„[najprawdopodobniej] właśnie dowiedzieliśmy się, iż Polska całkowicie i zapewne ostatecznie wypadła z gry dyplomatycznej, która zadecyduje o tym, na jakich warunkach zakończy się wojna” – komentuje analityk Witold Jurasz utajniony częściowo plan Wołodymira Zełenskiego na zakończenie wojny za naszą wschodnią granicą.
Do lektury komentarza warto zabrać się pamiętając o dwóch uwarunkowaniach. Po pierwsze, analiza ukazała się na łamach portalu Onet (Ringier Axel Springer). Po drugie, autor ma bogate doświadczenie dyplomatyczne. W latach 2005 – 2009 pełnił funkcje drugiego i pierwszego sekretarza Ambasady RP w Moskwie. W 2010 roku został szefem Wydziału Politycznego polskiej ambasady w Mińsku, której stery objął w kwietniu 2010 w charakterze chargé d’affaires. Po odejściu z MSZ (2012) był dyrektorem w firmie zajmującej się eksportem polskiej broni.
Wesprzyj nas już teraz!
Witold Jurasz przyjrzał się – na ile było to możliwe – dokumentowi złożonemu z pięciu punktów oraz trzech tajnych aneksów. Według niego jednak, najważniejsze w przesłaniu prezydenta Ukrainy jest to, co nie zostało wyłożone, mówiąc potocznie, „kawa na ławę”.
Pierwszy jawny punkt jest powtórzeniem mantry powtarzanej przez Kijów od dawna. Chodzi o „zaproszenie Ukrainy do członkostwa w NATO”, czyli postulat, który zdobył już uznanie kilku państw Paktu Północnoatlantyckiego.
Postulat drugi oznacza dalsze dostawy broni oraz otrzymanie wolnej ręki w jej użyciu. Biorąc pod uwagę niedawne dyskusje toczące się na forum Sojuszu Północnoatlantyckiego, oznaczałoby to m.in. możliwość atakowania celów na terenie Rosji.
„Trzeci punkt opisuje nienuklearne odstraszanie Rosji i jak można wnioskować z tekstu wystąpienia, dotyczy dyslokacji na terenie Ukrainy jednostek wojskowych zachodnich sojuszników” – ocenia Witold Jurasz.
Po czwarte, Zełenski podkreślił znaczenie współpracy gospodarczej po wygaśnięciu konfliktu zbrojnego.
Osobliwie brzmi natomiast propozycja numer pięć. Ukraina miałaby bowiem zastąpić swoimi oddziałami części jednostek amerykańskich, które obecnie mają swoje bazy w Europie. Te zaś trafiłyby na Ukrainę. „Taka idea jest jednak wątpliwa, gdyż w powszechnej opinii Zachodowi łatwiej byłoby porozumieć się z Rosją, gdyby do Ukrainy miały trafić jednostki europejskie, a nie amerykańskie, czyli te, na które Moskwa reaguje wyjątkowo wręcz alergicznie” – wskazuje autor analizy.
Wydźwięk planu oznacza, według Witolda Jurasza, że Kijów – zdając sobie sprawę z niemożności powrotu do granic z 1991 roku – nie domaga się już nienaruszalności swojego terytorium sprzed wojny, ale obstawia jedynie opcję „gwarancji bezpieczeństwa”.
„Z polskiej perspektywy najważniejsze są jednak tajne aneksy do drugiego, trzeciego i czwartego punktu planu. W odniesieniu do punktu drugiego prezydent Zełenski stwierdził, że z aneksem zaznajomione zostały te państwa, które mają stosowny potencjał wsparcia wojskowego. Niemal na pewno nie ma wśród nich Polski, gdyż nasz kraj to, co mógł Ukrainie przekazać, już dawno przekazał” – czytamy.
O aneksie do trzeciego punktu dowiadujemy się, iż trafił on do wiadomości USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Niemiec. Z kolei również tajny dodatek do czwartego – najprawdopodobniej Grupie G7, czyli wyżej wymienionym oraz Japonii i Kanadzie.
„Wszystko powyższe najprawdopodobniej oznacza tyle, że właśnie dowiedzieliśmy się, iż Polska całkowicie i zapewne ostatecznie wypadła z gry dyplomatycznej, która zadecyduje o tym, na jakich warunkach zakończy się wojna” – wskazuje analityk.
„Pytaniem, na które polskiej opinii publicznej muszą odpowiedzieć politycy i eksperci, którzy współtworzyli tak za rządów PiS, jak i obecnej władzy, naszą politykę wschodnią jest to, jak to się stało, że zainwestowawszy tyle we wsparcie Ukrainy mamy dziś nie tylko nie najlepsze relacje z Kijowem, ale też nie jesteśmy w gronie partnerów kluczowego planu” – dodaje Jurasz.
Publicysta pisujący dla PCh24.pl Łukasz Warzecha tak odniósł się do artykułu z Onetu: „Alarmujący tekst Witka Jurasza o planie pokojowym pana Zełenskiego. Nie tylko jego założenia grożą wciągnięciem Zachodu w wojnę, ale przede wszystkim Polska zostaje całkowicie zmarginalizowana i nie będzie mogła współuczestniczyć w decyzjach, dotyczących bezpośrednio naszego bezpieczeństwa”.
Źródła: Onet.pl, PCh24.pl, Twitter (X)
RoM