„Najpierw jest Pan Bóg, więc w sposób naturalny na drugim miejscu jest rodzina, a potem praca i pasje. Jeszcze dwa lata temu sam bym w to nie uwierzył” – powiedział w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” Wojciech Modest Amaro.
Osiągnięcie sukcesu materialnego nie sprawiło, że Wojciech Modest Amaro, popularny szef kuchni stał się szczęśliwy. Nie pieniądze, nie kariera, nie popularność wyciągnęły go z wewnętrznej pustki. Zaczął więc błagać Boga o pomoc. – Bóg mnie wysłuchał. Teraz czuję, że jestem narzędziem, naczyniem glinianym w rękach Tego, któremu zawierzyłem całe moje życie. Ten krzyk okazał się najważniejszym wydarzeniem w moim życiu – wyznał w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”.
Wesprzyj nas już teraz!
Relacja z Panem Jezusem pomogła właścicielowi pierwszej polskiej restauracji odznaczonej prestiżową Gwiazdką Michelin odpowiedni poustawiać priorytety w jego życiu. Szef kuchni zdradził, że jeszcze dwa lata temu nie wyobrażał sobie sytuacji, w której mógłby spędzać więcej czasu ze swoją rodziną, nie zaniedbując przy tym pracy. – To niesamowite odkrycie: co daje podporządkowanie się Bożym zasadom… – spuentował.
Powrót do Boga wiązał się z wyrzeczeniami, które musiał podjąć Wojciech Amaro. Jego nawrócenie skutkowało m.in. rezygnacją z programu, w którym był główną gwiazdą, a który to – jak wyznał w przeszłości – „niewiele miał wspólnego z miłością bliźniego”.
Szef kuchni zdaje sobie sprawę, iż nawet życie z Panem Jezusem nie gwarantuje sielankowego życia, ale ma nadzieję na to, że gdy przyjdą trudne doświadczenia, będzie miał wiarę, która pozwoli mu wytrwać wtedy przy Bogu. – Nic nie jestem w stanie zrobić bez Jego pomocy. To jest całkowite chodzenie za rękę. Chodzenie po wodzie, niespuszczanie Go z oczu – zapewnił.
Amaro wyjawił również, że pragnie, aby jego odpowiedzią na Bożą miłość były uczynki miłosierdzia względem ubogich. Dlatego już teraz służy w jadłodajniach dla bezdomnych, a w niedalekiej przyszłości planuje założyć fundację „Serce Nowego Życia”, której głównym zadaniem będzie… prowadzenie restauracji, z pomocą której fundacja pozyskiwać będzie środki na pomoc potrzebującym. – Papież Franciszek mocno podkreśla znaczenie Bożego miłosierdzia, czym szczerze mnie zainspirował. Myśląc więc o godności drugiego człowieka, warto pomyśleć, jak mu pomóc. Fundacja będzie zatem realizować również takie działania jak dawanie „wędki” – powiedział Wojciech Amaro.
Restaurator zwrócił też uwagę na fakt, iż nawet jedzenie może stać się bożkiem, bo życie bez Boga sprawia, że człowiek łatwo angażuje się w każde zło. Przestrzegł również przed idolatrią celebrytów. – Szefom kuchni, którzy osiągnęli sukces i stali się rozpoznawalni, łatwo wejść w rolę „kapłańską” czy idola, który wszystko wie i wszystko umie. Czym innym jest budowanie autorytetu na podstawie ciężkiej pracy, a czym innym stworzenie medialnego autorytetu, czyli wykreowanie gwiazdy na potrzeby mediów – powiedział szef Atelier Amaro.
Źródło: „Gość Niedzielny”
om