Od początku roku na skutek gorączki krwotocznej Ebola w zachodniej Afryce zmarło już 600 osób. Zachorował także Humar Khan, lekarz udzielający pomocy chorym, postrzegany w Sierra Leone jako narodowy bohater. Epidemia wymyka się spod kontroli.
Najwięcej oficjalnie zarejestrowanych przypadków, bo 454 spośród 1093 w całej zachodniej Afryce, zanotowano właśnie w Sierra Leone. – Epidemia jest już poza naszą kontrolą – podkreśla Bart Janssen z organizacji Lekarze bez Granic. – Przy tak dużej liczbie przypadków istnieje poważne zagrożenie, że epidemia wybuchnie także na innych obszarach – dodaje. Zakażenia wirusem potwierdzono na terenie czterech kolejnych okręgów Liberii. W tym kraju od marca na skutek wirusa zmarło już 105 osób, władze nie radzą sobie z zaistniałą sytuacją.
Wesprzyj nas już teraz!
W Gwinei oficjalnie zakazano sprzedaży mięsa dzikich zwierząt. Zagrożenie jest szczególnie poważne w przypadku mięsa małp i antylop, nosicielami wirusa mogą być także nietoperze i szczury. Równocześnie, ludność nie ufa lekarzom niosącym pomoc. – Mieszkańcy wiosek nie wierzą w choroby wywoływane wirusami, tylko w złe duchy lub przekleństwa. Uważają, że zachodnia medycyna jest bezradna – tłumaczy Stephan Becker, niemiecki wirusolog pracujący w Afryce..
Wśród ludności panuje przekonanie, że to objęcie kwarantanną i leczeniem przynosi śmierć. – Możemy uratować przynajmniej 40 procent zakażonych. Ludziom można o wiele skuteczniej pomagać w szpitalach niż w domu – podkreśla Becker. Jak dodaje, ryzyko rośnie w regionie również na skutek lokalnych zwyczajów pogrzebowych.
W 1976 epidemia gorączki krwotoczne na terenie dzisiejszej Demokratycznej Republiki Konga przyniosła śmierć 208 osób.
Źródło: allafrica.com
mat