3 kwietnia 2025

Wspólna wiara wszystkich chrześcijan? Watykańskie media w ekumenicznej ofensywie z okazji rocznicy Soboru Nicejskiego

(fot. Н, CC BY 3.0 , via Wikimedia Commons)

Przypadająca tego roku doniosła rocznica 1700-lecia Soboru w Nicei wykorzystywana jest do popierania dążeń w duchu fałszywego ekumenizmu. Zdaniem redaktora naczelnego vaticannews.va przyjęte w 325 r. Credo miałoby ściśle łączyć Kościół oraz różne odłamy chrześcijaństwa w zgodnym wyznawaniu najważniejszych zasad wiary. Watykanista propaguje myśl, że okrągła rocznica powinna nam przypomnieć, że co do kluczowych przekonań nawet z protestantami jesteśmy jednomyślni. W próbach uczynienia z jubileuszu pierwszego soboru święta „panchrześcijańskiego” jest jednak pełna obłudy. W rzeczywistości był to bowiem pierwszy z szeregu synodów, na którym ojcowie Kościoła zebrali się, by potępić zwolenników błędnych nauk. W kolejnych wiekach Kościół, piętnując na przykład poglądy reformatorów, w oczywisty sposób szedł w ich ślady. 

Znamienny edytorial Andrei Tornielliego o obchodach 1700-lecia Soboru Nicejskiego pojawił się 3 kwietnia na łamach oficjalnego portalu Stolicy Apostolskiej VaticanNews.va. W tekście można przeczytać, że zbliżająca się okrągła rocznica tego wydarzenia to okazja do uwidocznienia wspólnej, braterskiej tożsamości katolicyzmu i wszystkich odłamów chrześcijaństwa.

„Powrót po 1700 latach do Nicei podczas jubileuszu 2025 roku oznacza przede wszystkim odkrycie na nowo, że jesteśmy braćmi i siostrami ze wszystkimi chrześcijanami całego świata: wyznanie wiary, które pojawiło się podczas I soboru ekumenicznego, jest wspólne nie tylko dla Kościołów wschodnich, prawosławnych i Kościoła katolickiego, ale również (…) dla wspólnot eklezjalnych, które powstały w wyniku reformacji”, napisał redaktor naczelny Vatican News. Według Tornielliego, 1700. rocznica nicejskich obrad oznacza „wspólne spotkanie jako braci i sióstr wokół tego, co naprawdę podstawowe, bo to co nas łączy, jest silniejsze od tego, co nas dzieli”.

Wesprzyj nas już teraz!

Taki osąd redaktora naczelnego watykańskiego medium wynika być może z optymistycznej naiwności, ale wyraża poważny błąd. Przekonanie, że Credo łączy wszystkich chrześcijan jako ścisłe spoiwo i jest w jakieś mierze należycie wyznawane tak przez katolików, jak przez prawosławnych czy protestantów, jest nieprawdziwe.

Jasne jest bowiem, że deklaratywnie przyznając się do wiary w Kościół luteranie, anglikanie bądź zielonoświątkowcy nie wyrażają dogmatycznej prawdy, którą określa i każe zachowywać Credo. Wiara w jeden Kościół ma swój konkretny sens i oznacza – jak uczył Leon XIII w encyklice Satis Cognitum – przekonanie, że Chrystus założył jedynie katolicki Kościół i chce tylko jego trwania, wraz z jedną, czystą doktryną oraz podległością tej samej hierarchii. W oczywisty sposób ci, którzy trzymają się herezji i schizmy, tej jedności nie zachowują. Przeczą jej i doktrynalnie, i instytucjonalnie.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden problem z ekumeniczną argumentacją Tornielliego. O ile część wyrażonych w Credo prawd jest wyznawana nawet i przez protestantów oraz odłączone od komunii z Rzymem wspólnoty, to błędem jest mówić, że tym samym więcej nas łączy niż dzieli.

Kościół naucza zdecydowanie, że sprzeciw wobec jednej prawdy religii, choćby najbardziej atakowanej, jest odrzuceniem wiary w całości. Sięgnijmy jeszcze raz do Satis Cognitum. Leon XIII w sposób absolutnie jednoznaczny wyraził tam następującą naukę:

Wiara nie oznacza przyjęcia tego, czy innego dogmatu ze względu na subiektywne przekonanie o ich prawdziwości. Jest ona posłuszeństwem, z jakim rozum przyjmuje objawioną przez Boga doktrynę. Z tego powodu sprzeciw wobec choć jednego artykułu wiary jest odmową uznania autorytetu jej twórcy – samego Boga – i niszczy cnotę wiary zupełnie. W ten właśnie sposób Ojciec Święty tłumaczył, dlaczego Kościół od czasów starożytnych piętnował ekskomuniką tych, którzy odeszli od doktryny chociażby w najmniejszym stopniu.  

Wbrew ekumenicznym reinterpretacjom, to tego ducha walki z błędem wyraża w istocie Sobór Nicejski. Stanowił on mocną odpowiedź Kościoła na ariańską herezję. Hierarchowie bowiem nie wyobrażali sobie, by tolerować błąd co do bóstwa Chrystusa. To nie ekumeniczny wiec, na którym zastanawiano się, jak utrzymać „jedność w różnorodności”, ale moment, gdy Kościół jeszcze bardziej zinstytucjonalizował troskę o absolutną czystość wiary. Jeśli o tym zapomnimy, próbując nadać 1700-leciu tych wiekopomnych obrad znaczenie symbolu fałszywego ekumenizmu, okażemy wzgardę dla prawdziwych intencji ojców.

Pamiętajmy zresztą, że na Soborze uchwalono nie tylko ułożenie Credo i potępienie Ariusza. Ojcowie zdecydowali również na przykład o tym, że jeśli zwolennicy tak zwanej sekty czystych chcą powrócić do Kościoła, to muszą złożyć obietnicę posłuszeństwa całej doktrynie katolickiej. Nakazano też, by jeśli jacyś zwolennicy Pawła z Samosaty, głoszącego błędną chrystologię – potępioną jeszcze w III wieku – chcieli wrócić do Kościoła, to muszą się ponownie ochrzcić.

Nicea to wielka chwila walki o całość i czystość depozytu wiary. Potępienie reformacji oraz wszystkich innych herezji w kolejnych wiekach było działaniem w duchu wiernego zachowywania jej sensu.

Źródła: vaticannews.com, PCh24.pl

Filip Adamus

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Nie zwalniamy w walce o katolicką Polskę! Wesprzyj PCh24.pl w 2025 roku i broń razem z nami cywilizacji chrześcijańskiej!

mamy: 111 170 zł cel: 500 000 zł
22%
wybierz kwotę:
Wspieram