12 sierpnia 2021

Worskla: kres marzeń o litewsko-ruskim imperium

12 sierpnia 1399 roku nad brzegami Worskli stoczono jedną z największych bitew epoki średniowiecza. Wynik tego starcia miał ogromne znaczenie dla dalszych losów Europy Wschodniej.

Jak wilcy

Pogańska Litwa przez wiele dziesięcioleci była zagrożeniem dla sąsiednich krain. Najazdy półdzikich wojowników regularnie pustoszyły znaczne obszary Mazowsza, Kujaw, Małopolski, również państwa krzyżackiego i księstw ruskich.

Wesprzyj nas już teraz!

Polska przeżywająca okres rozbicia dzielnicowego nie mogła sobie poradzić z tym problemem, a i późniejsze lata, mimo stabilizacji pod rządami Kazimierza Wielkiego nie przyniosły radykalnej poprawy sytuacji. Jeszcze w roku 1376 (zaledwie 10 lat przed chrztem Litwy i koronacją Jagiełły na króla Polski!) książę trocki Kiejstut poprowadził wielki niszczący rajd – napastnicy dotarli aż w okolice Tarnowa, po czym wycofali się, porywając 23.000 niewolników i zostawiając po sobie morze zgliszcz.

Twardym przeciwnikiem litewskich pogan okazali się za to Krzyżacy, którzy w odwecie za najazdy przeprowadzali „rejzy”, często wspierane przez „gości” z Zachodu, hołdujących ideom krucjatowym. Po unormowaniu stosunków polsko-krzyżackich za czasów Kazimierza Wielkiego, w wyprawach tych chętnie uczestniczyli rycerze z Mazowsza, Wielkopolski i Małopolski. W dzisiejszych czasach osoby postrzegające relacje Korony Polskiej z Zakonem Krzyżackim wyłącznie przez pryzmat perypetii Zbyszka z Bogdańca, na ogół nie zdają sobie sprawy z faktu, że Polacy walczyli ramię w ramię z Krzyżakami przeciw Litwinom aż do lat 70. XIV wieku. Więcej, że sojusznikami państwa zakonnego bywali niekiedy również… władcy litewscy!

W roku 1377 rządy na Litwie objął Jagiełło, który odziedziczył koronę wielkoksiążęcą po zmarłym ojcu, Olgierdzie. Wkrótce rozpoczął się tam ostry konflikt wewnętrzny, albowiem na władzę miał chrapkę także olgierdowy brat, wspomniany już książę Kiejstut, posiłkowany przez swego syna Witolda. Walka między krewniakami była brutalna, a jej dzieje obfitowały w nagłe zwroty akcji. Jagiełło zrazu został uwięziony. Odzyskawszy wolność zdołał pochwycić Kiejstuta, który podejrzanie szybko zmarł w więzieniu. Z Witoldem nie poszło Jagielle tak łatwo – między zwolennikami obu stryjecznych braci wybuchła  regularna wojna domowa.

Zarówno Jagiełło, jak Witold wezwali na pomoc Krzyżaków, w zamian obiecując im odstąpienie Żmudzi oraz chrzest Litwy (Witold przelicytował brata, składając Zakonowi ofertę hołdu lennego). Początkowo Zakon wspierał Jagiełłę, potem postawił na Witolda. Ten po jakimś czasie zdradził panów pruskich i połączył swe siły z Jagiełłą, by wspólnie wystąpić przeciw „krzyżackim najeźdźcom”. Nie trwało to długo, bo wkrótce Witold zdradził Jagiełłę i ponownie sprzymierzył się z Krzyżakami. Tych ostatecznie także zdradził, aby w roku 1392 zawrzeć układ z Jagiełłą i przyjąć od niego namiestnictwo nad Litwą.

Książę Witold jawi się więc jako jegomość obrotny, pozbawiony tak uciążliwego dla polityków balastu, na który składają się sumienie i honor. Nagłe wolty przychodziły mu z łatwością, słowo „lojalność” stanowiło dlań czystą abstrakcję, dla władzy gotów był dogadać się z człowiekiem, który zabił mu ojca. Witold mógłby stanowić wzorzec dla wielu współczesnych nam europejskich i krajowych „mężów stanu”.

 

Wielkie plany księcia Witolda

Tymczasem Jagiełło dokonał prawdziwego przewrotu w stosunkach międzynarodowych w tej części Europy. Oto władca Litwy podjął rokowania z Polską.

14 sierpnia 1385 roku w Krewie sygnował dokument będący zapowiedzią przyszłej unii polsko-litewskiej. W roku następnym udał się do Krakowa, aby przyjąć chrzest i rękę Jadwigi, królowej Polski, wraz z polską koroną. Rolę ojca chrzestnego zaproponowano wielkiemu mistrzowi Krzyżaków, Konradowi Zoellnerowi von Rottensteinowi, ten jednak odmówił. Jagiełło otrzymał na chrzcie imię Władysław. Teraz jako król Polski, z aktywnym jej wsparciem przystąpił do chrystianizacji Litwy, której wielkoksiążęcy tytuł także jeszcze dzierżył.

Witold obdarowany namiestniczą władzą na Litwie miał pełną swobodę w rządach wewnętrznych, jednakże nie posiadał uprawnień do prowadzenia polityki zagranicznej. Nie zaspokoiło to jego ambicji. Gdy wzmacniał kontrolę nad dzielnicami ruskimi Wielkiego Księstwa, wpadł na koncept zagarnięcia całej Rusi, zbudowania potężnego imperium litewsko-ruskiego. Do przekucia myśli w czyn potrzebni mu byli sojusznicy.

 

Złota Orda

Ponad półtora wieku wcześniej nastąpił podział imperium mongolskiego. Batu-chan – wnuk słynnego Czyngis-chana – stworzył wówczas praktycznie niezależny chanat, który w późniejszych wiekach określany był mianem Złotej Ordy.

Batu-chan panował nad olbrzymimi obszarami, obejmującymi zachodnią Syberię, znaczną połać Azji Środkowej, Ural, część Kaukazu, Powołże, stepy czarnomorskie, Krym; nadto jego zwierzchnictwo uznawała Ruś. To on był sprawcą niszczących najazdów na Węgry i południową Polskę w roku 1241 (w boju z najeźdźcą poległ wówczas książę śląski Henryk Pobożny). Także następcy Batu-chana władający Złotą Ordą dokonywali ataków na ziemie polskie.

Batu-chan, podobnie jak niemal wszyscy ówcześni Mongołowie, był szamanistą. Jego następca, Berke-chan przyjął islam. Zwieńczeniem triumfalnego pochodu mahometanizmu było ogłoszenie go religią państwową Złotej Ordy przez chana Ozbega (1313). Przyjęcie islamu ułatwiło scalenie licznych nacji zamieszkujących Ordę z narodem, który ostatecznie przejął nad nią kontrolę – Tatarami. Wcześniej Tatarzy stanowili ważny element wieloetnicznej armii imperium mongolskiego. Europejczycy wychowani na antycznych mitach kojarzyli nazwę wojowniczego ludu z Tartarem, co prowadziło do wniosku, że ordyńcy są wysłannikami Piekieł.

Pod koniec XIV wieku tatarską Złotą Ordę ogarnęły walki wewnętrzne. Zostały obalone rządy chana Tochtamysza, który schronił się pod opiekę Witolda. Ten zaproponował zbiegowi niezwykłe przymierze. Witold miał osadzić Tochtamysza na chańskim tronie, a potem, z jego wsparciem, ruszyć na podbój Moskwy i reszty ziem ruskich. W razie powodzenia akcji gwarantowałoby to Witoldowi suwerenną władzę nad Wielkim Księstwem Litewskim, a być może i tytuł cara wszech Rusi.

Tochtamysz miał wśród swoich pobratymców sporo zwolenników, ale Witold postanowił uzyskać wsparcie także z innej strony. Zdecydował się odnowić stare kontakty z Krzyżakami, którym przyznał (po raz kolejny!) prawo do rządów nad Żmudzią, w zamian za pomoc w wyprawie przeciw Złotej Ordzie.

 

Krucjata Wschodnia

Plany Witolda mogły zagrozić unii polsko-litewskiej, jednakże król Władysław Jagiełło albo nie dostrzegł niebezpieczeństwa, albo nie znał wszystkich zamiarów stryjecznego brata.

Nie tylko poparł planowaną wyprawę przeciw Tatarom, ale wydelegował do Rzymu biskupa poznańskiego Wojciecha Jastrzębca, by poinformował Stolicę Apostolską o zamierzeniu. Wiadomość wywołała wielkie wrażenie w świecie chrześcijańskim. Oto niedawno ochrzczona Litwa rozpoczynała bój z potęgą wrogów Krzyża, zagrażającą wschodnim połaciom Starego Kontynentu! Sam Ojciec Święty Bonifacy IX pobłogosławił zbożne dzieło, ogłaszając 4 maja 1399 roku bullę o wyprawie krzyżowej przeciw niewiernym. Inicjatywę poparł prawosławny patriarcha Konstantynopola. Wielu poczęło upatrywać szansę na zawarcie unii między Kościołami rzymskim i prawosławnym. Ambicje Witolda uruchomiły lawinę zdarzeń, których znaczenie, jak się zdaje, daleko wykraczało poza horyzonty myślowe namiestnika Litwy.

Koncentracja armii krzyżowej odbyła się w okolicach Żytomierza w lipcu 1399 roku. Stanęło tu ponad 10.000 litewskiej i ruskiej konnicy, jak też do 5000 piechoty. Ex-chan Tochtamysz przyprowadził około 15.000 wiernych mu Tatarów z Krymu i Powołża. Zakon Krzyżacki wydelegował Markwarda von Salzbacha z pięcioma setkami jazdy – dziś może wydawać się to liczbą skromną, ale wojsko panów pruskich cieszyło się opinią wyborowego.

Posiłki polskie w liczbie 4000 zbrojnych przywiódł Spytek II z Melsztyna, wojewoda krakowski i książę zachodniego Podola, architekt unii polsko-litewskiej, jeden z najbliższych współpracowników króla Jagiełły. Było też półtora tysiąca wojów mołdawskich, których prowadził osobiście hospodar Stefan I, polski lennik. Dowództwo nad całością sił objął książę Witold.

 

Tatarska tęcza

Wojsko ruszyło na wschód, pod Kijowem sforsowało Dniepr i posuwało się dalej jego lewym brzegiem. W sierpniu nad rzeką Worsklą napotkano armię chana Timura Kutłuka, aktualnego władcy Złotej Ordy.

Przyjmuje się, że Witold przyprowadził do 38.000 wojowników. Zastępy Timura były równie liczne, ale ich wódz z sobie znanych powodów postanowił zwlekać. Wystąpił z prośbą o kilkudniowy rozejm, a zadufany Witold wyraził na to zgodę. Jego wojsko rozłożyło się w siedmiu warownych obozach. Namiestnikowi Litwy rychło zrzedła mina, gdy nadciągnęły kolejne hufce wroga. Do sił Timura dołączyła armia Edygeja, emira Mangytów i władcy Ordy Nogajskiej. Teraz połączone wojska obu wodzów tatarskich liczyły być może nawet 90.000 ordyńców. Oszukany Witold zawrzał gniewem. Na zwołanej naprędce naradzie zapowiedział wydanie walnej bitwy, nie bacząc na miażdżącą przewagę wrogów.

Wtem odezwał się głos rozsądku – dowódca polskiego kontyngentu posiłkowego Spytek z Melsztyna próbował uświadomić Witoldowi grozę położenia. Argumentował rzeczowo, przekonując część zgromadzonych. Inni wszakże, popędliwsi z natury bądź pragnący wkupić się w łaski Witolda, żądali walki. Rozważny Spytek został publicznie oskarżony o tchórzostwo, o demoralizowanie wojska i „zabijanie rycerskiego ducha”. Dowódca Polaków zamilkł więc i karnie zajął miejsce w szeregu. Wyrok na jego żołnierzy, na całą armię – właśnie zapadł.

Nastał 12 sierpnia 1399 roku. Przekazy kronikarzy różnią się w szczegółach. Jedni utrzymują, że bitwa rozpoczęła się na dwie godziny przed zachodem słońca; inni twierdzą, że bój trwał od rana. Edygej zaatakował lewe skrzydło i centrum krzyżowców, podczas gdy Timur uderzył potężnie na skrzydło prawe, wychodząc na tyły chrześcijan, chcąc im odciąć drogę odwrotu. Są relacje, że Tatarzy po nawiązaniu kontaktu bojowego zastosowali swój ulubiony manewr – pozorowaną ucieczkę. Wielu niedoświadczonych rycerzy chrześcijańskich dało się na to nabrać; porzucili bezpieczne pozycje obronne i ruszyli w pościg za rzekomo rozgromionym wrogiem. Zaraz potem zostali otoczeni i wycięci w pień.

Blisko dwa wieki po tych wypadkach kanonik Maciej Stryjkowski unieśmiertelnił bój strofą:

„Strzały jak deszcz świszczące lecą z każdej strony,

W polach jak roje pszczelne krzęcą się zagony,

Szable, miecze brzmią, zbroje chrzęszczą, ranni jęczą,

W tym naszych opassali Tatarzy jak tęczą,

Iż poczęli mdleć przed ich gwałtowną wielkością,

Lecz długo mężną bili Tatarów dzielnością”.

 

Tchórze i herosi

Bitwa trwała już dwie godziny, gdy Witold zwątpił w zwycięstwo. Wraz ze swym hufcem oraz częścią starszyzny litewskiej ratował się ucieczką. Podobnie postąpili tatarscy sprzymierzeńcy z Tochtamyszem.

Gdy jedni uciekali w popłochu, inni walczyli nieugięcie. Dowodzenie nad wojskami chrześcijańskimi przejął kniaź Dymitr Koriatowicz Wołyniec. Kiedy padł pod ciosami wrogów, sytuację próbował ratować jeszcze kniaź Dymitr Starszy Olgierdowic, choć wkrótce i on legł śmiertelnie ugodzony. Połowa uczestników krucjaty zasłała ciałami pobojowisko. Legło trupem kilka dziesiątków kniaziów, kwiat rycerstwa litewsko-ruskiego, prości wojowie. Zginął hospodar mołdawski Stefan I. Spośród pięciuset Krzyżaków wyszedł cało co piąty.

Hufiec polski bił się na prawym skrzydle. Kiedy wygrana wroga stała się oczywista, Polacy w porządku jęli cofać się ku Dnieprowi, wyrąbując sobie drogę w gęstwinie nieprzyjaciół. Spytek z Melsztyna walczył w pierwszym szeregu. On – publicznie pomówiony o tchórzostwo – stawał dzielnie nawet w obliczu klęski, podczas gdy jego oskarżyciele pierzchali sromotnie. Spytek niestrudzenie siekł mieczem ordyńców, aż wreszcie tatarska strzała przeszyła mu gardło. Kanonik Stryjkowski złożył hołd temu zapomnianemu dziś bohaterowi:

Wojewoda Krakowski, Spytek, choć mógł zbieżeć,

Obrócił się, siekł pogan, wolał z swymi leżeć.

Kupią się wkoło niego, chcąc pojmać żywego,

Lecz się bronił, póki mógł, do upadu swego.

Przeszedł Greckie i Rzymskie dzielne męże ony,

Godzien, aby sławie był wiecznej poświęcony.

 

Na drugą stronę Dniepru zdołało przeprawić się czterystu Polaków – ledwie dziesiąta część ich hufca. Na szczęście zwycięzcy Tatarzy rzucili się łupić zdobyte obozy, co pozwoliło resztkom sprzymierzonych ujść z życiem.

 

Brzemię przeszłości

Przegrana nad Worsklą była brzemienna w skutki. Witoldowe plany zbudowania potężnego imperium litewsko-ruskiego legły w gruzach.

Książę zmuszony był uznać swą słabszą pozycję wobec stryjecznego brata. Akt unii wileńsko-radomskiej (1401) zobowiązywał go „przy Koronie i królu wiernie stać i nieść we wszystkich potrzebach pomoc przeciwko nieprzyjaciołom”. W zamian otrzymał upragnioną koronę wielkoksiążęcą.

Wynik batalii ocalił Wielkie Księstwo Moskiewskie. Choć wciąż jeszcze ustępowało ono siłą Litwie, już niedługo, pod rządami Iwana III Srogiego stanie się liczącym graczem. Litwa stoczy z nim wiele wojen, w które wciągnie także Polskę. To będzie kolejna, słona cena za trwałość naszej unii.

Złota Orda także obroniła się przed ekspansją Litwy, jednak w XV wieku popadła w ostry kryzys i rozsypała się na wiele niezależnych chanatów. Po pewnym czasie podjęto próby jej odbudowy, jako Wielkiej Ordy, ale ostatecznie w 1502 roku została wchłonięta przez Chanat Krymski.

Wyprawa Witolda, mimo klęski, mogła budzić pewne nadzieje. Oto ledwie co przygarnięci na łono Kościoła Litwini ramię w ramię z niedawnymi wrogami – Polakami i Krzyżakami – stawili czoła islamskiej nawale. Niestety, już w pierwszych latach XV stulecia stało się jasne, że krew poległych krzyżowców nie wydała trwałych owoców zgody. Co prawda w roku 1400 Witold wsparł zbrojnie Krzyżaków na Żmudzi, by zaraz potem, swoim zwyczajem, zdradzić sojusznika i zachęcać Żmudzinów do wystąpień przeciw Zakonowi. Kilka lat później Witold, jak gdyby nic, raz jeszcze poprosił Krzyżaków o pomoc, tym razem w wojnie z Moskwą i Pskowem (1406–1408). Potem zaś równie nagle zażądał od Zakonu zwrotu Żmudzi, a w roku 1409 wsparł tamtejszy antykrzyżacki bunt. Ponieważ na polskim tronie zasiadał stryjeczny brat protektora żmudzkich rebeliantów, również nasz kraj został rychło wciągnięty w orbitę zmagań. To prawda, że i Polska miała z państwem zakonnym niewyjaśnione kwestie (sprawa zwrotu Pomorza Gdańskiego), jednak przebieg Wielkiej Wojny z Zakonem oraz postanowienia pokoju toruńskiego pokazały, że tym razem Polacy walczyli i umierali przede wszystkim za interesy litewskie.

Świadectwem niefortunnej wyprawy nad Worsklę stała się dość liczna grupa tatarskich emigrantów, która zdecydowała się osiąść na Litwie, uznając zwierzchność Jagiellonów („białych chanów”). Podczas wiktorii grunwaldzkiej (1410) tatarskimi posiłkami dowodził Dżalal ad-Din, syn Tochtamysza.

Pod Grunwaldem, tyle że po przeciwnej stronie, stanął Markward von Salzbach – kiedyś nad Worsklą dowódca kontyngentu krzyżackiego, potem mianowany komturem Pokarmina. Markward uczestniczył w tajnych rokowaniach z Witoldem, znał sekrety, o których władca Litwy chciałby zapomnieć. Podczas grunwaldzkich ordaliów komtur został wzięty do niewoli przez Polaków, a następnie – na żądanie Jagiełły – wydany Witoldowi. Ten, nie bacząc na obyczaj wojenny, kazał jeńca ściąć. Czyn ten wywołał wzburzenie wśród polskiego rycerstwa, jednakże Witold skutecznie zamknął usta swemu niegdysiejszemu sprzymierzeńcowi, który mógł zdradzić wiele jego niewygodnych tajemnic.

 

Znaki zapytania

Paradoksalnie klęska nad Worsklą ocaliła unię polsko-litewską, przynajmniej w znanym nam kształcie. Powstanie litewsko-ruskiego imperium Witolda zmieniłoby układ sił w tej części Europy.

Warto tu przypomnieć, że na początku XV wieku Wielkie Księstwo Litewskie, wraz z dzielnicami ruskimi, zajmowało czterokrotnie większy obszar niż Korona Polska. O ileż bardziej wzrosłoby znaczenie Witolda, jeśliby zdołał zawojować resztę Rusi łącznie z Wielkim Księstwem Moskiewskim, w dodatku mając sojusznika w Złotej Ordzie rządzonej przez chana Tochtamysza!

Czy wówczas ambitny Witold zerwałby więzy z Polską? Czy też przeciwnie, starałby się podtrzymać unię, żądając dla siebie proporcjonalnego, to jest dominującego miejsca w tym związku? Jak potoczyłyby się losy polsko-litewsko-rusko-tatarskiego aliansu? Czy elity polskie i litewskie zdołałyby na dłuższą metę okiełznać tak potężny żywioł ruski i tatarski? Czy taki moloch miał szanse przetrwać, dalej rozrastać się i dyktować warunki mocarstwom Europy i Azji? Na te pytania nie mamy pewnych odpowiedzi.

Pewne jest tylko bohaterstwo polskich krzyżowców nad Worsklą. Kronikarz Jan Długosz oceniając ich wodzów stwierdził: „Wydaje mi się, że na większą chwałę zasłużył wojewoda Spytko swoją śmiercią niż książę Witold życiem”.

 

 

Andrzej Solak

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij