Absurdalny atak, jaki wymierzyło w Szymona Marciniaka stowarzyszenie „Nigdy Więcej”, zdecydowana większość Polaków potraktowała początkowo jako doskonały powód do żartów. Kiedy jednak UEFA stwierdziła, że oczekuje wyjaśnień i zagroziła odebraniem polskiemu sędziemu prowadzenia finału Ligi Mistrzów, żarty się skończyły. Wielu było zdziwionych. „Ale jak to?”, „To przecież absurd”, „Czy oni w tym UEFA upadli na głowę?” – pytano. Otóż nie! Sprawa Marciniaka to nic nieznaczący epizod w trwającej od wielu lat wojnie kulturowej, jaką neomarksiści wypowiedzieli Zachodowi.
Zachodnia kultura, zachodnia cywilizacja, zachodnia tożsamość są dzisiaj postrzegane przez wielu jako największe możliwe zło. Nie sposób podać, ile było wypowiedzi, książek, filmów, wpisów w mediach społecznościowych, artykułów prasowych i naukowych ludzi z „prof.” przed nazwiskiem oraz wszelkiej maści „autorytetów moralnych”, celebrytów etc. lansujących kłamliwą i po prostu chorą teorię, którą można streścić słowami: „Jedyne, co Zachód ma do zaoferowania to rasizm, ksenofobia, kolonializm, wyzysk i nienawiść”.
Przyczyn tego stanu jest wiele. Ja pozwolę sobie wymienić dwie najważniejsze. Pierwsza to długi marsz przez instytucje, jaki przez lata przeprowadzili wyznawcy ideologii Marksa, Engelsa i Lenina, którzy opanowali praktycznie wszystkie najważniejsze stanowiska polityczne, kulturowe, gospodarcze etc. Druga to wielkie pieniądze jaką w operację oskarżania Zachodu o wszystko zainwestowali Rosjanie i Chińczycy. Jest to temat na oddzielny komentarz, który (mam nadzieję) powstanie w najbliższym czasie.
Wesprzyj nas już teraz!
Dlaczego uważam, że sprawa Marciniaka to nic nieznaczący epizod? Ponieważ na Zachodzie od wielu lat codziennie mamy do czynienia z dziesiątkami podobnych histerii, jak ta wywołana przez stowarzyszenie „Nigdy więcej”, które są brane na poważnie, komentowane na poważnie, a władze poważnie na nie reagują.
Poniżej chciałbym zaprezentować Państwu subiektywną listę największych afer rasistowskich, jakie miały miejsce w ostatnim czasie na Zachodzie (kolejność chronologiczna).
Kwiecień 2016
Na Uniwersytecie Indiany pojawiła się informacja, że w kampusie w Bloomington zauważono członka Ku Klux Klanu (KKK). „Studenci, uważajcie! Ktoś chodzi w stroju KKK z biczem”, napisał jeden ze studentów. Histerię, jaka została wywołana trudno sobie wyobrazić.
Natychmiast spadły gromy na władze uczelni. „Po kampusie chodzi człowiek w kapturze KKK i z biczem, a wy nie potraficie nic zrobić, aby studenci poczuli się bezpiecznie?”, pisano.
Panika przygasła dopiero wtedy, kiedy się okazało, że rzekomym członkiem KKK tak naprawdę był ubrany w tradycyjnie białe szaty swojego zakony dominikanin, a „bicz” okazał się być różańcem. Wyjaśnienie sytuacji nie wszystkich jednak udobruchało. Jeden ze studentów napisał: „Serio? Dlaczego nocą po kampusie szlajał się ksiądz?”.
Luty 2017
Sarah Kate Silverman – amerykańska aktorka komediowa i pisarka pochodzenia żydowskiego podczas porannego spaceru zobaczyła na chodniku narysowane kredą znaki, które jej zdaniem wyglądały jak swastyka. Silverman natychmiast zrobiła im zdjęcie, które zamieściła w mediach społecznościowych z opisem: „Czy to miała być swastyka? Czy neonaziści nie mają Google’a?”. Co było na zdjęciu? Przecięta linią przez środek litera „S” i potrzeba było naprawdę dużo wyobraźni i złej woli, żeby skojarzyć to ze swastyką. Nie przeszkadzało to jednak mediom w rozpętaniu histerii o neonazistach grasujących po USA i niewiele zmienił fakt, że ostatecznie sprawa nie ma nic wspólnego z symbolem narodowych socjalistów, a był to jedynie znak zostawiony przez budowlańców, którym zaznaczyli sobie miejsce, w którym mieli rozebrać chodnik.
Czerwiec 2017
Studenci Uniwersytetu Maryland wezwali policję, ponieważ pod drzewem na terenie kampusu zauważono „stryczek”. Policjanci zbadali sprawę i okazało się, że owym „stryczkiem” jest leżąca na ziemi biała folia zawiązana w supeł. Każdy normalny funkcjonariusz uznałby to za głupi żart i nałożył mandat na osobę, która wezwała patrol. Tutaj jednak stało się inaczej – przeprowadzono drobiazgowe śledztwo pod kątem „przestępstwa z nienawiści”, którego ostatecznym wnioskiem było stwierdzenie, że „stryczek” to tak naprawdę materiał używany do „przechowywania i ochrony luźnych przedmiotów podczas transportu”.
„Wielu studentów nie dało się jednak przekonać i zamieściło zdjęcia kawałka białej folii w mediach społecznościowych, zachęcając kolegów do samodzielnego wyciągnięcia wniosków. Jeden z nich się poskarżył, że policjanci nie chcieli nawet wziąć pod uwagę podsuniętej im przeze mnie i mojego kolegę możliwości, że był to symbol nienawiści. Byli nieugięci. Nie bardzo wiadomo, dlaczego mieliby się ugiąć, skoro wezwano ich do zbadania sprawy zawiązanego w pętlę worka na śmieci”, relacjonuje w książce „Wojna z Zachodem” Douglas Murray.
Podobnych histerii było więcej. W październiku tego samego roku „stryczek” zaobserwowano na Uniwersytecie Stanowym Michigan. „Jedna ze studentek twierdziła, że po wyjściu z akademika stanęła na wprost dyndającego styczka. Ten haniebny incydent napiętnowała cała uczelnia, od studentów aż po rektora. Potępienia i wyrazy współczucia rozbrzmiewały jednak tylko do momentu, kiedy się okazało, że stryczek był w istocie zgubionym sznurowadłem, które znalazca powiesił w widocznym miejscu, aby właściciel mógł je zauważyć”, czytamy w książce brytyjskiego autora.
Marzec 2018
Czarnoskóry student Uniwersytetu Vincennes ogłosił, że „podszedł do niego mężczyzna w białym nakryciu głowy, który wymachiwał bronią i wykrzykiwał rasistowskie obelgi”. Sprawa wydawała się poważna, więc władze uczelni natychmiast podjęły działania. Wystosowano szereg ostrzeżeń, a w specjalnym oświadczeniu napisano: „Uniwersytet Vincennes z pełnym oddaniem służy ideom szacunku, różnorodności i integracji. Traktujemy takie doniesienia bardzo poważnie, a i toczące się śledztwo otrzymało najwyższy priorytet”. Wszystko to stało się przed… sprawdzeniem nagrań z kamer przemysłowych. Wówczas okazało się, że opisany przez Murzyna incydent w ogóle nie miał miejsca…
Styczeń 2019
Jussie Smollett – czarnoskóry aktor, piosenkarz, reżyser i fotograf poinformował, że został zaatakowany przez dwóch białych mężczyzn wykrzykujących „rasistowskie” i „homofobiczne” obelgi. Agresorzy mieli założyć mu pętlę na szyję i oblać go „niezidentyfikowaną substancją”.
W sprawę zaangażowała się ówczesna senator, a obecna wiceprezydent USA Kamala Harris, która nazwała to, co miało przydarzyć się Smollettowi „próbą współczesnego linczu”.
Problemem znowu okazały się nagrania z kamer przemysłowych, które zarejestrowały, iż nie było żadnych „białych suprematystów”, którzy mieli zaatakować Smolletta. Do ataku jednak doszło, a stali za nim bracia Abimbola i Olabinjo Osundairo – potężnej postury nigeryjscy ciężarowcy – i… znajomi Smolletta, którym ten miał zapłacić za pobicie, ponieważ uznał, że to pozwoli mu zwiększyć zarobki, jeśli przedstawi się jako ofiarę rasistów i homofonów.
Wrzesień 2019
Media informują o ataku na restaurację byłego gracza NFL Edawna Louisa Coughmana. Budynek mieli zniszczyć „biali suprematyści” zamieszczając na nim swastyki i rasistowskie hasła. Histeria trwała długo i zapewne nie skończyła by się od tak, gdyby nie wpadka… Coughmana, którego policja nakryła z farbą, której użyto do przeprowadzenia „rasistowskiego zamachu”.
2021
Najlepsze (czytaj: najbardziej przerażające) przykłady historii miały miejsce w roku 2021. Opisał je w wyżej wywołanej książce „Wojna z Zachodem” Douglas Murray.
„Na początku 2021 roku popularny program Bachelor [Kawaler] doczekał się dwudziestego piątego sezonu i po raz pierwszy kandydatem do udziału w nim był czarnoskóry. Obsadzenie w roli kandydata 27-letniego czarnoskórego agenta nieruchomości z Karoliny Północnej, Matta Jamesa, mogło być dla tego programu momentem jednoczącym. Tymczasem wszystko potoczyło się zgodnie z przewidywaniami. Do akcji wkroczyła rasa i wszystko zepsuła. Jedną z czterech finalistek była 21-letnia Rachael Kirkconnell. Kiedy tylko pojawiła się w telewizji, na jej kontach społecznościowych zaczęto oczywiście poszukiwać dowodów na rozmaite uchybienia. Okazało się, że trzy lata wcześniej, w 2018 roku, Kirkconnell sfotografowała się na balu kostiumowym odwołującym się do czasów sprzed wojny secesyjnej. Wybuchł skandal. Gospodarz programu Chris Harrison zaapelował o odrobinę dobrej woli, odrobinę wyrozumiałości, odrobinę empatii. Ale potem z powodu obrony Kirkconnell, Harrison sam stał się obiektem antyrasistowskiej nagonki. Dziesiątki wcześniejszych uczestników programu potępiło Harrisona, a kobiety występujące w 25. sezonie wydały oświadczenie, w którym wyraziły jednoznaczne potępienie wszelkich prób obrony rasizmu i rasistowskiego zachowania, tak jakby Harrison dopuścił się którejś z tych przewin. Tymczasem w realnym świecie reality show Kirkconnell dostała się do finału, przy czym James powiedział, że chce, aby została matką jego dzieci. Działo się to jednak, zanim wyszły na jaw wpisy w mediach społecznościowych – para się rozstała, a James uznał, że nie potrafi tego zaakceptować, i wyraził obawę, że Kirkconnell nie rozumie, co to znaczy być czarnym w Ameryce. Harrison, który prowadził program od dziewiętnastu lat, został odsunięty z powodu czegoś, co nazwano później kontrowersją na tle rasowym”, relacjonuje Brytyjczyk.
„Wiosną 2021 roku w teleturnieju Jeopardy doszło do rasistowskiego trzęsienia ziemi. Uczestnik w średnim wieku, Kelly Donohue, wyglądał podejrzanie już z racji tego, że miał na sobie ciemny garnitur i czerwony krawat. W pewnym momencie zaognił sytuację, pokazując w stronę kamery trzy palce. Wielu widzów natychmiast stwierdziło w internecie, że jest to dobrze znany znak białych suprematystów. Amerykańskie media podchwyciły tę historię, a strona Donohue’a na Facebooku została przeszukana pod kątem dowodów na rasizm. Grupy fanów programu stwierdziły, że znak wygląda na symbol białej siły i przyznały, że chociaż nie możemy znać jego interpretacji, strony fanów programu Jeopardy nie służą do tego, aby zapewnić bezpieczną przystać białym suprematystom. Niedługo po tym 595 byłych uczestników Jeopardy podpisało list, w którym domagali się wyjaśnienia, dlaczego w Jeopardy nie usunięto tej nanosekundy z trzema palcami. Nie możemy stać po stronie nienawiści – napisali. – Nie możemy stać obok nienawiści. Nie możemy stać na scenie z czymś, co wygląda na nienawiść.
Po tych i wielu innych słowach Donohue próbował wyjaśnić, co się tak naprawdę wydarzyło. Jak pokazały taśmy z poprzednich odcinków, kiedy odniósł swoje pierwsze zwycięstwo, trzymał przy marynarce jeden palec, po drugim dwa, a tego wieczoru właśnie odniósł trzecie zwycięstwo, więc pokazywał trzy palce, ze schowanym kciukiem i palcem wskazującym. To jest liczba trzy. Tyle i tylko tyle – napisał. – Nie stała za tym żadna ukryta intencja ani zła wola.
Nie wszyscy dali się przekonać. Inni uczestnicy programu potępili tę próbę samoobrony. Najbardziej problematyczne dla nas jako społeczności uczestników jest to, że Kelly nie przeprosił publicznie za konsekwencje wykonanego przez siebie gestu – napisali we wspólnym oświadczeniu. To z kolei wywołało kolejne oświadczenie Donohue’a, w którym poczuł się zmuszony stwierdzić: Odrzucam i potępiam biały suprematyzm. A przecież nie wysyłał sygnałów do białych suprematystów, tylko policzył na palcach do trzech”, pisze dalej Douglas Murray.
Możemy dodać do powyższej wyliczanki książkę amerykańskiego pisarza Ibrama X. Kendiego pt. „Antyrasistowskie niemowlę”, która stała się prawdziwym „świętym Graalem” największych mediów w USA. Kendi stwierdził w niej, że dzieci, ale tylko te białe rodzą się rasistami i dlatego dosłownie od urodzenia trzeba im wpajać ANTYRASIZM.
Kendi przedstawił dziewięcioetapowy program, w którym czytamy m. in., że antyrasistowskie dziecko „rozmawia o rasie własnymi słowami”, „dostrzega problem w polityce, a nie w ludziach”, „przewraca konstrukcje zbudowane z kulturowych klocków” i wreszcie… „przyznaje się do rasizmu”.
W podobnym duchu brzmiało specjalne oświadczenie Departamentu Edukacji stanu Arizona, w którym stwierdzono, że dzieci mogą stać się rasistami już w wieku… trzech miesięcy. Przedstawiciele urzędu przedstawili „zestaw narzędzi równościowych”, z którego można się dowiedzieć, że problemem są (jakżeby inaczej) białe dzieci. Napisano m.in., że „przejawy uprzedzeń rasowych często osiągają apogeum w wieku czterech i pięciu lat” ,ale podczas gdy „dzieci rasy czarnej i latynoskiej” w wieku pięciu lat nie wykazują „żadnych preferencji w stosunku do swoich grup (…) ich biali rówieśnicy silnie preferują białość”.
W roku 2018 niejaka Robin DiAngelo opublikowała pracę pt. „Biała kruchość”. Przekonywała w niej, że wszyscy biali są rasistami, a ci z nich, którzy nie lubią, kiedy się ich tak nazywa lub sprzeciwiają się temu, dostarczają kolejnych dowodów na swój rasizm.
W 2001 roku twórca filmów dokumentalnych Michael Moore wydał bestsellerową książkę pt. „Biali głupcy”. W rozdziale zatytułowanym „Zabić białasa” Moore zawarł listę popełnionych przez białych zbrodni, takich jak czarna śmierć, wojna, chemikalia, silnik spalinowy, Holocaust, niewolnictwo, ludobójstwo rdzennych Amerykanów i zwolnienia z pracy w amerykańskich korporacjach. „Wymieńcie jakiś problem, chorobę, ludzkie cierpienie lub nędzę dotykającą miliony ludzi, a założę się o dziesięć dolarów, że potrafię nadać temu białą twarz”, napisał.
Przy tym wszystkim sprawa Szymona Marciniaka, to naprawdę „pikuś”, a najlepszym jej podsumowaniem jest wpis redaktora naczelnego PCh24.pl Krystiana Kratiuka w mediach społecznościowych: „Afera z sędzią Marciniakiem będzie mieć swoje pozytywne strony. Szerokie masy uwierzą w końcu, że cancel culture rzeczywiście istnieje. Że nie wolno mieć poglądów innych niż mainstreamowe. Że najgłupsza z możliwych odsłona lewicy rządzi dziś duszami wielkich i możnych tego świata”.
Tomasz D. Kolanek
Źródło: Douglas Murray, „Wojna z Zachodem”
Cancel culture w Polsce. Sędzia Marciniak straci finał LM po donosie „Nigdy Więcej”? Powód szokuje!