Z ekranów telewizorów i smartfonów dobiegają do nas okrzyki Jerzego Owsiaka, gardłującego byśmy wrzucili pieniądze do puszek, podsuwanych nam na ulicach przez wolontariuszy WOŚP. Kto przypomni mu, że jego aktywność wyzwala w Polakach to, co najgorsze?
O Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy napisano już wiele. Nie mam wątpliwości, że konserwatywna krytyka działań jej twórcy znana jest niemal wszystkim bliżej zainteresowanym życiem publicznym. A jednak, warto zreasumować skutki działań Owsiaka, wszak ów człowiek z pietyzmem budujący swój wizerunek na pomocy chorym dzieciom, zaangażował niedawno swoją fundację i środki pozyskane na pomoc chorym, w działania polityczne, wywiesiwszy w polskich miastach wyjątkowo obrzydliwe billboardy. Pozorowały one co prawda promocję akcji charytatywnej, ale w istocie zachęcały do odsunięcia PiS od władzy.
Czy może być coś bardziej kompromitującego w działalności pomocowej od wykorzystywania jej dla swoich partykularnych interesów? Nie, ale też nie miejmy złudzeń – nie pierwszy raz Owsiakowi udało się skompromitować ideę filantropii. I choć utarło się w Polsce powiedzenie, że to on – ten jeden raz w roku – wyzwala w nas to, co najlepsze, nie mam wątpliwości, że jest w istocie zupełnie inaczej: lider WOŚP bazuje na naszych narodowych słabościach, sprytnie je dyskontując. A zatem nie to, co najlepsze, ale to, co najgorsze wyzwala w nas inicjatywa stworzona przez podstarzałego już dzisiaj fana rock and rolla.
Wesprzyj nas już teraz!
Kpina z filantropii
Pierwszą rzeczą, którą Owsiak skutecznie niszczy jest idea filantropii. Turbokapitalistyczne reformy początku lat 90. promowały raczej wśród Polaków skrajny indywidualizm i przekonanie, że przede wszystkim należy „dbać o swoje”. Tak zwane finały Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, czyli jednodniowe zbiórki pieniędzy w całej Polsce, wystartowały w 1992 roku, czyli wówczas gdy trwały bóle porodowe polskiej gospodarki rynkowej. Rzecz jasna sama idea pomocy drugiemu człowiekowi nie odstraszała Polaków, ale jako rozbite moralnie społeczeństwo pokomunistyczne wchodziliśmy w etycznie pokiereszowaną rzeczywistość kapitalizmu. I w tym sensie WOŚP stanowił swoisty plaster na ranę liberalnego egoizmu. Nie trzeba już regularnie pomagać – a przecież właśnie regularna pomoc jest kwintesencją filantropii – ale wystarczy raz wrzucić do puszki kilka złotych lub, jeśli ma się znane nazwisko, zorganizować jakąś licytację (vide: kolacja i spacer z Tomaszem Lisem) żeby poczuć się rozgrzeszonym ze wszystkich zobowiązań etycznych wobec bliźnich.
WOŚP, jako zbiórka w otulinie medialnego show, skutecznie konkuruje z ideą jałmużny, która w katolickiej nauce odgrywa rolę nie tylko wsparcia drugiego człowieka w potrzebie, ale także pomaga nam – jak zauważył celnie kard. Müller – przezwyciężyć nieusunięte jeszcze przeszkody w zjednoczeniu z Bogiem.
Orkiestrowe „granie” to jedynie proteza, nie mająca nic wspólnego z wypracowaniem kultury pomagania, mającej nie tylko wymiar materialny, ale także duchowy. Sporo w niej też lansu ze strony samych dobroczyńców. W czasach, gdy filantropia kojarzona jest ludźmi pokroju Billa Gatesa, czyli bogaczami czerpiącymi z pomagania materialne i niematerialne profity, WOŚP nie odznacza się niczym „kontrkulturowym”.
Bunt na życzenie
Jeśli Owsiak chce się buntować, to jedynie wówczas, gdy wie, że nie straci nam tym zbyt wiele. Sporo jest w showbiznesie podobnych jemu „wywrotowców”, takich Jakubów Wojewódzkich, chętnie inkryminujących innym spolegliwość wobec „dominacji” Kościoła czy PiS-owskiego reżimu, a zawdzięczających swoją pozycję głównie konformizmowi czy to w postaci usłużnej postawy wobec formalnych i nieformalnych hierarchii w rozmaitych koteriach biznesowo-politycznych czy też uległości względem woli pragnącego rozrywki ludu. I jak Wojewódzki słynął swego czasu z wyjątkowo obleśnych żartów (vide: rzucone kiedyś w kierunku Patrycji Markowskiej słowa, że gdyby był jej ojcem, to kąpałby ją codziennie), tak gdy „wajcha” nastrojów społecznych przestawiła się w kierunku walki z podobnymi jemu obleśnymi dziadami, prędko zmienił swoje podejście wystraszony wizją cancel culture. Owsiak idzie podobną drogą. Pozostaje co prawda trybunem ludowym, ale jednak dyspozycyjnym wobec liberalnych środowisk.
Ta poza sprawia, że „Jurek” petryfikuje w nas sympatię dla archetypu Polaka-buntownika, użytecznego zapewne w warunkach rozbiorowych, czy okupacji niemieckiej lub komunistycznej, ale jakże szkodliwego, gdy przychodzi budować instytucje państwa, z którymi wspólnota powinna się utożsamiać, nie zaś nimi gardzić. Tymczasem Owsiak robi wiele, by podsycać w nas ogień buntu wobec jakiegokolwiek porządku. Już sam fakt prowadzenia zbiórek, mających wspierać służbę zdrowia obnaża przecież słabość naszego państwa. Dla tych – w skali budżetu – niewielkich pieniędzy politycy skaczą wokół twórcy WOŚP jak dzikusy przy świętym słupie. Wysyłają mu do pomocy wojsko i straż pożarną, pozwalają się rugać w najlepsze i walczą z którym z nich Owsiak strzeli sobie fotkę. Tak podstarzały konferansjer i promotor rocka w żółtej koszuli stał się nieomal autorytetem na kontrze wobec instytucji państwa oraz porządku społecznego. Jest to rewolucjonista „strollowany”, by użyć zgrabnej frazy Ziemkiewicza. Owsiak popularyzuje model buntu wśród Polaków, sam będąc na koncesji dominujących w Polsce elit społecznych czy biznesowych.
Bierze, ale się dzieli
Ale to nie wszystko, co Owsiak mrocznego wyzwala w Polakach. To on wzmacnia przekonanie, że można być łajdakiem, kombinującym ile się da, byle tylko dzielić się zyskiem z innymi. O rozmaitych kombinacjach finansowych lidera WOŚP pisano swego czasu sporo i nie chodzi o jakieś bezprawne działania, ale chociażby wspieranie ze środków fundacyjnych takich inicjatyw, z którymi niekoniecznie muszą się zgadzać sami darczyńcy. Informowani są, że WOŚP to organizacja charytatywna, wspierająca leczenie chorych poprzez zakup sprzętu medycznego, ale już mniej osób jest świadoma, że jest ona także organizatorem Pol’and’Rock Festival w Kostrzynie nad Odrą. WOŚP wspiera też aborcję na życzenie. Przedstawiciele fundacji brali czynny udział w Czarnych Protestach, a wraz z Wielką Orkiestrą „gra” też słynąca z ponurych postulatów proaborcyjnych organizacja „Strajk Kobiet”.
Oczywiście nie twierdzę, że Owsiak wspiera te wszystkie inicjatywy z pieniędzy zbieranych do puszki w ostatnią niedzielę stycznia, ale przecież to działalność charytatywna jest głównym źródłem społecznej pozycji WOŚP i to za jej sprawą – a ściślej: datków setek tysięcy Polaków – organizacja „Jurka” zbudowała swój autorytet.
Nawet jednak, jeśli ktoś usłyszy o kombinacjach Owsiaka, często powtarzana jest utarta fraza: „może nie jest krystalicznie uczciwy, ale sprzęt kupuje i dzieciom pomaga”. To właśnie poważna skaza polskiego charakteru narodowego, która została nam po komunizmie: przekonanie, że nie da się odnieść sukcesu i uzyskać wysokiej pozycji społecznej dzięki szlachetnym, osobistym przymiotom, lecz możliwe jest to jedynie za sprawom relacji klanowych, właściwie ustawionej busoli ideowej oraz cwaniactwu. W myśl tej logiki, każdy polityk czy działacz społeczny jest umoczony, ale jeśli potrafi dzielić się z innymi, to nie nam go oceniać. Owsiak wzmacnia to przekonanie.
I wreszcie last but not least lider WOŚP jest jednym z animatorów tego, co jest w ostatnich latach najbardziej uwidaczniającą się naszą wadą narodową: kłótliwości i skłonności do eskalowania konfliktów. Owsiak bez żadnych hamulców wypowiada się bardzo brutalnie o politykach, z którymi się nie zgadza. Nie przebiera przy tym w słowach, rzuca wulgaryzmami, rozdaje etykietki. Jednak najbardziej skandalicznym obrazkiem zaangażowania politycznego „Jurka” była ubiegłoroczna kampania billboardowa. Na przystankach i citilightach tuż przed wyborami WOŚP wywiesiło plakaty z napisem „Polacy, pokonajmy to zło. Wygramy!” i małym druczkiem dopisek: „z sepsą”.
Przedstawiciele fundacji pytani o tę sprawę, obłudnie wyjaśniali, że chodzi jedynie o walkę z tą poważną, bo śmiertelną przecież, chorobą. Nikt jednak, kto ma odrobinę oleju w głowie, nie może mieć wątpliwości, że pieniądze na ten cel fundacja przeznaczyła na wsparcie antypisowskiej kampanii Donalda Tuska. Tak jaskrawe i bezczelne wpisanie WOŚP w walkę polityczną, to wielki wkład Owsiaka w wojnę polsko-polską toczoną pomiędzy plemionami niosących partyjne sztandary PiS i PO.
Bardzo zły pomysł
Nie mam wątpliwości, że długofalowo inicjatywa Wielkiej Orkiestry jest po prostu szkodliwa. Budzi w Polakach demony, stanowiące obecnie szczególne niebezpieczeństwo dla bytu wspólnoty narodowej. Jeśli faktycznie Owsiak chciałby skutecznie prowadzić działalność charytatywną wybrałby drogę Anny Dymnej czy Ewy Błaszczyk. Obydwie panie zrobiły bardzo wiele dla słabszych i cierpiących osób, poświęciwszy dla tej idei własne ego. Domyślam się przecież, że nie podoba im się bardzo wiele rzeczy w życiu publicznym. Może są libertynkami, a może konserwatystkami. Być może ściskały kciuki za zwycięstwo Tuska, sukces Hołowni, albo wejście do parlamentu koalicji Czarzastego i Zandberga. A może stawiały na Kaczyńskiego lub Bosaka… Nie wiem i nie chce tego wiedzieć. Podziwiam, że jako artystki świadomie zrezygnowały z zabierania głosu w wielu palących sprawach, w poczuciu odpowiedzialności za dzieła, które stworzyły i osoby potrzebujące ich pomocy.
Owsiak poszedł inną droga, zaprzęgając swoje nazwisko i fundację w ideologiczny rydwan. Realizuje przy tym jasno określony cel, przyjmując za swoją całą antywspólnotową liberalną agendę. Dlatego właśnie wspieranie WOŚP to bardzo zły pomysł.
Tomasz Figura