Związki partnerskie są pierwszym krokiem na drodze do wprowadzenia pseudo-małżeństw homoseksualnych z prawem do adopcji dzieci. Jeżeli władze naszego kraju zrealizują swoje zamiary, prędzej czy później, pod presją Brukseli, dokonamy zniszczenia naturalnego małżeństwa, wprowadzając obok niego czystą jego karykaturę.
Prawdziwe cele rewolucjonistów
Lewicowi ideolodzy nie ukrywają, jakie są ich prawdziwe cele: całkowite zrównanie prawne autentycznego małżeństwa z jego wynaturzonym naśladownictwem, czyli pseudo-małżeństwami osób tej samej płci. W imię totalnego egalitaryzmu i oderwania od prawa naturalnego forsuje się pogląd, jakoby ludzie mogli zawierać ze sobą dowolne związki i nazywać je właśnie małżeństwem.
Wesprzyj nas już teraz!
Instytucja małżeństwa nie zrodziła się tymczasem jako jakaś idea czy nawet wyraz religii – to niemal pierwotna formuła społeczna, która ujmuje w ramy podstawową komórkę cywilizacyjną. Dwoje ludzi zawiera małżeństwa po to, by spłodzić i wychować dzieci. W związkach homoseksualnych jest to z oczywistych przyczyn niemożliwe, ale żeby udoskonalić małpowanie prawdy, lewicowa rewolucja nadaje jednopłciowym pseudo-małżeństwom prawo do adopcji dzieci.
Zniszczenie dzieci
Tworzy się w ten sposób głęboko patologiczne formy życia quasi-rodzinnego. Zamiast ojca i matki, dzieci są wychowywane przez osoby tej samej płci. Otrzymują głęboko zafałszowany obraz świata, są przyzwyczajane do akceptacji i podziwiania grzechu. Święty obraz miłości małżeńskiej widzą jak przez brudną szybę, biorąc groźne cienie za prawdę, niszcząc w sobie zdolność do rozpoznawania dobra, piękna i prawdy, co ma katastrofalne konsekwencje duchowe i moralne, a w konsekwencji – również cywilizacyjne.
Co więcej, w wielu krajach homoseksualiści pozyskują dzieci poprzez surogację, płacąc ubogim kobietom za to, by urodziły i oddały im swoje własne potomstwo. W takich wynaturzonych homoseksualnych rodzinach, oprócz sodomii, dochodzi do głosu jeszcze jeden straszny grzech: poniżenie macierzyństwa i pozbawienie dziecka przyrodzonego prawa wychowania u boku własnych prawdziwych rodziców. Mały człowiek jest sprowadzany do roli przedmiotu handlu, zabawki mającej służyć zadowoleniu dorosłych, którzy zapałali żądzą naśladowania normalności za sprawą całkowicie nienormalnych narzędzi. Dwóch ojców i dziecko, dwie matki i dziecko – trudno o większą bezczelność wobec Stwórcy. Do tego jednak wkrótce dojdziemy, jeżeli tylko rządzący zrealizują zamiary, które dziś przedstawiają.
Homoseksualiści nie mogą zawierać związków – i bardzo dobrze
Chodzi o związki partnerskie forsowane przez Katarzynę Kotulę, Włodzimierza Czarzastego i Władysława Kosiniaka-Kamysza – oczywiście z pełną aprobatą Koalicji Obywatelskiej Donalda Tuska, od dawna całkowicie oddanej wynaturzonej agendzie LGBT. Politycy przedstawiają jakieś ckliwe historie o więzi, która łączy ludzi tej samej płci, a która nie może w Polsce znaleźć swojego formalnego umocowania. To prawda, nie może – i bardzo dobrze. Zadaniem państwa nie jest spełnianie zachcianek i rojeń poszczególnych osób czy marginalnych grup, ale troska o dobro wspólne całego narodu. Dobro wspólne wymaga tymczasem wsparcia i ochrony małżeństwa jako wyjątkowej przestrzeni, o czym mówi przecież sama konstytucja.
PODPISZ APEL DO PREZYDENTA RP!
Kradzież nie jest zakupem – to elementarz
Tak zwani homoseksualiści mogą zawierać małżeństwa tak samo, jak wszyscy inni ludzie – nikt im tego nie broni. Nie chcą tego jednak zrobić, bo twierdzą, że mają upodobanie w osobach tej samej płci – ale to wyłącznie ich sprawa, państwu nic do tego. Dlatego żądają, żeby małżeństwem nazywać coś, co wcale nim nie jest. Na tej samej zasadzie biedak mógłby powiedzieć, że ma przyrodzone upodobanie do drogich samochodów i oczekiwać, że państwo wprowadzi możliwość legalnego ich zabierania osobom bogatym – a kradzież zostanie nazwana zakupem. Nie, kradzież to nie zakup – to grzech i przestępstwo, nic więcej. Państwo nie może zalegalizować kradzieży, bo musi chronić własność – tak samo, jak musi chronić małżeństwo. Własność, małżeństwo, życie – to naturalne wartości, których w żaden sposób nie wolno naruszać ze względu na skłonność do grzechu, zła czy wynaturzone tendencje niektórych obywateli Polski.
Fałszywa konkurencja dla małżeństwa
Związki partnerskie, w jakiejkolwiek formule, siłą rzeczy uderzają w małżeństwo, bo kwestionują jego wyjątkowość. Dotyczy to nie tylko związków homoseksualnych, ale także heteroseksualnych związków partnerskich, które stanowią jakąś absurdalną konkurencję wobec małżeństwa. Ludzie, którzy chcieliby żyć razem i w normalnych warunkach zawarliby małżeństwo, nagle otrzymują kontrpropozycję – może wystarczy im tylko związek partnerski? W ten sposób małżeństwo zostaje osłabione, zdegradowane do roli jednej z dostępnych opcji. To w oczywisty i jawny sposób jest niezgodne z zapisami konstytucji, o nadprzyrodzonym porządku moralnym już nawet nie wspominając…
Sprzeciw Kościoła
Wracam jednak do istoty sprawy, czyli pseudo-małżeństw homoseksualnych. Jest niezwykłym skandalem, że z poparciem dla związków partnerskich, czyli pierwszego kroku w stronę tego rewolucyjnego anty-ideału, występują dziś również nominalni katolicy. Takim jest przecież Władysław Kosiniak-Kamysz, takim jest wielu członków PSL czy Koalicji Obywatelskiej. Kościół katolicki naucza tymczasem bardzo jasno: odpowiedzialny katolik nie może popierać związków partnerskich nawet jako takich, a co dopiero, jeżeli są rozumiane jako początek marszu w stronę wynaturzenia małżeństwa. Mówią o tym biskupi, mówią o tym papieże – odkąd tylko pojawiła się tęczowa agenda rewolucyjna, Stolica Apostolska głosi twarde i jasne „nie” wobec jakichkolwiek przejawów stabilizowania prawnego homoseksualizmu.
Wszędzie było tak samo – od związków do pseudo-małżenstw
Nie ma tymczasem żadnej wątpliwości, że związki partnerskie są istotnie początkiem drogi, na której końcu w ramach iście piekielnego zwieńczenia czeka pseudo-małżeństwo gejowskie czy lesbijskie z prawem do adopcji albo po prostu kupowania dzieci od surogatek. Przykładów na tę diabelską logikę rewolucji jest mnóstwo, ograniczę się tylko do dwóch, dla Polaków szczególnie ważnych z przyczyn historycznych, kulturowych i gospodarczych.
Niemcy i Amerykanie
Po pierwsze, Niemcy. W roku 2001 za rządów lewicowego kanclerza Gerharda Schrödera wprowadzone zostały w Republice Federalnej związki partnerskie – niezależnie od płci partnerów. Kiedy społeczeństwo zupełnie się do tego przyzwyczaiło, władze poszły naprzód. W roku 2017 niemiecki Bundestag – za zgodą czy zgoła zachętą chadeków, w tym samej kanclerz Angeli Merkel – wprowadził skandaliczną ustawę „Ehe für alle”, czyli „małżeństwo dla wszystkich”. Homoseksualiści zyskali prawo do zawierania państwowych małżeństw – z prawem do adoptowania i kupowania sobie dzieci. Dokładnie tak samo było w Stanach Zjednoczonych. Od późnych lat 80. zaczęto wprowadzać w USA związki partnerskie – na przykład w Kalifornii, później na Hawajach czy w Vermoncie. Fala legalizacji związków partnerskich postępowała, aż wreszcie w roku 2015 Sąd Najwyższy uznał, że w całym kraju można legalnie zawierać pseudo-małżeństwa homoseksualne. Wszelka obrona małżeństwa padła… Ten sam scenariusz można byłoby pokazać na przykładzie Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii, Hiszpanii… Dziś walka trwa jeszcze we Włoszech, gdzie 10 lat temu wprowadzono związki partnerskie dla homoseksualistów; tęczowych pseudo-małżeństw z prawem do adopcji dzieci jeszcze tam nie ma, ale to może się wkrótce zmienić, bo społeczeństwo przyzwyczaja się do wynaturzonej formy życia w parach tej samej płci i znaczna jego część (ok. 60 proc.) deklaruje akceptację dla ewentualności „małżeństw” gejowskich i lesbijskich.
Straszne konsekwencje homorewolucji
Nie ma żadnego powodu sądzić, że w Polsce byłoby inaczej. Dziś związki partnerskie – za kilka lat homomałżeństwa. Konsekwencje będą straszne z wielu powodów. Po pierwsze, ucierpią sami homoseksualiści. Dziś państwo pokazuje im, że forma ich życia jest nienaturalna i niewłaściwa. Jeżeli pojawią się związki partnerskie i pseudomałżeństwa, homoseksualiści otrzymają od państwa odwrotny komunikat, co umocni ich w grzechu i może doprowadzić do utraty zbawienia wiecznego. Po drugie, ucierpią dzieci – dorastające w nienaturalnej przestrzeni i wychowywane do antymodelu życia. Po trzecie, zawali się edukacja moralna Polaków – szkoły będą musiały przedstawiać uczniom te wynaturzone formy życia jako normalne, co zaburzy świadomość naszego narodu i utrudni mu odróżnienie prawdy od kłamstwa. Po czwarte, pojawi się niezwykle silny nacisk na Kościół katolicki, nakłaniany do zaaprobowania tej rewolucji i wprowadzania jakichś pseudo-sakramentalnych obrzędów dla homoseksualistów. Tak dzieje się wszędzie – gdzie obowiązują państwowe formy uznania związków jednopłciowych, tam pojawiają się księża i biskupi, którzy chcą je błogosławić.
Sprzeciw prezydenta pilnie potrzebny
Jeżeli rządzący skutecznie przeprowadzą ustawę o związkach partnerskich przez parlament, zareagować musi prezydent Karol Nawrocki. W imię obrony porządku naturalnego i polskiej konstytucji, powinien taką propozycję natychmiast zawetować. Jej nieprawomocność może też rozpoznać Trybunał Konstytucyjny, z czym nie powinno być żadnego problemu, jako że niezgodność takich związków z konstytucją jest wręcz rażąca. To wszystko jest ważne nie tylko z przyczyn moralnych, ale także ze względu na troskę o nieledwie biologiczne przetrwanie naszego narodu. Mamy w Polsce niesamowity kryzys demograficzny, o wiele poważniejszy niż w większości krajów na świecie. Ze wszystkich badań wynika, że to właśnie małżeństwo jest najlepszą przestrzenią dla wychowywania dzieci, o wiele doskonalszą niż jakiekolwiek formy związków pozamałżeńskich. Stąd każdy odpowiedzialny polityk powinien w imię obrony istnienia polskiego narodu bronić małżeństwa i starać się uczynić je jak najatrakcyjniejszym. Tworzenie fałszywej konkurencji wobec małżeństwa urasta dziś do de facto dywersyjnego działania.
Na to nie może być zgody żadnego katolika – ani żadnego Polaka.
Módlmy się za wstawiennictwem świętych męczenników z Ugandy, którzy zginęli w obronie czystości, odrzucając grzech sodomii – niech Polska zostanie wolna od tego prawnego rewolucyjnego zgorszenia.
Paweł Chmielewski
PODPISZ APEL DO PREZYDENTA RP!
Panie Prezydencie, nie wolno dać się oszukać! Zatrzymajmy instytucjonalną homo-rewolucję
