W czwartkowe popołudnie podczas XXXVII Sesji Rady Miejskiej Wrocławia odbyła się dyskusja oraz głosowanie nad projektem finansowania procedury in vitro z pieniędzy miasta. Mimo retorycznych zabiegów lewicy oraz liberałów większość radnych zagłosowała przeciw wprowadzeniu rozwiązania.
Motywem dla podjęcia przez radnych .Nowoczesnej próby wprowadzenia refundacji metody in vitro z miejskiej kasy Wrocławia było zakończenie rządowego programu refundacji zapłodnienia pozaustrojowego. W ocenie zwolenników tej metody, in vitro nie jest wyborem, ale ostateczną drogą, by osiągnąć cel jakim jest macierzyństwo, szczególnie w przypadku niektórych schorzeń, uniemożliwiających zajście w ciążę.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak wskazywano celem postulowanego programu było m.in. leczenie niepłodności, zahamowanie negatywnego trendu demograficznego i zwiększenie dzietności. Stąd też program miałby być stosowany „w ostateczności”, gdy inne metody zawiodą, a 12-miesięczne starania o dziecko zakończą się niepowodzeniem. Program przewidziano dla kobiet do 40 roku życia, płacących podatki we Wrocławiu.
Średni koszt procedury wyliczony przez Ministerstwo Zdrowia, to 7,5 tys. zł. Radni .Nowoczesnej chcieli by dopłacać zakwalifikowanej parze 5 tys. zł. Na to potrzebna byłaby kwota 2,1 mln zł rocznie (wnioskodawcy twierdzili, że taka pomoc potrzebna jest ponad czterystu parom rocznie). Program miałby działać od lipca 2017 roku, więc w tegorocznym budżecie potrzeba byłoby wygospodarować ponad 1 mln zł, co pozwoliłoby na „pomoc” ponad 200 parom.
Wnioskodawcy zmiękczali radnych zdjęciami radosnych dzieci z in vitro. Nie wspomnieli natomiast ile zarodków zostało zamrożonych, a ile zgładzonych. Argumentowali, że 75 proc. Polaków popiera in vitro, a 62 proc. z tej liczby uważa, że procedura powinna być dostępna dla par, a nie tylko dla małżeństw.
Jeden z radnych popierających finansowanie in vitro mówił o swoistym zacofaniu przeciwników zapłodnienia pozaustrojowego. Jako przyszłości medycyny przedstawił… przeszczepy odzwierzęce. Inny zaś niejako szantażował radnych zauważając, że jeśli procedura nie zostanie wprowadzona, to mieszkańcy Wrocławia… wyjadą do Łodzi, która finansuje in vitro.
Przeciwko uchwale opowiedział się klub radnych PiS, przychylając się do stanowiska przyjętego kilka tygodni temu w Krakowie, gdzie samorząd uznał, że refundowanie in vitro nie jest zadaniem samorządu. Jak wskazywano, miasto ma inne problemy do rozwiązania, a samorząd powinien skupić się na programach profilaktycznych np. raka piersi. Sugerowano, że lepszym rozwiązaniem byłby program leczenia bezpłodności, a nie zajmowanie się problemem „od końca” z ominięciem przyczyn niepłodności. W sumie ostatnio około 20 miast odrzuciło pomysł finansowania in vitro – przypomniał w trakcie debaty jeden z wrocławskich radnych.
Wskazywano również na aspekty moralne. Radni przeciwni wprowadzeniu finansowania in vitro z pieniędzy miasta przypominali, że życie ludzkie rozpoczyna się w momencie poczęcia. Opierali się przy tym m.in. na encyklice świętego Jana Pawła II Evangelium Vitæ.
Radni przypominali również, że metoda zapłodnienia pozaustrojowego nie leczy przyczyny problemu – niepłodności, a skuteczność in vitro jest niska. Podkreślali zgodnie, że są przeciwko samej metodzie, a nie przeciwko poczętym w ten sposób dzieciom. Zwracali również uwagę na stanowisko Kościoła oraz zalety metody faktycznego, a nie symulowanego leczenia niepłodności – naprotechnologii (z danych jednej z radnych wynika, że ma ona skuteczność ok. 80 proc., zaś in vitro – zgodnie z danymi WHO przytoczonymi przez radnego popierającego kontrowersyjne rozwiązanie – zapewnia skuteczność na poziomie od 20 do 40 proc.).
Podczas głosowania większość radnych opowiedziała się przeciw finansowaniu in vitro z miejskich pieniędzy (20 osób). Za rozwiązaniem głosowało się 14 radnych. 2 wstrzymało się od głosu.
MWł/MA