– Drodzy Państwo, tak wygląda dudek… A właściwie – człowiek wystrychnięty na dudka przez obecnie miłościwie nam panujący w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, a właściwie w republice okrągłego stołu rząd – powiedział w Komentarzu Tygodnia Witold Gadowski na temat nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, na mocy której przywrócono do pracy sędziów SN kilka miesięcy temu przymusowo emerytowanych.
– Tyle się nagardłowałem, że Małgorzata Gersdorf powinna być emerytką, że powinna siedzieć cicho, że powinna się nie stawiać… Tyle się nagardłowałem, że Sąd Najwyższy powinien być oczyszczony i właśnie zaczęto ten proces. Okazuje się, że organ się odwinął i wszystko wraca do status quo ante. Mówiąc językiem ulicy: rząd dostał takiego kopa, że leci, leci i jeszcze się nie może nawet odwrócić – podkreślił dziennikarz.
Wesprzyj nas już teraz!
Gadowski zwrócił uwagę, że obóz rządzący, który rękoma parlamentarzystów i prezydenta Andrzeja Dudy przeniósł w „stan spoczynku” sędziów SN z prezes Małgorzatą Gersdorf w środę zrealizował „złotą myśl” Giuseppe Tomasi di Lampedusa: „Trzeba wiele zmienić, żeby wszystko zostało po staremu”. – Nie szukajmy jednak pięknych uzasadnień do pięknych sytuacji! – dodał.
– Okazuje się, że dzisiejsza władza w Polsce może sprawować władzę pod warunkiem, że jej nie sprawuje. Okazuje się, że Małgorzata Gersdorf jest ważniejsza od premiera polskiego rządu i prezydenta razem wziętych, bo nowelizacja przewiduje, że Małgorzata Gersdorf nadal będzie pierwszym prezesem Sądu Najwyższego, tak jak uporczywie twierdziła. I tak nie po raz pierwszy zresztą i, jak sądzę, nie po raz ostatni wystrychnięto na dudków tych, którzy wierzą w „dobrą zmianę” – zaznaczył.
– Wszystko wraca do normy, a rządzący kurczowo trzymają się zapisu, że w SN będzie Izba Dyscyplinarna. No tak – ona wam wymierzy dyscyplinę… – podsumował Gadowski.
źródło: GadowskiTV
TK