Agencja Moody’s obniżyła w ubiegły piątek rating włoskich obligacji rządowych o dwa punkty. Rosną koszty kredytów dla Włoch, nieśmiało przebąkuje się o tym, że mogą być one następnym państwem, które będzie potrzebować zagranicznej pomocy.
Włoski rating został obniżony z A3 do Baa2. Co więcej, został on opatrzony perspektywą negatywną, co wyraża brak zaufania wobec włoskiego sektora finansowego, który coraz częściej zdradza objawy „zakażenia” chorobą, która dotknęła już Grecję, Hiszpanię i inne kraje.
Wesprzyj nas już teraz!
Niepokojące jest to, że nowy rating różni się od śmieciowego tylko dwoma poziomami. Za niższymi notowaniami włoskiego państwa, w uzasadnieniu agencji Moody’s, przemawiają obawy o zmniejszenie zainteresowania zagranicznych inwestorów kupnem włoskich obligacji, słabszy wzrost gospodarczy oraz większe bezrobocie. Według agencji, włoska gospodarka skurczy się w tym roku o 2 %. Do zagrożeń, którym być może Włochy będą musiały stawić czoła, agencja zalicza możliwe wyjście Grecji ze strefy euro oraz narastające problemy hiszpańskich banków. Co prawda, włoski rząd stara się realizować program oszczędnościowy, wielu zarzuca jednak Mario Montiemu fasadowość działań. W tym kontekście – dość wątpliwej przyszłości realizowanych zmian i klimatu politycznego, Moody’s opatrzył włoski rating perspektywą negatywną.
Sygnalizacją problemów włoskiego państwa jest rosnąca rentowność 10-letnich włoskich obligacji, za które nabywcy żądają niebezpiecznie już wysokiego oprocentowania, t.j. 6,01 %. Wzrost oprocentowania będzie oznaczał, że coraz trudniej będzie Włochom pożyczać pieniądze. Co prawda, Międzynarodowy Fundusz Walutowy ocenia, że włoska gospodarka wyjdzie nieco na prostą na początku przyszłego roku, w porównaniu jednak do reszty regionu, jest najbardziej narażona i tym samym nominowana do pogrążenia się w jeszcze większym kryzysie.
W ubiegłym tygodniu skomentowałem zestawioną przez portal „Business Insider” „parszywą trzynastkę”, czyli listę odpowiedzialnych za kryzys finansowy. Trafiła na nią również minister finansów Austrii, Maria Fekter, za pesymistyczne, kontrowersyjne i defetystyczne wypowiedzi. Chodziło o to, że Austriaczka stwierdziła w ubiegłym miesiącu, że być może Włochy będą kolejnym państwem, które będą potrzebować międzynarodowej pomocy finansowej. Jak się okazuje, niewykluczone, że będzie miała rację, ponieważ Włosi sporymi krokami podążają w tym kierunku.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.money.pl