Minister zdrowia Adam Niedzielski buńczucznie zapowiedział, że władza w Warszawie nie wprowadzi w październiku żadnych nowych obostrzeń, a „jedynie” utrzyma te, które obowiązują od początku wakacji. Podobne deklaracje słyszeliśmy na początku października 2020 roku. Skończyło się zamknięciem cmentarzy na Wszystkich Świętych.
Kiedy w ubiegłym roku portal PCh24.pl alarmował na początku października, że rząd w Warszawie dąży do zamknięcia cmentarzy na Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, wiele osób pukało się w głowę. Uważano opublikowaną przez nas analizę za czarnowidztwo, niepotrzebne sianie paniki, a nawet atak na premiera Morawieckiego i jego ekipę. Najgorliwsi wyborcy ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego twierdzili nawet, że zamknięcie cmentarzy, jeśli doszłoby do niego, to tak naprawdę nic złego – chodzi przecież o „bezpieczeństwo populacji”.
Jak było?
Wesprzyj nas już teraz!
Fakty były jednak takie, że przedstawiciele ministerstwa zdrowia i covidowi „eksperci” medialni na kilka tygodni przed 1 listopada sugerowali takie rozwiązanie. Tak robił m.in. wiceminister Waldemar Kraska, który w kilku wypowiedziach ogłosił, że „kontakty międzyludzkie w okresie Wszystkich Świętych mogą skutkować zakażeniem”.
W podobnym tonie wypowiadał się dr Paweł Grzesiowski, „ekspert” w dziedzinie immunologii i terapii zakażeń. Stwierdził on, że „okres Wszystkich Świętych należy rozłożyć na poszczególne weekendy, a 1 listopada zamknąć cmentarze” oraz że „trzeba zrobić wszystko, aby to święto nie odbyło się w tym roku w takiej formie jak dotychczas”.
– Wszystkich Świętych to nie tylko wizyta na cmentarzu, to także spotykanie się całych rodzin, wspólne spędzanie czasu. Nagle 20 milionów ludzi zacznie się przemieszczać po całej Polsce. Co więcej, 1 listopada jest w tym roku w niedzielę, a zatem to będzie cały weekend – tłumaczył wówczas dr Grzesiowski. – Jeśli dodamy do tego statystyki z poprzednich lat, zobaczymy też, ile wypadków drogowych jest w tym okresie. Wiele z tych osób musi trafić do szpitala. Czy znajdą się dla nich wolne łóżka? Obawiam się, że nie – powiedział w wywiadzie z Interią, dodając na koniec, że ograniczenia muszą zostać wprowadzone, ale nie wolno tego robić 30 października, tylko odpowiednio wcześnie, żeby „ludzie nie dostali szału”.
Z drugiej strony mogliśmy usłyszeć wypowiedzi innych polityków PiS, z których jasno wynikało, że 1 listopada nie będzie zakazu wstępu na cmentarze.
Pamiętamy, jaki był finał tego medialnego spektaklu: w piątek 30 października premier Morawiecki zwołał konferencję prasową, w czasie której poinformował, że w dniach od 31 października do 2 listopada cmentarze w całej Polsce będą zamknięte. – Uznałem, że tradycja jest mniej ważna niż życie – stwierdził szef rządu. – Proszę się powstrzymać od wyjazdu – dodał. Jak tłumaczył, władze nie chciały doprowadzić do sytuacji, by na cmentarzach i w komunikacji miejskiej gromadziło się wiele osób.
Czy mamy satysfakcję z tego, że przewidzieliśmy najczarniejszy scenariusz? Nie. I dlatego należy dmuchać na zimne i zrobić wszystko, aby w tym roku nie został on powtórzony.
Jak jest?
Minister Niedzielski od dłuższego czasu zapowiada, że magiczną granicą dziennej liczby zakażeń, po przekroczeniu której rząd zdecyduje się na wprowadzenie nowych obostrzeń jest 1000. Do 28 września, czyli dnia, w którym powstaje niniejszy tekst sytuacja kształtowała się następująco:
1 września (środa) – 366 zakażeń, w roku 2020 (wtorek) – 550;
2 września – 376 zakażeń, w roku 2020 – 595;
3 września – 361 zakażeń, w roku 2020 – 612;
4 września – 388 zakażeń, w roku 2020 – 691;
5 września – 322 zakażenia, w roku 2020 – 567;
6 września (poniedziałek) – 182 zakażenia, w roku 2020 – 437;
7 września – 405 zakażeń, w roku 2020 (poniedziałek) – 302;
8 września – 531 zakażeń, w roku 2020 – 400;
9 września – 511 zakażeń, w roku 2020 – 421;
10 września – 529 zakażeń, w roku 2020 – 506;
11 września – 531 zakażeń, w roku 2020 – 594;
12 września – 476 zakażeń, w roku 2020 – 603;
13 września (poniedziałek) – 270 zakażeń, w roku 2020 – 502;
14 września – 536 zakażeń, w roku 2020 (poniedziałek) – 377;
15 września – 768 zakażeń, w roku 2020 – 605;
16 września – 724 zakażenia, w roku 2020 – 600;
17 września – 652 zakażenia, w roku 2020 – 837;
18 września – 796 zakażeń, w roku 2020 – 757;
19 września – 540 zakażeń, w roku 2020 – 1002;
20 września (poniedziałek) – 364 zakażenia, w roku 2020 – 910;
21 września – 709 zakażeń, w roku 2020 (poniedziałek) – 748;
22 września – 880 zakażeń, w roku 2020 – 711;
23 września – 974 zakażenia, w roku 2020 – 974;
24 września – 812 zakażeń, w roku 2020 – 1136;
25 września – 917 zakażeń, w roku 2020 – 1010;
26 września – 643 zakażenia, w roku 2020 – 1584;
27 września – 421 zakażeń, w roku 2020 – 1350.
Czy powyższe liczby cokolwiek oznaczają? Wyznawcy koronawirusa powiedzą, że tak, ponieważ miejscami są one bardzo podobne, a nawet identyczne, jak w przypadku 23 września. Ich zdaniem to ostateczny dowód na to, że tzw. „czwarta fala pandemii” nadciąga. Warto przypomnieć, że jej szczyt miał się rozpocząć, jak kilka miesięcy temu twierdził minister Niedzielski, 15 sierpnia. Później został on przesunięty na wrzesień, potem na październik, następnie ponownie na wrzesień, a obecnie najczęściej można usłyszeć, że stanie się to na przełomie października i listopada, czyli… we Wszystkich Świętych.
Ludzie, którzy tak mówią, nie biorą jednak pod uwagę najważniejszego faktu – do 26 września do godz. 10.30, liczba wykonanych szczepień w Polsce wyniosła 37 143 538 dawek, z czego 19 374 121 osób zostało w pełni zaszczepionych. Jesienią ubiegłego roku liczba zaszczepionych wynosiła 0. Jeśli dodamy do tego co najmniej milion osób, które przeszły COVID-19 i mają wykształcone przeciwciała (takie liczby podają covidowi eksperci medialni, w rzeczywistości „ozdrowieńców” może być dużo więcej), to nasuwa się pytanie: dlaczego liczba zakażeń jest porównywalna?
Nie ma sensu wchodzić tutaj w dywagacje na temat skuteczności tzw. szczepionki przeciw COVID-19. Zaraz bowiem znajdą się „eksperci”, którzy powiedzą, że to efekt braku odpowiedniej dozy „reżimu sanitarnego”, który w połączeniu z zaaplikowaniem preparatu domięśniowego jest ich zdaniem jedynym ratunkiem przed tzw. pandemią.
Jak będzie?
Wróćmy do kwestii Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego.
W rozmowie z radiem RMF FM epidemiolog, były wiceminister zdrowia, prof. Marcin Czech, powiedział: „Moim zdaniem tegoroczny listopad może być podobny do tego sprzed roku, przy czym pewne obostrzenia będą zjawiskami bardziej regionalnymi. W powiatach, gdzie odsetek zaszczepionych mieszkańców jest niski i gdzie mamy do czynienia ze skupiskami, tam sytuacja będzie gorsza. Tam też bardziej prawdopodobne są restrykcje”.
– Nie wykluczałbym scenariusza, w którym w tym samym województwie, będą powiaty, w których cmentarze będą otwarte, a w sąsiednich powiatach nie, tak jak było rok temu – dodał.
W podobnym tonie wypowiedział się inny ekspert głównego nurtu, prof. Adam Antczak, pulmonolog, przewodniczący Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy. – Na poziomie kraju takiej sytuacji, jak ta sprzed roku raczej nie powtórzymy. Po pierwsze nie ma do tego woli władz. Wciąż liczę, że rozwój czwartej fali nie osiągnie takiego poziomu jak rozwój fal drugiej i trzeciej. Natomiast lokalnie, tam, gdzie będzie bardzo dużo zakażeń, takie lokalne restrykcje podobne do tego, czego doświadczyliśmy w przeszłości, może mieć miejsce. Nawet powinno mieć miejsce wówczas – mówił również na antenie RMF FM.
Czy były to jedynie „ekspertyzy kontrolowane”, które mają na celu zbadanie nastrojów społecznych na ewentualne zamknięcie cmentarzy we Wszystkich Świętych? Być może, zwłaszcza że wypowiedzi te padają w podobnym czasie jak ubiegłoroczne wezwania do tego ruchu.
Jak będą wyglądać tegoroczne dni 1 i 2 listopada? Tak jak w roku 2020 – wszystkie cmentarze zamknięte? A może Polska zostanie podzielona na strefy: czerwone, żółte i zielone – i w zależności od koloru w danym powiecie cmentarze będą otwarte, częściowo otwarte bądź zamknięte? A może rząd wprowadzi limity obecnych na cmentarzach, tak jak zrobił to z limitami wiernych w kościołach? A może po prostu – cmentarze tylko dla zaszczepionych?
Żadne z tych rozwiązań nie będzie dla nas – katolików chcących pomodlić się za zmarłych – dobra, dlatego musimy mieć się na baczności i jeszcze uważniej patrzeć władzy na ręce. Miejmy nadzieję, że w chwili próby będziemy mogli liczyć na wsparcie naszych pasterzy. Promyk nadziei otrzymaliśmy kilka tygodni temu, kiedy to abp Stanisław Gądecki opublikował list, w którym skrytykował pandemiczne działania rządu w stosunku do polskich katolików. Módlmy się, aby i tym razem wespół z owcami, które prowadzi do zbawienia, miał odwagę nazwać zło złem.
Chryste, dopomóż!
Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy, zmiłuj się nad nami!
Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze, zmiłuj się nad nami!
Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie, zmiłuj się nad nami!
Serce Jezusa, nadziejo w Tobie umierających, zmiłuj się nad nami!
Tomasz D. Kolanek