Trwa fatalna seria państwowej instytucji nazwanej imieniem jednego z największych polskich bohaterów naszych czasów. Mowa o Instytucie Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego. Za pieniądze podatników ma on zajmować się działalnością naukowo-badawczą. Jednak ostatnio jest o nim głośno głównie z powodu wygłaszania prowokacyjnych tez.
Kilka dni temu Instytut postanowił zabrać głos ustawiający się w kontrze do publicznych wypowiedzi przypominających haniebną rolę Maksymiliana Sznepfa w skierowanej przeciwko polskiej ludności Obławie Augustowskiej. Ojciec byłego ambasadora RP Ryszarda Sznepfa oraz teść telewizyjnej dziennikarki zaangażowanej w działalność publicystyczną po stronie koalicji rządzącej, brał czynny udział w akcji eksterminacyjnej, której ofiarami padło 7 tysięcy Polaków zatrzymanych i torturowanych. Między innymi 600 osób, które zostały wywiezione w nieznanym kierunku i zaginął po nich ślad.
Wesprzyj nas już teraz!
W połowie lipca instytut zamieścił w mediach społecznościowych bulwersujący wpis bagatelizujący zaangażowanie w tę zbrodnię żydowskiego ochotnika Armii Czerwonej oraz oficera Ludowego Wojska Polskiego.
„Porucznik Maksymilian Sznepf dowodził jednostką ludowego WP o wielkości 110 – 160 żołnierzy, która zatrzymała 22 osoby, z których część nigdy nie wróciła do domu. W Obławę zaangażowanych było 45 000 żołnierzy, udział jednostki Schnepfa stanowi jedynie 2 promile tych sił” – przeczytali ze zdumieniem obserwujący profil instytutu w mediach społecznościowych.
Kilka dni temu przedstawicielka Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego Luiza Jurgiel-Żyła tłumaczyła pominięcie enkawudzisty w treści ekspozycji poświęconej Obławie Augustowskiej tym, że Sznepf był „mniej ważny w katowaniu Polaków”.
„Uproszczenia” pani rzecznik
We wtorek ta sama osoba ponownie dolała oliwy do ognia. Przedstawiła się bowiem jako nowy rzecznik instytutu, w miejsce Jana Geberta, którego dosięgnęła „fala krytyki”. W dodatku Jurgiel-Żyła przyznała, iż… to ona była autorką skandalicznych wpisów.
Rzecznik usiłowała też wybrnąć z sytuacji i wyjaśnić motywy, jakie skłoniły ją do stanięcia w obronie Sznepfa seniora.
– Przepraszam za uproszczenie. (…) Intencją tego wpisu było głównie powiedzenie o tym, że wystawa ma mieć charakter historyczny, a nie polityczny – mówiła, wyrażając ubolewanie z powodu całej sytuacji.
– To ja byłam autorką tweetów. Dostałam ekspertyzę na pytanie opinii publicznej, co się wydarzyło, że tej osoby zabrakło na wystawie. Zapytałam historyków, otrzymałam odpowiedź i stworzyliśmy wspólnie pełne oświadczenie – przyznała.
– Ale niestety prozaiczna sprawa. [Profil] X Instytutu nie miał wykupionej opcji zamieszczania pełnego tekstu, więc potrzebowałam takie oświadczenie podzielić na części. I ci z państwa, którzy weszli na profil mogli zobaczyć nawet kilkanaście części tej wypowiedzi, którą później wkleiłam w całości już bez zmian – przekonywała Jurgiel-Żyła.
– Ale w tej pierwszej wersji dołożyłam swoje trzy grosze, na przykład skracając tę część, która mówiła o liczbie. W pierwotnej wersji było, że zostali aresztowani i przekazani, natomiast ja, korzystając z uproszczenia, napisałam tylko „zatrzymani”, co było błędem. Zatrzymanych było 53 osoby, a 22 osoby aresztowano. Ekspert wziął tę liczbę z strony IPN Przystanek Historia – tłumaczyła się rzecznik.
– Określenie, które było wskazywane jako nieodpowiednie, czyli „nigdy nie wrócili do domu”, to także jest określenie ze strony IPN-u (…). Tak więc przepraszam za uproszczenie. (…) Intencją tego wpisu było głównie powiedzenie o tym, że wystawa ma mieć charakter historyczny, a nie polityczny. I też według wiedzy, którą wtedy pozyskałam i też wzmiankowaliśmy o tym, postaci, która była tutaj wzmiankowana, nie było w pierwotnej wersji – tej, która została przekazana dyrektorstwu po Magdalenie Gawin. Tak więc to jest całe tłumaczenie – mówiła.
Źródło: wPolityce.pl, Twitter (X)
RoM
Nieprawdopodobny skandal! Instytut Pileckiego wybiela oprawców z Obławy Augustowskiej