Prałat Gilfredo Marengo zdementował pogłoski, jakoby prace grupy studyjnej badającej historyczne aspekty powstania encykliki Humanae Vitae służyły zmianie nauczania Kościoła w kwestii antykoncepcji. Jego zdaniem rozgłaszanie tego typu sądów świadczy o braku dostatecznego rozeznania w sytuacji. Duchowny podkreślił wagę dokumentu Pawła VI, stanowiącego kamień obrazy dla wielu środowisk tak w latach 60-tych, jak i obecnie.
W odpowiedzi na pytanie agencji Catholic News Service podkreślił, że grupa zajmuje się wyłącznie pracą historyczno-krytyczną, a przypisywanie jej jakichkolwiek innych celów to błąd. Cele działań kierowanej przezeń komisji czterech teologów szerzej wyjaśnił we wtorkowej rozmowie z Radiem Watykańskim.
Wesprzyj nas już teraz!
Prałat Marengo, podkreślił w niej, że działania kierowanej przez niego grupy studyjnej służą celom naukowym. Chodzi o dokładne zbadanie procesu prowadzącego do ogłoszenia encykliki – wyjaśnił profesor antropologii teologicznej w Papieskim Instytucie Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. Kolejnym celem jest ukazanie miejsca Humanae Vitae wśród innych owocnych dokumentów Kościoła o małżeństwie i rodzinie z ostatnich 50 lat.
Jak podkreślił prałat Merengo we wspomnianej rozmowie z okazji 49-lecia ogłoszenia encykliki, jej publikację poprzedziła praca komitetu ustanowionego w 1963 przez poprzednika Pawła VI – Jana XXIII. Komitet ten zakończył działalność po upływie 3 lat i przedstawił wnioski sprzeczne z linią obraną później przez Pawła VI. Raport większości rekomendował bowiem stwierdzenie, że użycie antykoncepcji nie jest czynem wewnętrznie złym.
Błogosławiony Paweł VI nie mogąc zgodzić się z tym stanowiskiem musiał pisać encyklikę bez teologicznego wsparcia. Znaczna część opinii publicznej okazała się mu niechętna.
Po ukazaniu się Humanae Vitae część z teologów skrytykowała papieża za nadmiernie ich zdaniem pozytywne stanowisko w kwestii naturalnych metod planowania rodziny. Pojawiały się także głosy krytyczne wobec dowartościowania przez Pawła VI jednoczącej małżonków roli współżycia płciowego.
Przeciwko twierdzeniom jakoby dążono do reinterpretacji nauczania papieskiego w sprawie antykoncepcji zaprotestował także Vincenzo Paglia (kontrowersyjny skądinąd) wielki kanclerz Papieskiego Instytutu Jana Pawła II dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną.
Mimo to spekulacje jakoby komisja studyjna dążyła do zmiany nauczania w sprawie antykoncepcji głoszono także w Polsce. W „Tygodniku Powszechnym” z końca lipca wątpliwości w tej sprawie zasiewał Artur Sporniak. „Czy zestawienie tych dokumentów (Humane Vitae i Amoris Laetitia – przyp. red.) to trop wskazujący, że papież planuje otworzyć Magisterium na problem antykoncepcji podobnie, jak to zrobił z komunią dla osób rozwiedzionych żyjących w powtórnych związkach?”– pytał publicysta.
Zwolennicy progresywizmu od dawna dążyli do skłonienia Kościoła do odejścia od tradycyjnego nauczania o antykoncepcji. Przeciw stanowisku Rzymu zbuntował się między innymi kanadyjski Episkopat. W swoim „Oświadczeniu z Winnipeg” z oświadczył, że małżonkowie mogą używać antykoncepcji, jeśli do stosownego wniosku dojdą po dogłębnym rozeznaniu. Ostateczny kształt oświadczenie „zawdzięcza” Gregoremu Baumowi. Ów ksiądz renegat przyznał się do łamania celibatu z zakonnicą oraz do utrzymywania stosunków płciowych z mężczyznami po porzuceniu kapłaństwa.
Naciski na rewizję Magisterium nasiliły się podczas pontyfikatów świętego Jana Pawła II i Benedykta XVI. Używano wówczas argumentów, takich jak nadmierną dzietność w Afryce i konieczność walki z epidemią AIDS. Zwolennicy tego ostatniego argumentu ignorowali zawodność prezerwatyw w skutecznym powstrzymywaniu przenoszenia wirusa HIV.
Braki argumentacyjne nie przeszkodziły w 2008 roku grupie sześciuset niemieckich księży na opublikowanie listu wzywającego do odejścia od zasad Humanae Vitae. Z kolei w listopadzie 2016 roku sam papież Franciszek określił wroga tej encykliki, Bernarda Häringa „człowiekiem, który pomógł rozkwitnąć teologii moralnej”.
Bez względu na panujący chaos w mocy pozostaje aktualny Katechizm Kościoła Katolickiego. Zgodnie z nim „okresowa wstrzemięźliwość, metody regulacji poczęć oparte na samoobserwacji i odwoływaniu się do okresów niepłodnych (Por. Paweł VI, enc. Humanae vitae, 16. są zgodne z obiektywnymi kryteriami moralności. Metody te szanują ciało małżonków, zachęcają do wzajemnej czułości i sprzyjają wychowaniu do autentycznej wolności. Jest natomiast wewnętrznie złe „wszelkie działanie, które – czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków – miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego” (Paweł VI, enc. Humanae vitae, 14)” (KKK 2370).
Źródła: catholicherald.co.uk / pch24.pl / Katechizm Kościoła Katolickiego (za teologia.pl)
mjend