„Wicepremier Gowin, który powinien dziękować losowi, że udało mu się wsiąść do szalupy PiS po tym, jak odrzuciła go macierzysta PO, poczyna sobie obecnie jak kukułka w nie swoim gnieździe. Nie dość, że mając nikłe realne poparcie, rości sobie coraz większe pretensje, to jeszcze przygarnia pod swoje skrzydła najgorsze odpady z… PO właśnie”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” Witold Gadowski.
Publicysta przypomina, że to właśnie za sprawą Jarosława Gowina wiceministrem w resorcie rozwoju jest Andrzej Gut-Mostowy – kilkukadencyjny poseł PO. „I co? Ktoś się oburzył? Cisza jak makiem zasiał. Bo jak się ktoś odezwie, to już kariery nie zrobi”, zaznacza.
Wesprzyj nas już teraz!
Gadowski podkreśla, że nie tylko Jarosław Gowin jest „promotorem podejrzanych karier i apanaży” w rządzie Mateusza Morawieckiego. „Przyglądam się temu i tym okadzającym władzę dziennikarzom i ciągle słyszę: Niech Pan nie rozrabia, bo przyjedzie PO i wtedy wicie, rozumicie”, wskazuje.
„Ja to wasze wicie, rozumicie, te wasze nieustanne wybory, które są grą o wszystko (dla kogo?), znam już aż do mdłości”, podkreśla Gadowski. Jak dodaje wielu z „dygnitarzy”, którzy od lat przewijają się w świecie polityki i „państwowego biznesu” to „krańcowi nieudacznicy, którzy nie potrafiliby poprowadzić własnej firmy”. Jednak w myśl zasady „Wicie, rozumicie” nie można krytykować tego typu działań, bo… „mogą przyjść tamci”.
„Zawsze jest nie w porę, zawsze jest ten sam szantaż emocjonalny, że jak nie ci, to będą gorsi, zawsze jest stawianie spraw na ostrzu stwierdzeń o wyborze mniejszego zła. Czy nie czas, aby tym wszystkim oszustom o gębach pełnych tego wicie, rozumicie publicznie wygarbować skórę i popędzić środkiem wsi?”, podsumowuje Witold Gadowski.
Źródło: tygodnik „SIECI”
TK