Brytyjscy posłowie po raz kolejny będą głosować nad przyjęciem projektu ustawy legalizującej tak zwane wspomagane samobójstwo w kraju. Projekt popiera premier Keir Starmer. Jeden z biskupów uznał projekt ustawy za „poważnie niemoralny”. Stwierdził, że stanowi on „zagrożenie dla społeczeństwa” i wezwał katolików do mobilizacji.
W zeszłym tygodniu parlamentarzystka Partii Pracy Kim Leadbeater zapowiedziała, że wniesie projekt ustawy, który pozwali osobom śmiertelnie chorym, ale psychicznie zdrowym zakończyć swoje życie dzięki „pomocy” lekarza.
Premier Starmer ogłosił, że nie będzie dyscypliny partyjnej w tej kwestii. Każdy poseł będzie mógł zagłosować zgodnie ze swoim sumieniem.
Wesprzyj nas już teraz!
Biskup Philip Egan z Portsmouth wydał oświadczenie, w którym przypomniał, że wprowadzenie możliwości tzw. wspomaganego samobójstwa wywiera ogromną, trudną do zniesienia presję na chorych i starszych ludzi, którzy mogą mieć poczucie, że są ciężarem dla swojej rodziny i „obciążeniem finansowym” dla bliskich, i w ogóle całego społeczeństwa. „Prawo do śmierci nieuchronnie stanie się obowiązkiem śmierci, a z czasem prawem do sprawienia, by ktoś inny umarł” – zaznaczył.
„W ciągu najbliższych tygodni bez wątpienia będziemy poddawani lawinie presji emocjonalnej ze strony mediów i aktywistów na rzecz eutanazji, takich jak Exit International, aby przekonać nas do poparcia zmiany prawa” – napisał duchowny, który nie ma wątpliwości, że legalizacja eutanazji i „wspomaganego samobójstwa” podważy opiekę paliatywną i pracę domów opieki.
Opieka paliatywna poprawia jakość życia osób cierpiących na poważne lub zagrażające życiu choroby, zwłaszcza nowotwory. Kościół wspiera opiekę paliatywną.
Duchowny wyraził obawę, że w razie legalizacji eutanazji, czy „wspomaganego samobójstwa”, znikną domy opieki, gdyż tańsze i szybsze będzie zabicie danej osoby niż sprawowanie opieki nad nią.
Biskup podkreślił, że opieka nad umierającymi, dbanie o nich, to prawdziwa „godność umierania”, a nie podawanie im śmiertelnego zastrzyku, czy trucie w kapsule Sarco, o której ostatnio głośno w związku z wykorzystaniem zautomatyzowanego urządzenia do popełnienia samobójstwa, do którego doszło z udziałem Brytyjki w Szwajcarii.
„Samobójstwo wspomagane stawia niedopuszczalne i niemoralne wymagania personelowi medycznemu, lekarzom i pielęgniarkom. Uczyniłoby ich współwinnymi w zabijaniu. Podważyłoby również zaufanie, jakie normalnie do nich mamy”, dodał bp Egan, przestrzegając przed konsekwencjami legalizacji „wspomaganego samobójstwa” poprzez rozszerzenie o osoby, które nie są śmiertelnie chore.
W swoim oświadczeniu Egan powiedział, że samobójstwo jest „poważnym przestępstwem przeciwko Bogu, bliźniemu i sobie”. Jest grzechem ciężkim, ponieważ jest dobrowolne, świadome i celowe. „Dobrowolne pomaganie komuś w samobójstwie w ten sposób jest również grzechem śmiertelnym” – dodał, wskazując, że „kapłan nie mógłby udzielić osobie popełniającej samobójstwo ostatniego namaszczenia”. Apelował o mobilizację katolików i o to, aby nie dać się zwieść emocjonalnym argumentom w mediach. „Korygujcie ich, gdy używają dwulicowości wspomaganego umierania. Nazywajcie to tym, czym jest: wspomagane samobójstwo. Wypowiedzcie się przeciwko tej złowrogiej propozycji. I módlcie się szczerze, aby nasi prawodawcy i nasze społeczeństwo wykazali się zdrowym rozsądkiem. Bo gdy tylko przekroczymy tę granicę, nasze społeczeństwo nigdy już nie będzie takie samo” – oznajmił.
Posłanka Leadbeater zapewniła, że zaproponuje „bardzo surowe kryteria, zabezpieczenia i ochronę”. Przekonuje, że w jej propozycji „nie chodzi o zakończenie ludzkiego życia”, a o… „skrócenie śmierci”. Zapewnia, że projekt nie objąłby osób chorych psychicznie
Dr Gordon Macdonald, dyrektor naczelny Care Not Killing zaznacza, że rząd zamiast legalizacją „wspomaganego samobójstwa” powinien zająć się naprawą systemu opieki paliatywnej, do której nie ma dostępu ponad 25 proc. Brytyjczyków.
Źródło: cruxnow.com
AS