Włoskie ministerstwo spraw wewnętrznych – w obawie przed napływem do kraju libijskich terrorystów – zdecydowało się wysłać na ulice Rzymu i innych miast w Italii dodatkowo prawie 5 tys. żołnierzy. Mają oni strzec wrażliwych miejsc i strategicznych celów przynajmniej do czerwca.
W samym Rzymie, gdzie armia już pomaga miejscowym strażnikom ochraniać placówki dyplomatyczne, rezydencje, szkoły i synagogi żydowskie ma się pojawić około pięciuset antyterrorystów. Będą oni rozmieszczeni, głównie w miejscach turystycznych.
Wesprzyj nas już teraz!
Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa zostały podjęte w następstwie ataków terrorystycznych, które dotknęły Paryż i Kopenhagę, a także bezpośrednich gróźb wysłanych przez libijskich terrorystów.
Premier Matteo Renzi obiecał zdecydowanie rozprawić się z dżihadystami. Władze mają nadzieję, że z pomocą przyjdzie im Rada Bezpieczeństwa ONZ, która zdecyduje się na interwencję w Libii. Misją mieliby kierować Włosi.
Od ubiegłego roku Włochy zmagają się z masowym napływem imigrantów uciekających przed działaniami dżihadystów w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Docierają oni do wyspy Lampedusa i na Sycylię. W ciągu zaledwie roku włoskie służby odnotowały wzrost nielegalnych imigrantów aż o 64 procent.
W 2014 roku, rekordowa liczba uchodźców – ponad 170 tysięcy osób – przybyła z Libii i Turcji. W ostatni weekend, jak ustalił włoski personel dyplomatyczny, libijskie wybrzeże opuściło ponad 2 tys. 160 imigrantów, którzy udali się na łodziach i statkach kupieckich na Sycylię. Tydzień wcześniej, ponad 300 osób na łodziach rybackich zatonęło, zanim włoscy ratownicy byli w stanie udzielić im pomocy. Politycy twierdzą, że wraz z imigrantami przybywają do Włoch dżihadyści. W tej chwili w obozach dla azylantów przebywa ponad pól miliona uchodźców.
Włosi od kilkudziesięciu lat zaangażowani są w Libii. Wydali miliardy euro na budowę infrastruktury niezbędnej do produkcji ropy. Włoska firma naftowa ENI była pierwszym zagranicznym koncernem, który zajmował się rozbudową przemysłu naftowego w Libii po odkryciu tam w 1959 roku złóż ropy. Włochy od lat zabiegały o zniesienie międzynarodowych sankcji wobec Libii.
W Libii – mimo że włoskie ministerstwo spraw zagranicznych poleciło wszystkim swoim obywatelom opuścić kraj – wciąż pozostaje co najmniej 100 przedsiębiorców z branży naftowej.
Włoski ambasador w Libii, który powrócił do Rzymu w ub. tygodniu, Giuseppe Buccino powiedział włoskiej stacji radiowej, że sytuacja w Libii jest bardzo poważna. Stwierdził jednak, że jak na razie islamistom nie udało się opanować całego kraju. Ostrzegł także, że pozornie sprzyjający Rzymowi „zaprzyjaźnieni rebelianci libijscy” walczący z IS prowadzą niebezpieczną grę, która ostatecznie obróci się przeciwko Rzymowi. Jak na razie, kierują się oni zasadą „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”.
Dżihadyści z Islamskiego Państwa w październikowym wydaniu propagandowego magazynu „Dabiq” zamieścili artykuł straszący podbojem Rzymu z fotografią czarnej flagi IS powiewającej nad Placem Świętego Piotra. Ostrzegli, że wybiją mężczyzn, zniszczą wszystkie krzyże, zniewolą kobiety i dzieci. Obiecali, że jeśli im się to nie uda, „dzieło” dokończą ich dzieci albo wnukowie.
Mattia Toaldo, londyński analityk z Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych stwierdził w rozmowie z internetowym magazynem „en.europeonline-magaizne.eu”, że z powodu ostatnich rządów kolonialnych Włoch nad Libią, Rzym ma kłopoty i nie powinien antagonizować Libijczyków. – Włosi będą mieć do czynienia z zupełnie innym wrogiem niż w Afganistanie czy Libanie, gdzie prowadzili operacje ONZ – mówił. – Interwencja Rzymu w Libii byłaby politycznym i militarnym samobójstwem, największym od czasu II wojny światowej. Włochy byłyby wspaniałym celem dla Państwa Islamskiego – tłumaczył.
Źródło: jpost.com, thedailybeast.com, AS.