Kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych zmierza już do finału. W tych rozstrzygających momentach głos zabierają także katoliccy duchowni. Wskazują na zasady, jakimi katolicy powinni kierować się podczas głosowania. Unikają bezpośredniego wskazywania konkretnych kandydatów i podkreślają, że polityka jest zadaniem dla świeckich. Jednocześnie zwracają uwagę, że pewne kwestie moralne nie podlegają negocjacjom.
Biskup James Conley z diecezji Lincoln w stanie Nebraska podkreślił, że katolicy nie są w swoich decyzjach ograniczeni do wyboru między Hilary Clinton i Donaldem Trumpem. Stwierdził, że katoliccy wyborcy powinni zwrócić uwagę na to czy kandydat broni godności ludzkiej, prawa do życia i dobra wspólnego. W wyborach nie powinno się kierować popularnością polityka ani jego szansami na zwycięstwo. Przeciwnie, katolicy nie powinni głosować na nikogo tylko dlatego, żeby udaremnić wybór jego rywala.
Wesprzyj nas już teraz!
Hierarcha wezwał do unikania partyjnego zacietrzewienia i nie zwracać uwagę na alarmistyczne tony. W niektórych przypadkach można wybrać lepszego, albo przynajmniej najmniej złego kandydata. Duchowny na łamach Southern Nebraska Register podkreślił jednak, że nie istnieje bezwarunkowy obowiązek moralny brania udziału w wyborach. W nadzwyczajnych sytuacjach – gdy jest się przekonany, że żaden kandydat nie jest odpowiedni – można się powstrzymać od oddania na głosu. Poszczególni katolicy kierując się nauką Kościoła, rozumem i wolną wolą mogą zdecydować się na różne rozwiązania. Dlatego też ich decyzje nie będą jednolite.
Biskup Conley stwierdził jednak, że w niektórych kwestiach obowiązuje nakaz głosowania w konkretny sposób. Katolik nie ma prawa głosować na rozwiązania poszerzające zakres prawa do aborcji. Duchowny przypomniał tu list św. Matki Teresy z Kalkuty do amerykańskiego Sądu Najwyższego z 1994 r. Odnosząc się do legalizującej aborcję decyzji w sprawie Roe vs. Wade kanonizowana niedawno zakonnica stwierdziła, że wyrok Sądu „zdeformował wielki naród”.
Kwestię wyborczych decyzji katolików podjął także prałat Charles Pope na łamach ncregister.com. Podkreślił, że kwestie takie jak aborcja, eutanazja, badania na komórkach macierzystych i małżeństwa jednopłciowe nie podlegają negocjacjom. Nie ma w nich możliwości zajęcia pośredniego stanowiska – należy wypowiedzieć się „za” albo „przeciw”. Prałat ubolewa nad polityzacją tych typowo moralnych kwestii. Jak podkreśla, większe pole manewru istnieje w kwestiach takich, jak sprawiedliwość ekonomiczna, sprawy imigracyjne etc. Pomoc ubogim i imigrantom jest wymogiem biblijnym. Jednak nie ma tu sztywno narzuconych reguł. Dlatego też twierdzenia, że ubogim powinny pomagać prywatne organizacje, a w pewnych przypadkach imigracja winna zostać ograniczona są również do przyjęcia u katolików.
Można się tylko cieszyć z jasnego stanowiska wspomnianych duchownych. Współczesny zamęt sprawia bowiem, że wielu katolickich polityków i wyborców – nie tylko w USA – popiera rozwiązania sprzeczne z nauką Kościoła. Tymczasem, jak czytamy w „Nocie doktrynalnej o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym” z 2002 r. „zadaniem Kościoła nie jest wskazywanie konkretnych rozwiązań — a tym mniej rozwiązań jedynych — w sprawach doczesnych, które Bóg pozostawił wolnemu i odpowiedzialnemu osądowi każdego człowieka, jednakże Kościół ma prawo i obowiązek formułować oceny moralne w sprawach rzeczywistości doczesnych, gdy wymaga tego wiara i prawo moralne. Chrześcijanin winien «w zakresie porządku spraw doczesnych uznawać uprawnione różnice poglądów», ale zarazem musi też wyrażać sprzeciw wobec koncepcji pluralizmu opartej na relatywizmie moralnym, która szkodzi samej demokracji”.
Według zebranych sondaży dostępnych na portalu Real Clear Politics Głosowanie w Stanach Zjednoczonych odbędzie się 8 listopada. Amerykanie wybiorą wówczas elektorów. Kolegium elektorskie dokona ostatecznego wyboru głowy państwa 19 grudnia 2016 r. Nowy prezydent obejmie urząd 20 stycznia 2017 r.
Źródła: cruxnow.com / ncregister.com / realclearpolitics.com
mjend