3 lipca 2014

Wulgarny spektakl i skrytykowany Hartman – co działo się w Teatrze Nowym?

(fot. Rafal Kuzma/FORUM )

– Miałem wrażenie że prof. Hartman zaraz wyszuka jakąś cechę szczególną, typową dla „ludzi plemiennych” i zaleci segregację społeczeństwa – mówi dla PCh24.pl Michał, który był obecny na odczycie spektaklu „Golgota Picnic” w Teatrze Nowym, a później na prelekcji działacza Twojego Ruchu Jana Hartmana.

 

Michał zjawił się w krakowskim Teatrze Nowym ok. godz. 19. W środku budynku przy ul. Gazowej, przed wejściem na salę teatralną jego oczy przykuł wielki krzyż, opakowany w kartony. – Jakby przygotowany do transportu lub wywiezienia – relacjonuje.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Odczyt bluźnierczej sztuki „Golgota Picnic” poprzedzono krótkim wystąpieniem jednego z pracowników teatru. Pokpiwał sobie z bluźnierstw, przeciwko którym przed budynkiem protestowali wówczas katolicy. – Podkreślił, że sztuka jest krytyką konsumpcjonizmu i nie widzi w sztuce niczego przeciwnego chrześcijaństwu a raczej promocję chrześcijańskich wartości. Podsumował zdanie słowami „ale może nie znam się na tym najlepiej” – opowiada Michał.

 

Następnie rozpoczął się odczyt. Jak opisuje Michał, czytało trzech aktorów siedzących na metalowej ławce na środku sceny – dwóch mężczyzn i jedna kobieta. W bardziej wulgarnych lub turpistycznych momentach słuchacze wybuchali śmiechem. – Ja byłem bardzo zniesmaczony stylem w jakim napisano sztukę, obfituje ona w słowa wulgarne i obrzydliwe opisy. W mojej opinii może się ona podobać jedynie osobie z silnie stępioną wrażliwością na piękno lub takiej, która lubi odczuwać dyskomfort duchowy – nie kryje oburzenia Michał. – Cały czas żałowałem że nie przyszło mi do głowy, by wziąć ze sobą zatyczki do uszu – dodaje.

 

Odczyt został nagrodzony oklaskami. Następnie w teatrze pojawił się prof. Jan Hartman z Twojego Ruchu Janusza Palikota. Jego zdaniem, „sztuka” jest przeciętna i w niczym nie wyróżnia się spośród innych. Miał nawet stwierdzić, że każdy mógłby napisać coś takiego. Od razu pojawia się pytanie, dlaczego w takim razie ten przeciętny spektakl, który każdy może napisać, miał być wystawiany na Malta Festival jako rodzaj awangardy?

 

Ale Hartman poruszył też drugi wątek. Podzielił ludzi na „ciemnotę” – „ludzi plemiennych” i „ludzi nowoczesnych”. Jak stwierdził „ludzie plemienni” wierzą w Boga, który ukaże ich plemię za grzechy. Chcą więc – twierdził Hartman – wyrzucić ze swego terytorium grzeszących. – Apelował do słuchaczy, by nie dali sobie wmówić że „ludzie plemienni” są na wyższym poziomie intelektualnym, twierdził że to oszustwo – mówi Michał.

 

Prof. Hartman dopiero się rozkręcał. Jego zdaniem bowiem „ludzie nowocześni” („my”, do których prelegent zaliczył też siebie) wyzwolili się od obecnego w nich „człowieka plemiennego”. Twierdził, iż „ludzie nowocześni” są wybitni, wszechstronni i wrażliwi na sztukę. Początek powstania „człowieka nowoczesnego” Hartman umiejscowił oczywiście w okresie Rewolucji Francuskiej.

 

Działacz partii Palikota zwrócił też uwagę, że „człowiek nowoczesny” powinien naprawić błąd zostawienia za sobą w tyle „ludzi plemiennych”. By to zrobić, należy – oświadczył Hartman – edukować społeczeństwo, a zwłaszcza dzieci.

 

Co zaskakuje, część obecnych na sali osób protestowała przeciwko słowom prelegent. – Bardzo zaskoczyła mnie wypowiedź aktorki która wcześniej czytała tekst tej obleśniej sztuki. Powiedziała, że jest jedną nogą w jednej grupie a drugą w drugiej ponieważ jest katoliczką i chodzi do kościoła. Warto modlić się o pełne nawrócenie tej pani – relacjonuje Michał. Jak dalej wynika z jego opowieści, mężczyzna z przodu sali podkreślił z kolei wielką artystyczną wartość chorału gregoriańskiego w opozycji do rzekomego prymitywizmu jego twórców, a pewna kobieta dodała, że wielokrotnie rozmawiała z ludźmi, których Hartman uznał za niezdolnych do rozmowy i zrozumienia „nowoczesnych” treści.

 

Jeszcze jeden mężczyzna siedzący niedaleko wyjścia także podkreślił, że po części należy do obydwu wymienionych grup i że choć intelektualnie jest znacznie niżej od prelegenta to uważa jego pogląd za błędny. Ktoś skrytykował też nawiązanie do Rewolucji Francuskiej i przypomniał, że miała ona bardzo wiele ofiar – mówi Michał.

 

Prof. Hartman jakby niespecjalnie wsłuchiwał się w głos ludzi na sali, których określi przecież aprobatywnie mianem „nowoczesnych”, bo odpowiedział jedynie powtórzeniem swoich tez i ponownie podkreślił, że należy nadrobić zaległości w indoktrynacji społeczeństwa. – To nie uspokoiło słuchaczy, którzy apelowali o dialog i zaprzestanie kategoryzowania ludzi na „my” i „oni”. Tym razem jednak prowadzący ten spektakl zakończył dyskusję twierdząc, że nie ma już na nią czasu – opisuje Michał. – Miałem wrażenie że prof. Hartman zaraz wyszuka jakąś cechę szczególną, typową dla „ludzi plemiennych” i zaleci segregację społeczeństwa – dodaje.

 

ged

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram