Gotówka znalazła się na celowniku rządów i finansowych „ekspertów”. Prześcigają się oni w wymyślaniu uzasadnień dla jej ograniczenia, a może i całkowitego zakazu. Walka z zarazkami, przestępczość, szara strefa – usprawiedliwiają dyskryminację tradycyjnych form płatności. Powstaje pytanie: czy aby nie zmierzamy po równi pochyłej do totalitaryzmu?
24 kwietnia 2024 roku Parlament Europejski uchwalił ogólnoeuropejski limit płatności gotówkowych. Zgodnie z nim transakcji z udziałem przedsiębiorcy należy dokonywać w formie elektronicznej – jeśli kwota przekracza 10 tysięcy euro. Dotyczy to więc handlu osób fizycznych z przedsiębiorcami. Natomiast limit nie obejmie handlu między dwoma osobami fizycznymi.
Podobne ograniczenie obowiązuje już w Polsce, choć dotyczy wyłącznie handlu między dwoma przedsiębiorcami. Gotówką mogą oni płacić poniżej 15 tysięcy złotych brutto. Pamiętajmy, że odnosi się to całkowitej wartości transakcji (rozbicie jej na kilka części nic nie pomoże). Choć kwota ta jest stosunkowo niska, to niewiele brakowało, a zostałaby od 2024 roku obniżona do 8 tysięcy PLN brutto.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie cieszmy się jednak przedwcześnie. Eksperckie gremia w naszym kraju przekonują bowiem, że dni gotówki są policzone. Na przykład podczas majowego Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach Marcin Kościński z ING Banku Śląskiego stwierdził, że gotówka obecnie ,,znajduje się na wojnie”. Wojnie, którą prawdopodobnie przegra Nie powiedział jednak tego, że to państwowo-bankowy kartel wypowiedział wojnę gotówce. I, że właśnie przełamuje on ostatnie linie obrony.
O rychłym nadejściu świata bez brzęczących monet i szeleszczących banknotów przekonywał także na wspomnianym kongresie Wojciech Murawski z zarządu Autopay. Z kolei Joanna Erdman, prezes zarządu Fundacji Polska Bezgotówkowa wyraziła opinię, że gotówka wkrótce będzie traktowana jako usługa – możliwe, że wręcz „usługa premium”.
Gotówka a pieniądz elektroniczny – różnice
Gotówka jest podstawowym środkiem płatniczym. Nie jest tytułem do innej, bardziej podstawowej formy pieniądza. W pewnym sensie gotówka jest więc podobna do złota. J.P. Morgan zeznając w 1912 roku przez Kongresem USA powiedział, że „tylko złoto jest pieniądzem, wszystko inne to kredyt”. Dziś, gdy państwa odeszły od standardu złota, podstawowym pieniądzem są emitowane przez nie banknoty i monety.
Tymczasem pieniądz elektroniczny, tworzony w banku prywatnym stanowi de facto roszczenie do wydania gotówki. W codziennym życiu jest on traktowany na równi z tą ostatnią – ale tylko z powodu zaufania do systemu bankowego. Gdy ta ufność się kończy, ludzie ustawiają się w kolejce do bankomatów i oddziałów banku. I jak pokazuje przykład innych krajów – nie zawsze otrzymują żądane banknoty.
Gotówka a wolność
Gotówka jest swego rodzaju dobrem publicznym. Nie wymaga posiadania dodatkowych produktów w prywatnych firmach (np. kont bankowych) ani zdolności obsługi elektronicznych systemów płatności. W społeczeństwie szanującym wszystkich obywateli bez względu na ich kompetencje techniczne czy zamożność powinna więc królować.
Zwolennicy bezwzględnej dominacji płatności elektronicznych zwracają uwagę na rzekome korzyści tego rozwiązania dla bezpieczeństwa. Brak monet i banknotów to – ich zdaniem – brak napadów na banki, handlu narkotykami i niemalże przestępczości w ogóle.
Czy jednak radykalne ograniczenie przestępczości to cena jaką warto zapłacić za równie radykalne zniszczenie prywatności i wolności? O łatwości, z jaką rząd może dobrać się do kont bankowych niepokornych obywateli przekonali się choćby protestujący w Kanadzie kierowcy ciężarówek. W 2022 roku sprzeciwiającym się pandemicznym obostrzeniom kierowcom rząd zamroził konta.
Niewesoło było także mieszkańcom Cypru. W 2013 roku rząd zabrał prawie połowę środków Cypryjczykom mającym na koncie powyżej 100 tysięcy euro. Władze wyspiarskiego państwa działały na mocy porozumienia tak zwanej Troiki – Europejskiego Banku Centralnego, Komisji Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Nie była to więc jedynie decyzja lokalnych władz małego kraju.
Nawet jeśli transakcje gotówkowe są mniej bezpieczne (od elektronicznych), to cena, jaką trzeba zapłacić za poczucie bezpieczeństwa, jest zbyt wysoka. Jak zauważa amerykański analityk finansowy Peter Schiff „bez fizycznej gotówki rząd i system bankowy dysponują pełną kontrolą nad pieniędzmi. Oznacza to, że banki i rządy zwiększają władzę nad tobą. Mogą pobierać maksymalne podatki i opłaty, śledzić twoje zakupy, a nawet manipulować twoimi nawykami wydatkowymi […]. W najgorszym wypadku rząd może nawet odciąć ci możliwość dokonywania transakcji”.
Koszty i minusy gotówki
Oczywiście nie znaczy to, że gotówka nie ma żadnych wad. Istotnie, fizyczne ataki na posiadaczy gotówki są prostsze od hackerskich włamań do systemów bankowych. Kolejne problemy to koszty przewożenia gotówki w chronionych konwojach, ochrony banków i innych miejsc jej przechowywania (choćby w kasach sklepowych) czy koszty obsługi bankomatów. Nie można też zapominać o ryzyku związanym z fałszerstwem. Poza tym gotówka nie sprawdza się też przy konieczności płatności na odległość.
Bitcoin rozwiązaniem?
Zwróćmy więc uwagę na alternatywę wobec zarówno „tradycyjnej” gotówki, jak i „systemowego” pieniądza cyfrowego. Chodzi tu o Bitciona. Zdaniem niektórych rozwiązuje on liczne problemy związane z ,,przestarzałością gotówki”, zachowując jej zalety.
Bitcoin (BTC) – choć rzadko patrzymy na niego w ten sposób – jest czymś w rodzaju gotówki. Owszem, nie przybiera formy szeleszczących banknotów ani brzęczących monet. To jednak nie jest najważniejsze.
Najważniejsze jest bowiem to, że BTC nie jest roszczeniem do innej formy pieniądza (tymczasem zapis na koncie oznacza roszczenie wobec banku, który musi go wymienić na gotówkę). Zwolennicy Bitcoina podkreślają, że Bitcoin sam w sobie jest ostatecznym środkiem regulowania należności.
Jego zaletą, podobnie jak zaletą gotówki jest również anonimowość. I niezależność od pośrednictwa „zaufanej trzeciej strony” (np. od banków). BTC opiera się bowiem na transakcjach peer-to-peer (ang. równy równemu). Bitcoin może więc w przyszłości stać się pełnoprawnym elementem mixu płatniczego. O ile oczywiście zazdrosne o jego niezależność i względną anonimowość rządy i banki centralne tego nie zabronią.
Totalitaryzm czy wolność
Skoro już mowa o planach władz, warto zwrócić uwagę na to jak szczególnie niebezpieczne jest zainteresowanie powołaniem cyfrowego pieniądza banku centralnego (CBDC). Jego pilotaż ruszył już w Chinach. CBDC to elektroniczny zapis pieniężny tworzony bezpośrednio przez bank centralny (obecnie kreuje on tylko gotówkę). Według Atlantic Council (2023 rok) prace badawcze nad cyfrowym pieniądzem banku centralnego prowadzą 130 kraje. Choć często znajdują się one na początkowym etapie, to musimy trzymać rękę na pulsie. Wdrożenie CBDC w skrajnym przypadku oznaczałoby przejęcie niemal całkowitej kontroli państwa nad płatnościami, a co za tym idzie nad obywatelami.
Tymczasem obrona gotówki nie oznacza forsowania jedynej słusznej opcji. Przeciwnie. Obrońcy wolności płatniczych nie zamierzają przecież wyeliminować pieniądza elektronicznego. Walczą tylko (i aż) o możliwość wyboru. Wyboru, który powinien przecież być normą w cywilizowanym społeczeństwie.
Stanisław Bukłowicz