Były wiceszef Biura Ochrony Rządu gen. Paweł Bielawny, oskarżony o nieprawidłowości przy ochronie wizyt VIP-ów w Smoleńsku jest winny zaniedbań. Warszawski Sąd Okręgowy skazał go w zawieszeniu na 3 lata, 10 tys. zł grzywny i 5 lat zakazu wykonywania zawodu funkcjonariusza BOR. Wyrok nie jest prawomocny.
Gen. Bielawny odpowiadał za niedopełnienie od 18 marca do 10 kwietnia 2010 roku obowiązków związanych z planowaniem, organizacją i realizacją zadań ochronnych Biura Ochrony Rządu. To – jak wskazywała prokuratura – w akcie oskarżenia – skutkowało „znacznym obniżeniem bezpieczeństwa ochranianych osób”. Było to działanie na szkodę interesu publicznego, tj. zapewnienia ochrony prezydentowi RP i prezesowi Rady Ministrów oraz na szkodę interesu prywatnego osób pełniących urząd prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii Kaczyńskiej oraz urząd prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska.
Wesprzyj nas już teraz!
Były wiceszef BOR był oskarżony także o poświadczenie nieprawdy w dokumentach, w których wbrew faktom wskazano, że fotograf współpracujący z BOR jest funkcjonariuszem Biura w delegacji do Smoleńska.
Sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzeczniczka sądu zaznaczyła, że prokurator wnosił o kary jednostkowe: półtora roku pozbawienia wolności za pierwszy zarzucany czyn oraz roku – za drugi i wniósł o orzeczenie kary łącznej: 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na 5 lat; 10 tys. zł grzywny oraz zakazu wykonywania zawodu funkcjonariusza BOR na 10 lat. Obrońca i sam oskarżony wnosili o uniewinnienie.
Gen. Bielawny nigdy nie przyznawał się do zarzutów. Inne zdanie mieli biegli oceniający pracę BOR. Przygotowane dwie opinie wprost stwierdzały, że sposób organizacji i realizacji działań ochronnych był niezgodny z zasadami BOR. Co więcej, wedle biegłych Bielawny świadomie zdecydował o odstąpieniu od rozpoznania przez BOR lotniska w Smoleńsku i obecności funkcjonariuszy Biura na lotnisku. Nie sprawdzono też tras przejazdu prezydenta. To miało swoje konsekwencje, bo w przypadku wizyty Donalda Tuska w Smoleńsku, gdzie spotkał się 7 kwietnia 2010 roku z Władimirem Putinem, o bezpieczeństwo zadbały rosyjskie służby. 10 kwietnia poziom zabezpieczeń był nieporównywalnie niższy. Sąd przychylił się do opinii biegłych i uznał gen. Bielawnego winnym stawianych mu zarzutów. Wyrok nie jest prawomocny.
Źródło: tvp.info
MA