2 marca 2022

Piotr Doerre: O co naprawdę gra Putin? [VIDEO]

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Rosja dąży do ekspansji, a to musi odbyć się naszym kosztem. Zatem to co powinniśmy zrobić, to wszelkimi możliwymi siłami ją powstrzymać. Dziś Ukraińcy biją się w naszym interesie, więc powinniśmy ich przynajmniej moralnie wspierać. Stąd też wszystkie akty prorosyjskiego sentymentu, jeżeli są kierowane przez Polaków, są nie na miejscu. Jeżeli zaś ich autorami są osoby, które są elementem wojny informacyjnej, to powinniśmy je bezwzględnie zwalczać – mówił Piotr Doerre, dziennikarz i publicysta katolicki, gość programu „Jaka jest prawda?” na kanale PCh24 TV.

Jak zauważył gość Łukasza Karpiela, wiele informacji wskazywało na to, że Rosja zaatakuje Ukrainę. Nie jest też tajemnicą, że uzyskanie przez Moskwę przewagi na Ukrainie jest celem koniecznym w polityce imperialnej Rosji.

WOJNA NA UKRAINIE. O co NAPRAWDĘ toczy się ta walka? || Jaka jest prawda?

Wesprzyj nas już teraz!

– Było oczywistym, że ta rosyjska agresja na Ukrainę prędzej czy później nastąpić musi. Informowali o tym sojusznicy. W szczególności Amerykanie, podając nawet precyzyjne daty. Wskazywali też, że będzie to atak pełnoskalowy, na całą Ukrainę, a nie na jej część. Mimo tych sygnałów, wielu analityków europejskich, w tym polskich, wskazywało, że o wiele bardziej racjonalne byłoby wejście Rosji na Ukrainę w ograniczonym zakresie, w zakresie tego, co w przestrzeni publicznej deklarowały władze na Kremlu – mówił.

Spodziewano się zatem, że Rosjanie skupią się na działaniach w separatystycznych regionach Ukrainy – w Donbasie i Ługańsku. Jak podkreślał red. Piotr Doerre, będąc w sytuacji trwającej wojny, mając do czynienia z dezinformacją, niełatwo jest jednoznacznie wskazać na prawdziwe zamiary Moskwy. Biorąc jednak pod uwagę stan na 1 marca 2022, to wiemy, że Kreml utrzymuje, że prowadzi operację specjalną w Donbasie. Nie wojnę. Taka narracja powtarzana jest przez rosyjskie władze i podporządkowane jej media. Prowadzona jest rzekomo operacja specjalna, przywracany jest spokój, przeprowadzana jest denazyfikacja, a nieoficjalnie słychać nawet, że podejmowane są operacje antyterrorystyczne – taka właśnie jest linia Kremla.

– Znamy ten język rosyjskiej propagandy z okresu obydwu wojen w Czeczenii. I jak zawsze w tej narracji, Rosja nie atakuje. Ona idzie z pomocą. I tak co najmniej od 300 lat. Pamiętajmy, ze także i interwencja w Polsce w XVIII wieku następowała „na prośbę” a to innowierców, a to konfederatów… Można powiedzieć, że w tej kwestii Moskwa postępuje zgodnie z odwieczną tradycją i utrzymuje, że nie prowadzi agresywnej wojny – dodał.

Rosja pokazała swoją agresywną twarz i dokonała militarnego najazdu na Ukrainę. Było to mimo wszystko dla niektórych pewne zaskoczenie.

Nie widziałem przed wojną, czy to w rosyjskiej propagandzie, czy w rosyjskich mediach, wzmożenia, przygotowania propagandowego. Państwo, które co prawda jest de facto autorytarne, można powiedzieć nawet, że ociera się o pewne wzorce despotyczne, ale ustrojowo jest demokratyczną republiką, że to państwo przystępując do konfliktu zbrojnego z innym państwem, nie przeprowadza mobilizacji społecznej, nie próbuje przekonywać swoich obywateli, że przystępuje do wojny i jest to wojna słuszna. Uznano najwyraźniej, że przekonani i tak są przekonani, a nieprzekonani będą mieli zamknięte usta. A jeśli nie, to w razie potrzeby im się te usta zamknie – dodał Piotr Doerre.

Jak zauważył, o tym jak rzeczywiście społeczeństwo rosyjskie reaguje na militarne działania Kremla dopiero się przekonamy, wraz z trwaniem agresji. Należy jednak się spodziewać, że w razie braku akceptacji działań Kremla, rosyjskie społeczeństwo zostanie przymuszone i podda się presji władzy.

 

Imperialne zakusy

Pytany o aspiracje imperialne Rosji, gość Łukasza Karpiela podkreślał, że dla Moskwy jest oczywistym, że nie może być imperium rosyjskiego bez panowania nad Ukrainą. Oczywiście owo panowanie mogło przybierać różne formy. Wybrano opcję militarną. Choć wydawało się, że dotychczas Rosja osiągała swoje cele bez agresywnej ingerencji. I najpewniej osiągałaby te cele nadal, bo przecież dotąd udawało jej się skutecznie rozbrajać Europę Zachodnią, czy wręcz wabić ją i wchodzić z nią w rozmaite relacje. 

– Z drugiej zaś strony opór na Ukrainie, jak i na Białorusi, był coraz słabszy. Spokojna i konsekwentna Kremla przynosiła efekty. Pamiętamy 2014 rok i nasze uzasadnione rozważania nad tym na ile Ukraińcy są w stanie optować za swoim państwem. Mówimy oczywiście o całym społeczeństwie. Wiedzieliśmy, że część Ukrainy jest patriotyczna, że chce mieć swoje państwo, że uważa, że jego istnienie jest wyrazem jak najbardziej uzasadnionych i słusznych aspiracji tego NARODU. To trzeba podkreślić, bo przecież pojawiała się wątpliwość, czy w ogóle istnieje taki naród – mówił.

Taką narrację prowadził Władimir Putin. I być może ów ogląd sytuacji Kremla zatrzymał się na 2014 roku, kiedy to operacja na Krymie przebiegła bez większych problemów i bez oporu. Być może spodziewano się, że obecnie historia się powtórzy. Tymczasem widać, że te kalkulacje nieco zawiodły, a Ukraina stawia opór najeźdźcy.

 

Uwaga na opcję rosyjską!

Jak zauważył red. Karpiel, nie brak dziś w przestrzeni publicznej głosów prorosyjskich. Tak słyszymy, że Rosja to są wartości, to działania anty-LGBT, to obrona chrześcijaństwa, zaś  z drugiej strony Ukraińców przedstawia się jako banderowców.

– To bzdura. Niezależnie od rachunków krzywd, które mamy w stosunku do Ukraińców, i o tym trzeba pamiętać, i które też oni mają do nas… To są kwestie do rozliczenia między Polską a Ukrainą. Ale trzeciej potędze wara od tego. Nie należy dziś wyciągać „argumentu banderowskiego”. On jest używany przez osoby, które nie rozumieją świata i uważają, że trzeba popierać albo jednego, albo drugiego bandytę i nie potrafią być niezależne w swoich osądach. Takie osoby ulegają ułudzie, że w tych rozliczeniach Rosja nam pomoże – mówił.

Oczywiście mamy tu do czynienia z krzywdami geopolitycznymi oraz ludzkimi, ale obecnie nie można przerzucać dyskusji na ten poziom. Dziś główny problem jest inny. A w interesie geopolitycznym Polski jest istnienie pomiędzy Polską a Rosją państw niezależnych: Ukrainy i Białorusi.

Byłoby znacznie lepiej, gdyby te państwa były z nami bardzo ściśle splecione, gdybyśmy mogli żyć w sojuszu i przyjaźni, gdyby nasze cele ekonomiczne, polityczne i społeczne były zunifikowane, gdybyśmy mogli stworzyć coś na kształt wspólnoty w jakiś sposób nawiązującej do dawnej Rzeczypospolitej, to byłoby ideałem – mówił Piotr Doerre.

Realia są dziś jednak inne i trzeba grać takimi kartami, jakie aktualnie posiadamy. A dziś nie sposób zaprzeczyć, że Ukraina i Białoruś są państwami będącymi wyrazem aspiracji tych narodów.

Ktoś, kto kwestionuje dziś istnienie narodu ukraińskiego musi być albo ślepy, albo mieć złą wolę, bądź być przekupnym trollem. Ten naród, krwią, którą dziś przelewa, udowadnia swoje prawo do tego państwa. Kwestionowanie narodu ukraińskiego, jego istnienia jest absurdem. W naszym interesie jest to, by ten naród był dla nas buforem, który rozdziela nas od Rosji, której celem zawsze będzie dążenie do Europy. A na drodze do tej Europy jest Polska. Stąd też właśnie Polska zawsze będzie osłabiana, odpychana, dominowana, jeśli pojawi się taka możliwość. A my tego nie chcemy! – podkreślił publicysta.

Zatem wszyscy przedstawiający tę opcję prorosyjską i próbują nas wabić tym, że na Kremlu panuje reżim, który jest bardziej prawicowy, konserwatywny nie mają racji.

To jest bzdura i to niejednokrotnie udowadnialiśmy na łamach PCh24.pl. Reżim na Kremlu posługuje się ideologią jako wabikiem dla pewnych sił prawicowo-konserwatywnych w Europie, w tym także i w Polsce. Czyni tak, bo narracja dominująca w Europie jest inna. A chodzi o przeciwstawienie się Europie i USA. Zatem chcąc się spozycjonować antyamerykańsko, Kreml postawił na taką właśnie ideologię. To jednak nie sprawia, że Moskwa prowadzi politykę w jakimkolwiek stopniu chrześcijańską – ocenił.

Rozmówca Łukasza Karpiela zauważył też jak cerkiew stała się elementem tej polityki i dawała się Kremlowi instrumentalnie wykorzystywać. Obecnie wydaje się, że nie jest już Kremlowi specjalnie potrzebna. Zaś patriarchat moskiewski na Ukrainie potępił rosyjską agresję.

Można powiedzieć, że dziś cerkiew w Rosji traci złudzenia. Wystarczy spojrzeć na panoramę duchową Rosji. Czy pod rządami Putina, oprócz tego, że cerkiew została wzmocniona instytucjonalnie, że została ona wciągnięta w pewnym zakresie do udziału we władzy, to czy rzeczywiście ta panorama duchowa Rosji się zmieniła? Nie! Fala nawróceń, to lata 90-te, w czasie wielkie smuty, może jeszcze początek lat 2000. Obecnie mamy regres. Czy udało się załatwić takie kwestie jak sprawa aborcji? Istniały pewne działania mające ją powstrzymać, ale Kremla nie przekonywało tu chrześcijańskie spojrzenie, a sytuacja demograficzna Rosji. I to nie pierwszy w historii taki przypadek w Rosji.

Red. Doerre zauważył także, że opcja prorosyjska w Polsce jest zdecydowanie słabsza niż w wielu krajach na Zachodzie. Po części jest ona efektem doświadczeń Polaków. Ale to także skutek działalności takich ośrodków jak Stowarzyszenie im. Ks. Piotra Skargi, które konsekwentnie pokazuje, że być polskim konserwatystą, to być polskim patriotą, a nie „ruskim patriotą”.

Można być albo polskim patriotą, albo rosyjskim patriotą. Tertium non datur. Nie da się tego pogodzić, bo nasze cele, ideały są skrajnie przeciwstawne. Dla tych, którzy wiązali nadzieje z Putinem, że to on będzie siłą konserwatywną, o którą oprze się konserwatywna opinia publiczna Europy, opinia świata zachodniego miażdżona przez walec demoliberalizmu i formy neomarksizmu, które obecnie nam są aplikowane przez elity rządzące w UE, takim „sprawdzam” była ta epoka sanitaryzmu – ocenił Piotr Doerre.

Jak zauważył, ci którzy stawiali na Putina jako na skałę, o którą demoliberalizm się rozbije, to bardzo się zdziwili. Bo okazało się, że on karnie dołączył do grona sanitarystów. A Federacja Rosyjska była jednym z tych państw, w którym – w niektórych regionach – wcielano w życie najbardziej opresyjne formy sanitaryzmu.

Pamiętajmy o tym, nie miejmy złudzeń. To jest tylko propaganda, pewna nowa forma starej imperialnej geopolityki dążącej do podporządkowania sobie jak największego obszaru ziem dawnego imperium. To imperium się cofnęło i rzeczywiście, jak nazwał to Putin, stało się obiektem największej geopolitycznej katastrofy XX wieku. I teraz Rosja dąży do ekspansji, a to musi odbyć się naszym kosztem. Zatem to co powinniśmy zrobić, to wszelkimi możliwymi siłami ją powstrzymać. Dziś Ukraińcy biją się w naszym interesie, więc powinniśmy ich przynajmniej moralnie wspierać. Stąd też wszystkie akty prorosyjskiego sentymentu, jeżeli są kierowane przez Polaków, są nie na miejscu. Jeżeli zaś ich autorami są osoby, które są elementem wojny informacyjnej, to powinniśmy je bezwzględnie zwalczać – dodał Piotr Doerre.

Zobacz całą rozmowę na PCh24 TV:

WOJNA NA UKRAINIE. O co NAPRAWDĘ toczy się ta walka? || Jaka jest prawda?

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij