Wino gronowe było używane w liturgii chrześcijańskiej od początków Kościoła. Ale wino mszalne i zasady jego stosowania to nie tylko bogata tradycja – to również interesująca, i dla wielu osób zagadkowa współczesność.
Z początku nie tylko duchowni sprawujący nabożeństwo, ale i uczestniczący w nim wierni, spożywali Krew Pańską pod postacią wina z kielichów mszalnych. Dopiero wraz z rozszerzaniem się wiary Chrystusowej na kraje, w których z powodu chłodnego klimatu nie uprawiano winorośli, w Kościele zachodnim Komunii świętej zaczęto udzielać jedynie pod postacią chleba (w prawosławiu udziela się jej wciąż pod dwiema postaciami). Wielu jednak nie wie, że Komunia św. pod postacią chleba i wina jest nadal w Kościele katolickim udzielana, choć raczej w wyjątkowych okolicznościach. Jak czytamy w Ogólnym Wprowadzeniu do Mszału Rzymskiego: „Wiedziony tym samym duchem i pasterską gorliwością, Sobór Watykański II mógł w nowy sposób rozważyć przepis trydencki o Komunii pod obiema postaciami. Ponieważ dziś bynajmniej nie podaje się w wątpliwość teologicznych zasad o pełnej mocy Komunii, gdy przyjmuje się Eucharystię pod jedną postacią chleba, Sobór pozwolił przyjmować niekiedy Komunię pod obiema postaciami, gdy przez bardziej wymowną formę sakramentalnego znaku nadarza się szczególnie dogodna sposobność głębszego zrozumienia sakramentu, w którym wierni uczestniczą”. A Kodeks Prawa Kanonicznego dodaje: „Komunii świętej należy udzielać tylko pod postacią chleba, albo, zgodnie z przepisami liturgicznymi, pod obiema postaciami; w wypadku zaś konieczności, także tylko pod postacią wina”.
Wesprzyj nas już teraz!
Rosnące zapotrzebowanie na wino mszalne, wiążące się ze średniowieczną chrystianizacją Europy, przyczyniło się do rozwoju winiarstwa w Europie zachodniej. Powstające przy wznoszonych kościołach i klasztorach winnice, produkujące wino do celów liturgicznych, przekształcały się z biegiem lat w regionalne ośrodki produkcji tego trunku (takie były m.in. początki wielkiej światowej kariery słynnego hiszpańskiego regionu Rioja). Jakie wina preferowano? Raczej czerwone (z uwagi na podobieństwo do krwi) i słodkie (co zabezpieczało przed zepsuciem w wypadku dłuższego transportu lub przetrzymywania), choć tradycja i obowiązujące normy nie regulowały szczegółowo wymogów dotyczących wina mszalnego. Musiało być ono jedynie gronowe – a nie np. owocowe – i produkowane w sprawdzonych winiarniach. Dodatkowym warunkiem był brak dodatków takich jak żywica (używana np. przy wytwarzaniu greckiej retsiny).
Dopiero w Kodeksie Prawa Kanonicznego, który wszedł po raz pierwszy w życie w 1918 r., precyzyjnie określono wymogi wobec wina mszalnego. Według obecnie obowiązujących przepisów kanonicznych, musi być ono naturalne, „z owocu winnego” i „niezepsute”. Do wina należy też dodać trochę wody. Innymi słowy: wino używane w liturgii chrześcijańskiej nie powinno zawierać żadnych konserwantów, barwników czy ulepszaczy, stosowanych nieraz przez producentów tanich win. W drodze wyjątku dopuszczono powszechnie stosowane w winiarstwie i nieszkodliwe siarczany, zabezpieczające napój przed zepsuciem (Kongregacja Świętego Oficjum stwierdziła w 1922 r., że „wolno używać wina z moszczu siarkowanego”). Ponadto „z troskliwością należy dbać, aby wino przeznaczone do Eucharystii było przechowywane w doskonałym stanie i nie skwaśniało. Absolutnie zakazuje się używania wina, którego prawdziwość i pochodzenie byłyby wątpliwe: Kościół bowiem wymaga pewności, jeśli chodzi o warunki konieczne do ważności sakramentów. Żaden pretekst nie może usprawiedliwić użycia jakichkolwiek innych napojów, które nie stanowią ważnej materii” (Kongregacja Kultu Bożego).
Co ciekawe – o ile w Kościele prawosławnym zachowała się tradycja używania czerwonych, najczęściej słodkich win (w krajach byłego Związku Sowieckiego jest to przede wszystkim mołdawski kagor, w Grecji wina ze szczepu mawrodafne), to w Kościele katolickim zdecydowanie częściej używa się win białych. Spowodowane jest to głównie względami praktycznymi, ponieważ ślady po czerwonym winie sprawiają większy kłopot przy czyszczeniu sprzętu liturgicznego.
Waga, jaką przykłada Kościół do naturalności i jakości wina mszalnego, doprowadził do utrwalenia zwyczaju – z całą mocą przestrzeganego – sprowadzania win z atestowanych przez Kościół wytwórni. W Polsce w obrzędach komunijnych stosuje się wina mszalne pochodzące z winiarni na całym świecie, choć coraz częściej – co należy pochwalić – sięga się po trunki z krajów tradycyjnie zaopatrujących polskie diecezje, czyli z Węgier, Mołdawii, Austrii i Niemiec. Dziś do najpopularniejszych w polskim Kościele win mszalnych należą węgierskie tokaje, a więc wina z wyraźnie zaznaczoną słodyczą; lekkie, białe i czerwone wina hiszpańskie z okolic Santiago de Compostela (najczęściej półsłodkie), słynnego miejsca kultu; kalifornijskie wina Cribari, jednego z największych producentów wina mszalnego na świecie (wytrawne, półsłodkie i słodkie); wina Prinz Stefan pochodzące z Austrii (białe) i Hiszpanii (czerwone); mołdawskie kagory; wina z Egeru (Węgry) oraz wina badeńskie (Niemcy) sprowadzane m.in. przez Bazylikę Prymasowską w Gnieźnie i Katedrę Włocławską.
I jeszcze uwaga, którą warto zachować dla dyskusji z domorosłymi antyklerykałami: wina mszalne nie są z reguły ani wymyślne, ani drogie, chociaż ich dobra jakość gwarantowana jest przez producentów, którymi najczęściej są małe rodzinne winiarnie. Większość z używanych w Polsce win mszalnych kosztuje więc od 12,00 do 25,00 zł za butelkę; jedynie przy ważniejszych uroczystościach kościelnych lub przy innych donioślejszych okazjach w liturgii stosuje się wino droższe, np. markowe tokaje.
Grzegorz Wierzchołowski