„Dziś obrona polskich rolników jest najważniejszą sprawą dla Polaków, bo utrata przez Polskę zdolność do produkowania w miarę zdrowej żywności to najważniejsze zadanie, jakie przed nami stoi – przekonuje na łamach „Niedzieli” dziennikarz i publicysta Witold Gadowski.
Publicysta zauważa, że dzisiaj rolnik to tak naprawdę przedsiębiorca, który musi działać według ściśle rozpisanego i skrupulatnie obliczonego planu. Stąd każda, nawet najmniejsza zmiana w sposobie funkcjonowania może odbić się fatalnymi konsekwencjami. Natomiast w przypadku unijnego programu Fit for 55, dążącego do dekarbonizacji rolnictwa, mamy do czynienia z transformacją o charakterze epokowym.
Ponadto, rolnicy stanowią ostatnia dużą grupę społeczną, która może solidarnie wystąpić i odcisnąć piętno na decyzjach władzy. „W Polsce jest teraz ponad 1,5 min rolników, więc władza musi się ich obawiać i liczyć z ich głosem” – zauważa gość programu „Prawy Prostu PLUS” na kanale PCh24TV.
Wesprzyj nas już teraz!
W opinii publicysty, jeżeli w Polsce zostanie taki proces, jaki miał miejsce na Ukrainie, gdzie w większości żywność produkują wielkoobszarowi oligarchowie i zagraniczne korporacje, to rola zdroworozsądkowych chłopów nie będzie już ważna.
„Gdyby w naszym kraju gospodarowało 110 obszarników, a nie 1,5 mln dzisiejszych rolników, sytuacja ta przedstawiałaby się zgoła odmiennie i władza nie miałaby już problemu (…) rolnicy są rozsądni, bo ciągle są przywiązani do praw natury i ziemi, a nie do marksistowskich złudzeń, mobilni dysponują przecież sprzętem i nawykami działania w naturze oraz zdeterminowani, aby bronić swojego sposobu życia i co najważniejsze – ziemi! Ich najtrudniej przekonać do klimatycznych bredni” – przekonuje Gadowski.
I jak dodaje, właśnie w takim kierunku zmierzają, suflowane pod przykrywką ideologii ekologizmu, globalistyczne plany dotyczące produkcji i dystrybucji żywności na całym świecie. Publicysta przekonuje, że awantura dotycząca ukraińskiego zboża i unijnej zielonej transformacji jest w zasadzie emanacją tego, dużo głębszego procesu.
„Chłop musi zostać wytrzebiony, bo inaczej będzie Wandejczykiem nowej rewolucji! Nie zgodzi się na przekształcenia i na dodatek będzie gotowy się zorganizować i podjąć walkę. Stąd taka determinacja w tym, aby zalać polski rynek ukraińskimi produktami rolnymi, które mają wykończyć polskie rolnictwo. Ani Morawiecki, ani Tusk nie mają odwagi i niezależności, aby to powstrzymać. Bo chyba nie są aż tak naiwni, by nie wiedzieć, o co w istocie toczy się ta gra” – konkluduje.
Źródło: Niedziela
PR