Mówienie prawdy o Katyniu i agresji sowieckiej na Polskę w roku 1939 może być w Rosji karane. Dzieje się tak w myśl tzw. prawa o rehabilitacji nazizmu, odwołującego się do orzeczeń trybunału w Norymberdze. Faktycznie jednak okazuje się, iż prawo nie tyle zwalcza propagandę nazizmu, ile chroni pamięć „wojennej chwały Rosji” przeciwko rozpowszechnianym „kłamstwom”.
W myśl wprowadzonej w zeszłym roku tzw. ustawy Iriny Jarowej rosyjski wymiar sprawiedliwości zaczął ścigać osoby rozpowszechniające „świadomie fałszywe informacje o działalności ZSRS w czasie drugiej wojny światowej”. Głównym prowodyrem tego typu pozwów stał się wnuk Józefa Stalina Jewgienij Dżugaszwili. Potomkowi komunistycznego ludobójcy towarzyszy środowisko działaczy i prawników tropiących „przestępstwa” polegające na „rehabilitacji nazizmu”.
Wesprzyj nas już teraz!
Trzeci paragraf ustawy mówi o rozpowszechnianiu „wyrażających jawny brak szacunku dla społeczeństwa informacji o dniach wojennej chwały i rosyjskich dniach pamięci związanych z obroną ojczyzny, a także obrażanie symboli wojennej chwały Rosji, dokonywane publicznie”. Zakres tego paragrafu jest niezwykle szeroki, a ofiarą może paść właściwie każda osoba, które wypowie się na temat wydarzeń historycznych wbrew obowiązującej propagandzie.
Jewgienij Dżugaszwili wniósł już o ściganie czterech osób. Pierwszym z nich jest prof. Dawid Feldman. Na antenie jednej z telewizji przypomniał on o „uderzeniu w tył”, jakiego dopuścił się Związek Sowiecki wobec Polski, mając na myśli 17 września i Katyń. Naukowca poparł dr hab. Wasilij Zarkow, historyk i politolog. Zasugerował on, iż w takim razie prezydent Putin, premier Miedwiediew i większość deputowanych Dumy rosyjskiej powinni być ścigani, ponieważ zgodzili się, iż odpowiedzialność za Katyń ponosi NKWD. Po tej wypowiedzi również Żarkow został oskarżony.
Dżugaszwili, stojący na czele katyńskich rewizjonistów, publicznie stwierdził, iż w Norymberdze ustalono fakt niemieckiej odpowiedzialności za Katyń. Oczywiście jest to kłamstwo. W kręgu wnuka Stalina powstały już dwie książki rozpowszechniające podobne rewelacje. Ich działalność jest o tyle groźna, iż w myśl ogłoszonego w zeszłym roku prawa każdy historyk, czy inna osoba głosząca „niewygodne” prawdy podlega karze więzienia do trzech lat oraz wysokim grzywnom.
Kolejnym obwinionym jest Aleksander Diukow, który skomentował sprawę Żarkowa. – Mam nadzieję, że wszystko zakończy się na etapie postępowania sprawdzającego odmową wszczęcia śledztwa. Jeśli tak się stanie, zamierzam złożyć własne zawiadomienie przeciwko Dżugaszwilemu o bezpodstawne obwinienie i w ten sposób ukrócić te prowokacje – skomentował Diukow.
Źródło: Nasz Dziennik
FO