenie o znaczeniu kontekstu dla określenia winy moralnej, jest wyobrażenie sobie sytuacji, w której głodne dziecko kradnie bochenek chleba. „Niesprawiedliwość i głód łagodzą winę za kradzież. Może nawet ją usprawiedliwiają? Etycy spierają się o takie (zwykle hipotetyczne) kwestie. I oczywiście należy zrobić ważne zastrzeżenie. Nie jesteśmy automatami żyjącymi w mechanicznym systemie etycznym” – pisze Ashenden.

„Tak więc ci, którzy chcą zmienić nauczanie Kościoła na temat współżycia seksualnego, przedstawiają następujący argument: co jeśli jakość uczucia seksualnego między dwojgiem ludzi, którzy nie są małżeństwem, może usprawiedliwiać ich działania? Co jeśli, na przykład, osiągną oni takie poziomy etycznie imponującej intymności, czułości, potrzeby, przywiązania, wierności i trwałości, że zasługi zgromadzone przez wszystkie te cnotliwe emocje przeważą nad grzechem”? – zastanawia się autor.

Publicysta idzie jeszcze dalej tropem logiki prezentowanej przez lobby dążące do zaakceptowania homoseksualizmu przez Kościół, co jest oczywiście niemożliwe:

Pisze bowiem: „Co byśmy powiedzieli bratu i siostrze, których seksualne uczucie miało miejsce poza małżeństwem i było kazirodcze? Czy jakość ich miłości (powtarzaj zawsze mantrę, że miłość to miłość) przeważa nad faktem, że jest to kazirodztwo, a nie małżeństwo?”.

„A co z ojczymem odczuwającym pociąg do nieletnich (wcześniej mówiło się o nim jako o pedofilu), który chce wyrazić swoją miłość do swojej młodej pasierbicy ze szczerym, intensywnym i trwałym uczuciem seksualnym?”. 

I tak dalej…

Użyty przez Franciszka argument mówiący, że kontekst (lub intencja) może usunąć wszelką winę, a co za tym idzie grzech, zmierza do „erozji pojęcia monogamicznej pary heteroseksualnej” [czyli małżeństwa, w którym jedynie dopuszczalne jest współżycie] – przestrzega autor.

„Rozszerzając pojęcie biologicznego małżeństwa mężczyzny z kobietą na pary tej samej płci na podstawie intensywności i autentyczności ich wzajemnych romantycznych uczuć, zmienia się kategorię małżeństwa a w połączeniu z eliminacją winy pojęcie seksu pozamałżeńskiego jako grzechu znika” – logicznie dowodzi Ashenden. 

„Cokolwiek papież Franciszek miał na myśli, gdy przekonywał, że okoliczności mogą wyeliminować winę, postępowcy twierdzą, że zamierzał zmienić katolickie nauczanie o seksie, małżeństwie i grzechu i je zmienia” – podsumowuje.

 

Źródło: The Catholic Herald

RoM

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij