„Krwawa niedziela” od lat pozostaje trudnym tematem w relacjach między Polską a Ukrainą. Dziś, kiedy kraj naszych sąsiadów trawi wojna, gdy Polska gości wielu ukraińskich uchodźców, pojawiają się głosy, by o Rzezi Wołyńskiej nie mówić. A może właśnie jest to najlepszy moment, by stanąć w prawdzie? Wszak gościnność i hojność Polaków względem naszych sąsiadów to najlepszy dowód, że nie o zemstę tu chodzi. Jak zatem mówić o trudnych sprawach w relacjach z Ukrainą?
Jak zauważył Sławomir Skiba, wiceprezes Stowarzyszenia im. Ks. Piotra Skargi w rozmowie z Marcinem Austynem, nade wszystko należy tu zachować zdrowy rozsadek i trzymać się prawdy, a nadto złapać tu szerszą perspektywę.
– Dzisiaj jest się „ruskim agentem”, kiedy się przypomina co wydarzyło się na Wołyniu w czasie II wojny światowej, o tej olbrzymiej masakrze, rzezi, która spotkała grubo ponad 100 tys. Polaków, a której dokonali ukraińscy nacjonaliści. Z drugiej strony, kiedy próbuje się powiedzieć, by popatrzeć na tę historię szerzej i z perspektywy cywilizacyjnej, to wówczas druga strona zarzuca, że się jest banderowcem, bo próbuje się przemilczeć ważne wydarzenia dla Polski, które nie zostały rozliczone. W tym szaleństwie trzeba zachować zdrowy rozsądek, nie tracić chłodnej racjonalnej oceny z perspektywy kraju o historii ponad tysiącletniej. Z perspektywy myślenia o Polsce w kategoriach I Rzeczypospolitej i narodów które żyły na tych terenach od wieków, także w obrębie jednego państwa – zauważył.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zatem oceniać w tej perspektywie ludobójstwo na Kresach południowo-wschodnich i jak do niego podchodzić w kontekście wzajemnych relacji dzisiaj? Tu z pomocą odpowiedzi na te pytania przychodzi historia.
– Jeśli popatrzymy na historię Rzeczypospolitej, jeśli popatrzymy na to czym jest powołanie kraju, narodu… Zapominamy o tym, że w momencie, kiedy Polska została wezwana, wyciągnięta z mroków pogaństwa przez chrzest i wkroczyła do rodziny narodów chrześcijańskich, została jej wyznaczona przez Opatrzność konkretna misja, powołanie. Staramy się na to spojrzeć po katolicku i rozeznać tę naszą misję. Zaryzykowałbym tezę, że naszym zadaniem, zadaniem narodu żyjącego w tej części świata i państwa, które się ukształtowało właśnie jako państwo chrześcijańskie, było cywilizowanie wschodu, w przeważającej mierze barbarzyńskiego – powiedział.
Zdaniem Skiby, tak jak my zostaliśmy przyłączeni do rodziny narodów chrześcijańskich za czasów Mieszka I, tak też naszą misją było rozszerzanie tej rodziny o kolejne narody. A co więcej, podnoszenie ich na poziom cywilizowany. Tak jak my zostaliśmy wyciągnięci.
Zdaniem Sławomira Skiby, po wielokroć nam się to udawało. Niestety, proces cywilizowania, chrystianizowania jest procesem w historii trwającym, nie można go zakończyć i uznać, że praca została wykonana. Zaś historia pokazuje, że procesy cywilizowania mogą być zatrzymane – a to przez reformację, czyli protestantyzację, czy to przez późniejsze przejawy Rewolucji pośród których był też nacjonalizm, dziecko Rewolucji Francuskiej.
– I ten nacjonalizm, przed którym przestrzegał bł. Grzegorz Chomyszyn, biskup unicki, który przestrzegał swoich współbraci przez pogańskim nacjonalizmem, który doprowadzi ich do zbrodni. Niestety, jeszcze za jego życia się to ziściło i Wołyń spłynął polską krwią. W imię ideologii mordowano ludzi w bestialski sposób. Ideologia nacjonalistyczna w takim wydaniu jest dzieckiem Rewolucji czerpiącym z mroków pogaństwa, bo odnoszącym się do jakiegoś ekskluzywizmu narodowego, który każe patrzeć na drugiego człowieka jak na wroga, jak na tego, którego trzeba się pozbyć. A że to nie było chrześcijańskie w żaden sposób, to skala zbrodni i okrucieństwo do którego posunęli się ukraińscy nacjonaliści oraz ludność, która została do tego podburzona, czy czasem też przymuszone, pokazuje, że musiał być w tym jakiś aspekt diaboliczny. Jakaś piekielna asystencja, która tym ludziom kazała, czy sprzyjała, by dopuścili się tak wielkiego bestialstwa – zaznaczył.
Nie ma wątpliwości, że dziś sprawa ludobójstwa na Wołyniu winna być stawiana w świetle prawdy – bez zbędnych emocji. – Pozwólmy powiedzieć prawdę, wypowiadajmy ją i zachowajmy właściwe dla niej miejsce i proporcje, również w kontekście tego z czym dziś mamy do czynienia. To, że wówczas mieliśmy do czynienia z grzechem Kainowym nie ulega wątpliwości. Zapewne pojawią się głosy, że nie możemy pewnych spraw przemilczeć i szukać winy w Polakach… ale popatrzmy na te wydarzenia z tej perspektywy co my jako naród, jako państwo zaniedbaliśmy po drodze w tej walce o chrystianizację. Czy nie popełniliśmy błędów – mówił.
Skiba zwrócił uwagę na upadek Rzeczypospolitej, jako na przykład tego jak narodowe grzechy, popełniane przez współczesnych ks. Piotra Skargi, przed którymi Kaznodzieja Narodu tak bardzo przestrzegał i wzywał do nawrócenia, doprowadziły do upadku państwa. – Cała tragedia upadku Rzeczypospolitej kładzie się cieniem na losy poszczególnych narodów. Bo gdyby nie ten upadek, to nie mielibyśmy problemów z Rosją. Gdyby nie to, że nasza załoga w 1612 roku dopuszczała się „nie najpiękniejszych rzeczy”, to być może nie zostałaby wypędzona z Kremla, być może inaczej potoczyłaby się historia Rusi Moskiewskiej, być może zostałaby szybciej schrystianizowana (…) Jak ta historia potoczyła by się, gdyby nasz kraj, gdyby nasi ojcowie, gdyby nasi dziadowie wypełniali swoje powołanie w sposób właściwy, to jest – katolicki. Gdyby podchodzili do swojego życia i do swojej ojczyzny z głównym pragnieniem wypełniania misji i powołania jakie Bóg wyznaczył naszemu narodowi w historii. Wtedy pycha, buta odchodziłaby na bok. Bo myślelibyśmy w kategoriach tego jak pozyskać te ziemie dla Kościoła – zaznaczył.
Jak podkreślił Sławomir Skiba, historia uczy nas, że odrzucone powołanie narodu staje się „gwoździem do trumny”. Tak stało się z I RP, a skutki jej upadku uruchomiły dalsze procesy rewolucyjne, również na tych ziemiach, na których ideologią dominującą stał się ów zbrodniczy nacjonalizm.
– Taka perspektywa, takie spojrzenie, daje możliwość wzięcia głębszego oddechu na sprawy bolesne. Cierpimy i ubolewamy z powodu zbrodni, jaka została wyrządzona narodowi polskiemu przez ukraińskich nacjonalistów i tych, którzy im pomagali. Z drugiej strony nie możemy nie zauważyć, że w narodzie ukraińskim byli tacy, co nam pomagali z narażeniem życia i trzeba im oddać sprawiedliwość. Ale ta zbrodnia kładzie się cieniem na naszej wspólnej historii i musimy spojrzeć na nią przez pryzmat prawdy i sprawiedliwości, musimy nadać jej prawdziwe proporcje w obecnej sytuacji, gdy mamy do czynienia z bandyckim napadem na Ukrainę przez barbarzyński kraj, bo przecież cały czas czekamy na nawrócenie Rosji – dodał.
Sławomir Skiba podkreślił też, jak ważne jest to, by na współczesne dzieje patrzeć w sposób właściwy, z tym namysłem cywilizacyjnym, bo tylko w ten sposób, pozyskując dla Chrystusa kolejne narody możemy mieć nadzieję, że jeśli zachowają wierność Kościołowi, do podobnych tragedii nie będzie dochodziło. Trzeba nam zatem nade wszystko być narzędziem w rękach Chrystusa. – (…) jesteśmy u Chrystusa na ordynansach. I tylko wtedy byliśmy mocni, tylko wtedy stanowiliśmy siłę, gdy byliśmy narzędziem w rękach Chrystusa i Jego Matki. I tylko wtedy, kiedy nasz kraj jest w rękach swojej Królowej, jest jej posłuszny, ma zagwarantowaną wielkość i wówczas świeci jasno światło Rzeczypospolitej. W przeciwnym razie stajemy się papugą narodów i zakładnikiem różnych interesów – wskazał.
Całą rozmowę można wysłuchać na PCh24 TV:
Wołyń. Jak dziś rozmawiać o trudnych tematach w relacjach z Ukrainą?
Zobacz także:
Wołyń, Ukraina, Polska. „Pojednanie” bez wyznania winy, „przyjaźń” bez pamięci
Pospieszalski o Wołyniu. „Minuta ciszy po latach milczenia?” || w pośpiechu