Stołeczni urzędnicy nie zamierzają interweniować w sprawie obrazoburczego spektaklu „Klątwa”, wystawianego na deskach miejskiego Teatru Powszechnego w Warszawie. Nie dojdzie ani do zmiany dyrekcji, ani obcięcia dotacji, gdyż takie działanie miałoby być… elementem cenzury. Na to zaś nie pozwala, zdaniem urzędników, konstytucja. A katolików obrażać można?
– Każdą miejską instytucją kultury, w tym Teatrem Powszechnym, stołeczny ratusz zajmuje się w sposób zgodny z prawem; konstytucja nie pozwala urzędnikom na cenzurę – tak Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza, skomentował apel ministra kultury do prezydent Warszawy o rzetelne potraktowanie swojej odpowiedzialności za podległą jej instytucję.
Wesprzyj nas już teraz!
Prof. Piotr Gliński, minister kultury wyraził ubolewanie w sprawie piątkowych zajść przed Teatrem Powszechnym, na którego scenę po przerwie powrócił bluźnierczy spektakl, co wywołało społeczne protesty. Wicepremier wezwał prezydenta Warszawy do podjęcia działań i wzięcie odpowiedzialności za podległą jednostkę.
„W ocenie ministra trzecia władza niezawisła i stojąca na straży poszanowania prawa wywiedzionego z ducha i litery Konstytucji powinna zbadać i ocenić, czy tego rodzaju performans, łączący działania artystyczne ze znieważaniem religii i naruszeniem najwyższych wartości Kościoła katolickiego, pozostaje w zgodzie z konstytucyjnymi wartościami” – poinformował portal wpolityce.pl.
Milczarczyk w odpowiedzi docenił, że „minister rządu PiS odnosi się do konstytucji i jej wartości” i dodał, że na szczęście „konstytucja nie pozwala podejmować działań cenzorskich urzędnikom, uznając wolność wypowiedzi za jedną z podstawowych wolności”.
To oznacza, że miasto nie podejmie żadnych działań – czy to w zakresie zmiany dyrekcji teatru, czy też ograniczenia finasowania. Sprawę – jak dodał – władny jest ocenić sąd.
Źródło: wpolityce.pl
MA