– Tzw. ustawa łańcuchowa to tak naprawdę ustawa o ogromnych pieniądzach dla NGO-sów, które – delikatnie rzecz ujmując – nie są sprzymierzeńcami hodowców. Z dobrostanem zwierząt w Polsce nie mamy problemu. My mamy problem z dobrostanem rolników – mówiła na antenie TV Trwam Monika Przeworska, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej.
Według Przeworskiej tzw. ustawa łańcuchowa kompletnie nie dotyczy dobrostanu zwierząt. – Gdybyśmy chcieli stworzyć ustawę, w której zakażemy trzymania zwierząt domowych na łańcuchach, to zmieścimy tę ustawę na jednej stronie, a ta ustawa, która została przedłożona, to 42 strony aktów prawnych, a tam jest bardzo dużo zagrożeń – podkreśliła.
Ekspert ds. rolnictwa skomentowała zapis „ustawy” określający mechanizm odbierania zwierząt przez organizacje społeczne.
Wesprzyj nas już teraz!
– Aktywiści, którzy wchodzą na teren gospodarstwa czy posesji, odbierają zwierzęta, a później – niezależnie od tego, czy rolnik lub posiadacz zwierzęcia okaże się winien czy nie – wystawiają fakturę za utrzymanie takiego zwierzęcia. W myśl tej ustawy nie będą bezpośrednio obciążać tymi kosztami rolnika, tylko najpierw te koszty poniesie samorząd, a później to samorząd będzie takiego rolnika windykował, co jest idealnym usprawnieniem, jeżeli jest się organizacją antyhodowlaną, która takich interwencji się dopuszcza. (…) Tak naprawdę to jest ustawa o ogromnych pieniądzach dla NGO-sów, które – delikatnie rzecz ujmując – nie są sprzymierzeńcami hodowców – zwróciła uwagę dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej.
Projekt wprowadza również zmiany w definicji niehumanitarnego traktowania zwierząt, wprowadzając w tej materii większą uznaniowość, co tworzy kolejne pole do nadużyć.
Źródło: RadioMaryja.pl
TG