W trakcie procesu trwającego w Filadelfii, w którym na ławie oskarżonych zasiada Kermit Gosnell, oskarżany o morderstwa siedemiorga dzieci i spowodowanie śmierci pacjentki, ławie przysięgłych zaprezentowano zdjęcia ofiar. Narodzone dzieci były zabijanie przez przecięcie kręgosłupa.
Przysięgłym zaprezentowano także fotografie Karnamaya Mongar. 41-letnia imigrantka z Nepalu zmarła w wyniku podania licznych dawek Demerolu i innych środków przeciwbólowo-zwiotczających. Substancje te zostały podane przez niewykwalifikowanego pracownika centrum aborcyjnego Gosnella, do którego obecni zwracali się jak do lekarza. Po utracie przytomności kobieta leżała w sali zabiegowej pozbawiona opieki, jej córce odmówiono możliwości przebywania przy matce. Kiedy Gosnell przybył do „kliniki” w celu zabicia nienarodzonego dziecka, pobiegł po wózek ze sprzętem reanimacyjnym natychmiast po wejściu do sali, w której leżała Mongar.
Wesprzyj nas już teraz!
Obrońca twierdził, że kobieta cierpiała na problemy z układem oddechowym. Autopsja tego nie potwierdziła, nie ujawniła też żadnych innych kłopotów zdrowotnych, które mogłyby wywołać komplikacje w przypadku podania odpowiednich dawek środków znieczulających. Na pytanie o przyczynę śmierci, biegły z biura koronera Gary Collins stwierdził, że na podstawie przeprowadzonych badań najbardziej prawdopodobną przyczyną zgonu była zbyt duża dawka Demerolu, która doprowadziła do zatrzymania akcji serca i niedotlenienia mózgu.
Toksykolog zeznający także w charakterze świadka stwierdził, że we krwi kobiety natrafiono na stężenie tej substancji znacznie przekraczające normy. Równocześnie, badania wskazały, że w jej organizmie było o wiele więcej substancji, niż wynikało z oficjalnego zapisu medycznego sporządzonego przez Gosnella. Jak tłumaczył Timothy Rohrig z Regional Forensic Science Center, według dokumentacji Mongar podano w ciągu 24 godzin 150 miligramów Demerolu, badania krwi przeprowadzone w trakcie autopsji ujawniły jednak, że faktycznie podano wielokrotnie więcej.
W trakcie postępowania sądowi i ławie przysięgłych zaprezentowano także zdjęcia ciał pozostałych ofiar Kermita Gosnella – dzieci zabijanych po urodzeniu. W tym fotografie obrażeń związanych z uśmiercaniem noworodków przez przerwanie kręgosłupa oraz dowody związane z rozczłonkowywaniem ciał przy użyciu nożyczek. Co, jak zeznała pielęgniarka, było zwyczajną praktyką w tej „klinice”.
W trakcie okazywania dowodów jak i zeznań koronera i toksykologa Gosnell nie zdradzał żadnych emocji. Pozostawał skupiony, sporządzał notatki. W trakcie postępowania przysięgłym zaprezentowano także zdjęcia dwóch dużych domów aborcjonisty, jego jachtu i prywatnej przystani jak i nabytego niedawno samochodu Forda Pickupa F-150. Te zdjęcia mężczyzna przywitał z wyraźnym uśmiechem, podobnie jak cały wątek zysków, jakie czerpał z prowadzonej działalności. Zaprezentowanie tych dowodów miało ukazać szerszy kontekst praktyki medycznej tego lekarza i funkcjonowania jego „kliniki”, w której… wielokrotnie stosował środki jednorazowego użycia i zatrudniał osoby nieposiadające wymaganych kwalifikacji, które były przez niego nisko opłacane za udział w procederze prowadzonym w brudnych i zagraconych pomieszczeniach.
W trakcie śledztwa przysięgłym pokazano także specjalny kosz na śmierci, jaki znajdował się w pomieszczeniu pomiędzy dwoma salami, w których przeprowadzano aborcje. Spotkało się to ze sprzeciwem obrońcy, który uznał, że jest to bez znaczenia dla sprawy. Jak podniósł oskarżyciel, był to pojemnik, do którego trafiały „odpady medyczne”. W tym, jak przy okazji zauważają obrońcy życia, ciała dzieci, których następnie pozbywano się najprawdopodobniej korzystając z kanalizacji. W tym samym pokoju, w którym pozbywano się „odpadów”, lekarz przygotowywał się do wykonywania aborcji. Na półce stały… części ciała ofiar aborcjonisty – odcięte dziecięce stopy w słoiku wypełnionym płynem konserwującym.
W charakterze świadka zeznawała także Karen Feisullin, lekarka zajmująca się ultrasonografią położniczą. Jak powiedziała, aparat USG, jaki został zabezpieczony w „klinice”, był tak stary, że nawet nigdy nie widziała w szpitalach takiego modelu. Urządzenie zostało zaprezentowane przysięgłym: było brudne, lepkie i z obserwowanymi odbarwieniami. Jak dodała, było tak stare, że z trudem można odgadnąć, gdzie znajduje się monitor.
Źródło: operationrescue.org
mat