4 lipca 2024

„Wolni” dzięki klauzurze. Hiszpańscy mnisi kpią z iluzji współczesności [RECENZJA FILMU]

(FOT. YOUTUBE/RAFAEL FILM)

Wolność… Pamiętam, jak zastanawialiśmy się, czym ona jest podczas uniwersyteckiego kursu filozofii. Wykładowca, gdy już przedstawił różne wizje, podzielił się z nami przekonaniem, że „najmniej problematyczne” wydaje się postrzeganie jej jako „możliwości robienia tego, co się chce”. Wbrew jego opinii wszystko wokół dowodzi, że takie rozumowanie obfituje w mankamenty. Co gorsza – samo jest mankamentem – wadą współczesnego świata. Naprzeciw niej wychodzą bohaterowie emitowanego właśnie w polskich kinach filmu „Wolni. Podróż do wnętrza”. To mnisi, którzy w stałej konfrontacji z własną warnością walczą o panowanie nad własnymi pragnieniami. Świadectwo ich życia uderza hedonizm współczesności prosto w splot słoneczny.

„Libres”, duc in altum. Pod tym tytułem wszedł na ekrany hiszpańskich kin w zeszłym roku dokument poświęcony życiu hiszpańskich mnichów klauzurowych. Produkcja zrobiła furorę wśród iberyjskich widzów, a teraz przez studio „Rafael” przenoszona jest na polskie ekrany. W Krakowie i innych miastach kraju właśnie można oglądać seanse hitu z 2023 r.   

W czym szukać przyczyn popularności produkcji Bosco Films? Być może w wybitnych kadrach. To zapierająca dech w piersiach przyroda jako pierwsza magnetyzuje uwagę. Widok natury otaczającej klasztory okazuje wybitnie piękno i majestat bożego stworzenia. Zestawiona z surowością zakonnego życia, sceneria ta zdaje się tworzyć atmosferę konfrontacji z małością żyjących pośród niej ludzi. Duchowni w znacznie mniejszym stopniu, niż współczesny świat poddają swojemu panowaniu przyrodę… I w ogóle świat zewnętrzny. Próżno szukać u nich wygód, a prace dobrowolnie wykonują w pocie czoła bez najsprawniejszych maszyn…  

Wesprzyj nas już teraz!

Niebywały kontrast. Oto na tych dzielnych ludzi, mierzących się z trudem ascetycznego życia, spogląda widz – umoszczony wygodnie na kanapie, czy w kinowym fotelu. Wokoło ład i porządek. Detalicznie wykończone ściany. W ręku smaczna przekąska. Ci, którym zdaje się, że podporządkowali własnym oczekiwaniom całą rzeczywistość, patrzą z tęsknotą na ubogich, zasobnych w coś, co nam coraz bardziej umyka…panowanie nad własnym wnętrzem. 

To właśnie istota wolności, prowokacyjnie wydobytej przez twórców do tytułu dokumentu. Człowiek XXI wieku przez wszystkie przypadki odmienia to słowo. Swoją „wolność” nieustannie proklamuje. Wolności się domaga. Doktrynerzy emancypacji co i rusz znajdują nowe formy opresji, których więzy mają ograniczać naszą przestrzeń samorealizacji. Ideologie polityczne wskazują, jak w końcu rozszerzyć jej spektrum, by społeczeństwo nie przeszkadzało nam żyć w zgodzie z własnym widzimisię. Według niektórych to kroki konieczne na drodze do wyzwolenia…

Ukazani w filmie bohaterzy idą w swoim myśleniu krok dalej. Zadają rzetelniejsze pytanie o istotę „libertas”. Podczas, gdy mieszkaniec porewolucyjnego zachodu skarży się na niewolę, gdy nie może zaspokoić swoich skłonności, mnisi i te ostatnie poddają weryfikacji. Uczą się nie tyle panować nad światem, co nad samymi sobą: Oceniać własne postępowanie i nadać rozumny charakter własnemu życia – to znaczy poddać je służbie Bogu. To prawdziwa wolność – zdolność optymalnego kierowania własnym życiem – a nie bezkrytyczne uleganie każdej namiętności, jaka akurat pojawi się w naszym sercu…

To najcenniejsza lekcja, jaka można wynieść z granego obecnie dokumentu o ascetach. Obraz szczęśliwych, pełnych zapału mężczyzn i kobiet, oddających się z pasją powołaniu, to cenny widok. Pokazuje nam, że w rzeczywistości daliśmy się poważnie zbić z tropu. Wbrew oczekiwaniom różnej maści mędrców, ci ludzie, żyjący według ścisłej reguły, dobrowolnie podporządkowani przełożonym, zachowujący czystość, nie wyglądają na sfrustrowanych rygorystycznym stylem życia. Pozbawieni hedonistycznych uciech nie są wciąż przybici. Cierpią – to jasne. Ale inaczej, niż współczesny człowiek. Potrafią stawać twarzą w twarz z cierpieniem. Nie boją się go. Przyjmują je, jak wędrowiec przyjmuje zmęczenie drogą, gdy zmierza do upragnionego celu. Mają coś, co sprawia, że uzyskuje ono właściwe miejsce… 

 Chodzi o znaczenie i sens. Najwyższy Sens.  To nie przypadek, że gdy sukcesem kinowym staje się produkcja o ascetach, jednocześnie rekordową popularnością cieszą się nauki popularnego kanadyjskiego psychologa- Jordana Petersona. Lekcje, jakie ten wybitny uczony przekazuje współczesnym i nauka z mniszego życia mają wiele wspólnego. 

… Jedno i drugie wskazuje, że dogmaty „samoakceptacji” i „wyzwolenia popędów” zupełnie błędnie rozumieją ludzką naturę. Żyjący w permisywizmie ludzie XXI wieku cierpią – i nie mają na to odpowiedzi. Pogrążają się w chaosie, nurzają w absurdzie. Dlatego z taką ciekawością patrzą na tych, którzy powiedzieli „nie” swawoli i odnajdują porządek w świecie klauzury. Wbrew temu, czego stale się nas uczy, jej sztywne zasady mają niewiele wspólnego ze zniewoleniem… za to sporo z wewnętrznym ładem. Fundamentem, który pozwala naprawdę kierować sobą samym i mierzyć się z każdym doświadczeniem. 

Z tego samego powodu siedzimy zaczytani w „12 życiowych zasadach” Petersona. Po dekadach rewolucji obyczajowej dociera do nas, że rozsądne zasady i granice zabezpieczają wolność, a nie ją niszczą. W permisywnym świecie, gdzie nie ma ani klasztornych murów, ani hierarchii, ani obiektywnej etyki wcale nie staliśmy się panami własnego losu. Raczej przemieniamy się w siedlisko skłonności, które zaczynają nami rządzić, a nie nam służyć. Przestaliśmy rozumieć siebie samych, bo tracimy zresztą i rozumność, zastępując ją zmysłowością. Nasze życie traci program i staje się puste… Właśnie przed pustką w kilku otwierających film dialogach przestrzegają mnisi. W wierze, służbie Bogu i pracy nad sobą można odnaleźć jej przeciwieństwo – pełnię – wyjaśniają. Wymownie poświadcza to estetycznie wyryty na tle zapuszczonej ściany klasztoru napis „Solo Dios Basta”. „Sam Bóg wystarcza”. 

Filip Adamus

Dla pogrążonego w depresji świata. Lekcja zdrowej psychologii Petersona

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij