8 sierpnia 2012

Dryfujemy w kierunku państwa policyjnego – to komentarz członków Fundacji Pro – prawo do życia, którzy zostali zatrzymani podczas tegorocznego Przystanku Woodstock. Komuś bardzo zależało na tym, aby prawda na temat zabijania nienarodzonych nie dotarła do tysięcy młodych, często zagubionych, Polaków.


W tym roku po raz kolejny przeciwnicy aborcji zdecydowali się pojechać na Przystanek Woodstock aby zmieniać opinię społeczną dotyczącą barbarzyńskiego procederu, który w świetle prawa uśmierca w Polsce kilkaset chorych dzieci rocznie. Wystosowano w tej sprawie również list otwarty do prezydentów Komorowskiego i Gaucka, którzy otwierali tegoroczną imprezę w Kostrzynie nad Odrą. Przed wyjazdem członkowie Fundacji Pro – prawo do życia zastanawiali się czy powtórzy się sytuacja z 2009 roku, kiedy organizatorzy Przystanku Woodstock zagrozili członkom Fundacji  zniszczeniem antyaborcyjnej wystawy rozstawionej legalnie przed wejściem na festiwal. W nocy grupa zamaskowanych bandytów, uzbrojonych w noże i pałki, zdemolowała wystawę. Zaatakowano i pobito osoby, które próbowały powstrzymać napastników. Kilka godzin później członkowie tzw. „pokojowego patrolu” WOŚP przywłaszczyli sobie resztki wystawy bez zgody organizatorów. O wystawie bardzo krytycznie i skandalicznie wypowiadał się Jerzy Owsiak – to działalność z pogranicza kryminogennego, mówił w wywiadach dla mediów. Aktu dewastacji antyaborcyjnej ekspozycji i jej kradzieży przez członków WOŚP Owsiak nie skomentował do chwili obecnej.

Wesprzyj nas już teraz!

Pamiętając te bulwersujące zajścia członkowie Fundacji zdecydowali się na przeprowadzenie w tym roku pikiety przed wejściem na teren festiwalu. Zgodnie z polskim prawem na organizację zgromadzenia publicznego nie jest potrzebna zgoda ani zezwolenie władz miasta. Procedura nakazuje jedynie wcześniejsze zgłoszenie zamiaru organizacji takiego wydarzenia, z podaniem miejsca i czasu jego trwania (m.in. po to aby zapewnić demonstrantom odpowiednią ochronę policji). Władza może zabronić pikietowania lub manifestowania, musi to jednak oficjalnie uzasadnić na piśmie. Jeśli tego typu dokument nie wpłynie do organizatorów, zgromadzenie jest legalne. Fundacja Pro – prawo do życia wysłała stosowne zawiadomienie na tydzień przed rozpoczęciem Przystanku Woodstock, nie dostając żadnych uwag i obiekcji ze strony władz Kostrzyna. Pikietę zarejestrowano na terenie miasta, przy zbiegu ulic Północnej i Milenijnej, przed głównym wejściem na festiwal. Zgromadzenie rozpoczęło się w czwartek 2 sierpnia o godzinie 12:00. Członkowie i sympatycy Fundacji trzymali duży banner ze zdjęciami Adolfa Hitlera i dziecka zabitego w wyniku aborcji. W przeciągu kilku godzin tysiące osób zobaczyły prawdę na temat tego, jak wygląda mordowanie nienarodzonych. Reakcje uczestników Woodstocku były różne – od pochwał i wyrazów poparcia po obrzucanie wyzwiskami i plucie na transparent. Obok pikietujących co chwilę gromadziła się nowa grupa gapiów i przechodniów, którzy żywo dyskutowali na temat aborcji. Akcja obrońców życia przyniosła taki sam efekt jak w kilkuset innych miastach Polski, gdzie gościła już wystawa Wybierz Życie lub antyaborcyjne pikiety – przebudzenie tych, którzy nagle stykają się z prawdą, obok której nie da się przejść obojętnie. Każdy, kto mijał transparent, musiał w swoim sumieniu zająć stanowisko – za lub przeciw mordowaniu nienarodzonych. Liczne komentarze przechodzących, również te negatywne i podparte wyzwiskami i agresją, świadczyły o skuteczności taktyki obranej przez Fundację Pro. Widać to szczególnie wtedy, gdy ktoś głośno i wulgarnie dawał do zrozumienia, iż nie chce patrzeć na prawdę o aborcji. Tłumaczenia, iż widok zakrwawionych zwłok ludzkich jest bulwersujący i „psuje zabawę” na festiwalu, to jedynie próby zagłuszania własnego sumienia, gdyż o wiele gorsze widoki młodzież widzi na co dzień w telewizji czy grach komputerowych. Zawsze w takiej chwili trwa wewnętrzna walka, która może zaowocować radykalną przemianą.

Ten duchowy pojedynek mogła stoczyć jedynie część osób, które przyjechały na Woodstock. Po trzech godzinach na miejscu zgromadzenia pojawił się patrol policji. Funkcjonariusze nie zamierzali jednak bronić pikietujących przed wyzwiskami i agresją, gdyż przyjechali aby rozbić legalną demonstrację. Policjanci próbowali wmówić członkom Fundacji, iż na wyrażanie swoich poglądów w miejscu publicznym potrzebne jest odpowiednie zezwolenie, co jest oczywistą nieprawdą. Policja bezprawnie zażądała zwinięcia plakatu i zatrzymała dwie osoby, które w momencie przyjazdu radiowozów trzymały transparent. Funkcjonariusze nie chcieli wytłumaczyć członkom Fundacji, z jakiego powodu zostali zatrzymani. „Dowie się Pan na komisariacie” – takie słowa usłyszał z ust policji Mariusz Dzierżawski, członek Rady Fundacji, jeden z pokrzywdzonych przez policję. Dopytywaliśmy się pod jakimi zarzutami zostaliśmy zatrzymani i to dopytywanie było bezskuteczne. Po 2 godzinach doszło do przesłuchania i miałem wrażenie, że policja gorączkowo szuka pretekstu do tego, żeby uzasadnić to, że zostaliśmy zdjęci sprzed wejścia na Woodstock – wyjaśnia Dzierżawski. W momencie gdy zwijano antyaborcyjny banner a radiowozy czekały już aby odwieźć „przestępców” na komendę, grupa pijanych ludzi zaczęła ubliżać obrońcom życia. Jeden z nich podeptał leżący na ziemi plakat. Takie zachowanie w niczym nie przeszkadzało policjantom, którzy w żaden sposób nie interweniowali. Po chwili dwóch członków Fundacji zostało przewiezionych na komisariat w Kostrzynie. – Jeden pan wdarł się na plakat i zaczął go deptać. Policjant na to nie reagował i w pewnym momencie powiedział do pijaka „my już się tym zajmiemy”. Policjant opowiedział się po jego stronie na zasadzie „już my się tymi przestępcami zajmiemy”. Brak mi słów na takie zamykanie swobody dyskusji – komentuje zajście Mateusz Dzieduszycki, redaktor naczelny Razem TV, świadek wydarzeń w Kostrzynie.

Po kilku godzinach i przesłuchaniu przez policję, „przestępcom” z Fundacji Pro postawiono zarzuty. Nie była to jednak, jak kłamliwie tłumaczył funkcjonariusz na miejscu zdarzenia, nielegalność zgromadzenia a „prezentowanie treści nieprzyzwoitych w miejscu publicznym”. Policjanci nie byli w stanie powiedzieć, jakie dokładnie treści są nieprzyzwoite na fundacyjnym bannerze. Przeczytali zatrzymanym kodeksową definicję nieprzyzwoitości, która nijak nie pasuje do transparentu, który zarekwirowano. – Policjanci działali na polecenie z góry a później szukali uzasadnienia dla wykonania tego polecenia. Bardzo charakterystyczna jest wypowiedź policjanta podczas zatrzymania kiedy mówi, że powinniśmy mieć zezwolenie. Widać wyraźnie, że nie zna, lub udaje że nie zna, ustawy o zgromadzeniach publicznych – mówi Dzierżawski.

Sytuacja taka jak w Kostrzynie nigdy nie miała miejsca w Warszawie, gdzie Fundacja od ponad pół roku regularnie pikietuje pod szpitalami, w których zabija się dzieci z Zespołem Downa. W Warszawie policjanci są zawsze bardzo mili, mówią że są po to aby nas bronić. Nigdy nie doszło do takiej sytuacji jaka wydarzyła się na Przystanku Woodstock, kiedy policjant stwierdził, że ten plakat jest nieprzyzwoity. Nigdy nie został wymyślony również żaden inny powód. Wydaje mi się, że w Warszawie urzędnicy i policjanci mają świadomość tego, że jest ustawa o zgromadzeniach publicznych, która pozwala każdemu na wyrażanie swoich poglądów i jest to podstawowe prawo każdego człowieka. Na Przystanku Woodstock ktoś miał interes w tym, aby zabronić tego legalnego zgromadzenia – mówi Aleksandra Michalczyk, ekspert do spraw prawnych Fundacji Pro. Tę opinię potwierdza Wiesław Jerzy Johann, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. Policja, moim zdaniem, naruszając elementarne zasady porządku prawnego zlikwidowała wystawę obrońców życia. Policja jest powołana po to aby zapewnić obywatelom porządek i bezpieczeństwo. Tam zadziałała w sposób, który w mojej ocenie jest niezgodny z prawem. Każdy ma prawo protestować, każdy ma prawo do udziału w zgromadzeniach i wyrażania swoich poglądów. To są zasady wynikające z polskiej konstytucji – komentuje Johann na antenie Razem TV.

Zarzut prezentowania „nieprzyzwoitych” treści jest już na pierwszy rzut oka absurdalny i naciągany. Policjanci nie tylko nie potrafili sprecyzować swoich zarzutów ale również nie reagowali na tysiące przypadków prawdziwej nieprzyzwoitości, z którą na każdym kroku mógł spotkać się każdy, kto wybrał się na Woodstock. Ogromna niemoralność strojów lub ich prawie całkowity brak, lejący się strumieniami alkohol i tłumy pijanej młodzieży na ulicach Kostrzyna nie przeszkadzają policji, która sumiennie pilnuje „dobrej zabawy” na Woodstocku. Zarzut „nieprzyzwoitości” dla członków Fundacji, postawiony na jednym z najbardziej demoralizujących młodzież spędów w Polsce, jest skandalem, który zasługuje na nagłośnienie. Mając w pamięci przyjętą ostatnio przez Sejm i Senat ustawę ograniczającą wolność zgromadzeń, możemy stwierdzić, iż mamy do czynienia z dryfowaniem w kierunku państwa policyjnego.

Zachęcamy do przyłączenia się do protestu przeciwko nieuzasadnionemu zatrzymaniu przez Policję działaczy Fundacji Pro – Prawo do Życia podczas Przystanku Woodstock, organizowanego przez Razem.Tv. Prosimy o wysyłanie e-maila wyrażającego poparcie dla akcji na adres: [email protected] Prosimy o podanie w nim imienia, nazwiska, miejsca zamieszkania i zawodu.


Marcin Musiał


Kliknij, by Zobaczyć film z zatrzymania obrońców życia!


{galeria}

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 302 755 zł cel: 300 000 zł
101%
wybierz kwotę:
Wspieram