Decyzja prezydenta Obamy o większym zaangażowaniu się USA w walkę z muzułmanami z Państwa Islamskiego (IS) oznacza zmianę globalnych priorytetów. Rozwój programu nuklearnego Iranu przestaje być postrzegany jako największe zagrożenie na Bliskim Wschodzie. Tego właśnie obawia się Izrael.
Dotychczas jednym z priorytetów Zachodu było niedopuszczenie do uzyskania przez Iran broni nuklearnej. Jednak deklaracje Obamy dotyczące walki z Państwem Islamskim mogą doprowadzić do przewartościowania w polityce zagranicznej USA. Izraelscy dyplomaci, wyczuwając stopniowe zmiany, od jakiegoś czasu ostrzegają przed tworzeniem z Irańczykami wspólnego frontu walki przeciw IS, sugerując, że Teheran wykorzysta sojusz strategiczny do wymuszenia na prezydencie USA ustępstw w kwestii rozwoju programu nuklearnego.
Wesprzyj nas już teraz!
– ISIS jest problemem pięcioletnim, a nuklearny Iran – problemem pięćdziesięcioletnim. Zagrożenie irańskie ma o wiele niesie o wiele poważniejsze implikacje – stwierdził izraelski minister spraw strategicznych Yuval Steinitz po konsultacjach z amerykańskimi dyplomatami.
Izraelscy politycy i niektórzy amerykańscy doradcy ds. bezpieczeństwa obawiają się, że Amerykanom nie powiedzie się operacja przeciwko dżihadystom, gdyż – zgodnie z wcześniejszymi decyzjami – aż 60 proc. sił amerykańskich zostało już rozmieszczonych w innym regionie świata – na Pacyfiku. Co więcej, prezydent Obama, podczas szczytu NATO w Newport, wziął na siebie kolejne zobowiązania dotyczące tym razem zwiększenia obecności amerykańskiej w Europie Wschodniej.
Jednak przedstawiciele amerykańskiej administracji starają się uspokajać nastroje. Twierdzą, że zobowiązania, jakie wzięły na siebie USA nie wykluczają się. Na przykład program zwalczania muzułmanów z IS można skoordynować z programem walki z terroryzmem realizowanym w Jemenie i Somalii oraz tajnym programem CIA w Pakistanie. Mimo to, stratedzy wojskowi przewidują, że nowe operacje w Syrii i Iraku wymagać będą znacznie większego wysiłku.
„New York Times” komentując ostatnią decyzję prezydenta USA, nie ma wątpliwości, że ewentualną „wojnę w Iraku wygra Iranu”, bo będzie miał „wystarczająco dużo czasu na przygotowanie strategii destabilizującej region”.
Irańscy dyplomaci prowadzą intensywne negocjacje w sprawie poluzowania sankcji wobec swojego programu nuklearnego. Usiłują także przekonać Rosjan, by wycofali się z koalicji państw negocjujących z Teheranem w zakresie ograniczania rozwoju najnowszych technologii nuklearnych.
Źródło: nytimes.com, AS.