Polską prawicę trapi fobia homo-genderowa – stwierdza Ewa Siedlecka z „Gazety Wyborczej”. Jej najświeższy przejaw stanowi atak na osoby rzecznika praw obywatelskich i pełnomocnika rządu ds. równego traktowania. Ich odwołania domagają się, jako rzecze Siedlecka, „organizacje antygenderowe i antyaborcyjne”.
Rzecznik Praw Obywatelskich zdający się pełnić rolę strażnika zdobyczy światopoglądowej rewolucji z czasów rządów PO-PSL, dawał wielokrotnie dowody swego zaangażowania na rzecz „tęczowej” mniejszości. Tak było również w przypadku skargi organizacji LGBT, której prywatny przedsiębiorca odmówił publikacji materiałów promocyjnych. Bodnar oczywiście opowiedział się po stronie „uciśnionej mniejszości” narażając się tym samym na gniew polskiej prawicy.
Wesprzyj nas już teraz!
– Odwołania RPO domagają się z kolei antygenderyści z fundacji Ordo Iuris, wspierani przez ONR. Twierdzą, że sprzeniewierzył się ślubowaniu, bo broni praw osób LGBT przeciw prawu drukarza, który postąpił w zgodzie ze swoim, jakże słusznym, antypedalskim sumieniem – czytamy w komentarzu Ewy Siedleckiej „Potwór gender pożera prawicę”.
Polskiej prawicy podpadł także, nad czym ubolewa Siedlecka, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Wojciech Kaczmarczyk. Urzędnik rządu Beaty Szydło, mimo że nie głosi tak postępowych tez jak Bodnar, to w imieniu rządu podpisał dokument Rady Europejskiej „Konkluzje Rady w sprawie równouprawnienia osób LGBTI”. – Odwołania pełnomocnika Kaczmarczyka domaga się fundacja Pro Prawo do Życia. Zareagowała na larum odtrąbione w sprawie podpisania „Konkluzji” przez Jana Pospieszalskiego w „Gazecie Polskiej”. „Podpisanie tego dokumentu przez Wojciecha Kaczmarczyka osłabia pozycję Polski i niszczy chrześcijańskie fundamenty Europy” – czytamy w petycji o jego odwołanie – pisze Siedlecka.
Trzeba przyznać, że publicystka „Wyborczej” trafnie wskazuje, iż „według katolickiej prawicy narodowej idea równości jest największym zagrożeniem dla Polski i cywilizacji chrześcijańskiej”. Szkoda jednak, że to twierdzenie jest prawdziwe tylko dla części tzw. środowiska prawicowego rozumiejącego, iż źródłem wielu problemów trapiących współczesny świat są wpuszczone w społeczny krwioobieg egalitarne fantasmagorie.
Zatem także utrzymywanie strzegącego równości urzędnika zdecydowanie nie przystoi rządowi mieniącemu się prawicowym. Obrona tego urzędu przez „Wyborczą” powinna dać gabinetowi Beaty Szydło sporo do myślenia.
Warto zwrócić też uwagę na bezkarne używanie przez Siedlecką napiętnowanego określenia „pedał” i to dwukrotnie. Jedno jego wykorzystanie już zostało zacytowane, czas na kolejne: Naziści nazistami, ale Wielka Polska Katolicka nie jest dla pedałów, feministek i innych genderystów – czytamy na łamach „GW”.
Czy zatem artykuł Siedleckiej można odebrać jako przyzwolenie na stosowanie tego określenia? A może co wolno wojewodzie…
luk