9 marca 2012

Jak katolicy powinni podchodzić do tak delikatnego i złożonego zagadnienia, które na dodatek nierzadko poddaje się manipulacjom w celu przekazywania zafałszowanej antropologii?

 

Zaprzeczanie, iż zagadnienie jest istotne, nie byłoby ani roztropne, ani realistyczne. Nikt nie podaje w wątpliwość istnienia poważnych zjawisk domagających się refleksji, jak na przykład rozprzestrzenianie się AIDS czy znacząca liczba ciąż wśród nastolatek. Czym innym natomiast jest mniemanie, że powyższe fakty są jedynym elementem rozstrzygającym na rzecz tzw. edukacji seksualnej

Wesprzyj nas już teraz!

 

W niniejszym artykule chcę dostarczyć wiernym punktów odniesienia dla poprawnego postrzegania dziedziny, która nie dość, że sama w sobie jest złożona, to jeszcze obarczona została pomieszaniem pojęć i nadużyciami w stosowanej argumentacji.

 

Zamierzam ukazać zakorzenienie kwestii w prawie naturalnym, dlatego też nie zdziwiłbym się, gdyby również czytelnicy niebędący katolikami poczuli, że tekst ten dotyczy także ich.

 

Seksualność jest dziełem Bożym

Biblia mówi, że Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę (Rdz 1, 26-28; 2, 5 nn., 15, 18, 21-26). Te fragmenty Pisma Świętego pokazują, że różnica płci ujawnia głęboką międzyosobową komunię, która dokonuje się w małżeństwie i rzutuje na płodzenie dzieci.

 

Mężczyzna i kobieta są dla siebie nawzajem, a ich miłosne zjednoczenie stoi u źródeł prokreacyjnej funkcji rodzaju ludzkiego. W Piśmie Świętym miłość małżeńska służy do objaśnienia więzi miłości istniejącej między Bogiem (Oblubieńcem) a Jego ludem (oblubienicą) (por. Ez 16; Oz 2; Ps 45[44]; J 3, 29; Ef 5, 22 nn.; Ap 21, 2).

Seksualność odciska głębokie piętno zarówno na mężczyźnie, jak i na kobiecie, i nie sprowadza się wyłącznie do różnicy w budowie narządów płciowych, ale nadaje właściwy charakter anatomicznym kształtom, fizjologii, wrażliwości, zainteresowaniom, sposobom percepcji – słowem: męskiej lub kobiecej osobowości każdego człowieka.

 

Seksualność, komplementarna w swoim zróżnicowaniu, jest niewątpliwym bogactwem osoby ludzkiej. Uznanie jej za dzieło Boże wymaga od chrześcijanina – i od każdego człowieka – postawy pełnej szacunku i czci wobec realiów składających się na głęboką i tajemniczą intymność każdej osoby ludzkiej.

 

Wypaczona seksualność

Wiara chrześcijańska uczy, że u zarania ludzkości nastąpił bunt przeciwko Bogu: bunt, który dogłębnie zniekształcił osobę ludzką: ów bunt nazywamy grzechem pierworodnym. Jego skutkiem stało się zerwanie harmonii, w której Bóg stworzył człowieka – harmonii między ludźmi nawzajem oraz między ludźmi a naturą. Sfera seksualności i reprodukcji nie jest jedyną dziedziną, w której owo zerwanie i wypaczenie się przejawia. Występuje ono także w innych obszarach pragnień, takich jak żądza pieniędzy czy władzy. W dziedzinie seksualności zerwanie harmonii jest szczególnie mocno odczuwalne, stąd człowiek doświadcza bardzo silnych impulsów kierujących nim w sposób niespójny z jego autentycznym ukierunkowaniem oraz celem wyznaczonym mu przez Boga.

 

Chrześcijanin ma świadomość, że nosi w sobie to wypaczenie i zerwanie; wie, że nie wszystko, czego się pragnie, jest moralnie poprawne i że życie nieuchronnie zakłada podejmowanie wysiłków przezwyciężania własnej natury, wyrzeczenia i oczyszczenia. Jezus mówi: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24). Św. Paweł ujmuje swoje doświadczenie w słowach: Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i bierze mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach (Rz 7, 22-23). Tak należy rozumieć pojęcie walki cechującej życie chrześcijanina (por. Ef 6, 10-18) oraz konieczność ascezy, czyli panowania nad skłonnościami, które oddalają nas od Bożego prawa.

 

Powyższe słowa mogą się wydać głupie ludziom, którzy dali się wciągnąć w erotyzm, seksualne wyuzdanie, komercjalizację seksu czy trujący materializm, jaki króluje w niektórych środowiskach. Po raz kolejny krzyż Chrystusa będzie dla jednych głupstwem, dla innych zgorszeniem; my jednak wiemy, że jest on Bożą mądrością (por. 1 Kor 1, 22-24).

 

Antropologia chrześcijańska

Określenie celów wychowania nie jest możliwe bez poprawnej antropologii. Jeśli nie wiemy, czym jest człowiek i po co istnieje, cóż dla nas oznacza wychowanie? Dlatego chrześcijanom nie wolno w procesie wychowawczym pomijać tego, czego o człowieku i o sensie jego istnienia uczy ich wiara – wręcz przeciwnie, wiara ma być dla nich fundamentem tego procesu. Wymieńmy zatem niektóre podstawowe twierdzenia antropologii chrześcijańskiej.

Człowiek został stworzony przez Boga, różni się od innych istot żywych, składa się z ciała i z duszy na obraz i podobieństwo Boga. Został stworzony przez Boga po to, aby już na tym świecie żyć z Nim w przyjaźni, dochowując posłuszeństwa Jego zamysłowi, który nie jest arbitralnym nakazem, ale pedagogią pozwalającą człowiekowi osiągnąć właściwe mu dobro.

 

Człowiek zgrzeszył i oddalił się od Boga. Wolał pozory od prawdy, bożki od prawdziwego Boga, fałszywą miłość do samego siebie od miłości Bożej. Z powodu grzechu człowiek podlega kłamstwu i śmierci.

Bóg zbawia człowieka, posyłając na ziemię swojego Syna. Jezus Chrystus, Syn Boży, który stał się człowiekiem w łonie Maryi zawsze Dziewicy, zbawia nas od kłamstwa, od grzechu i od śmierci. Człowiek nie może zbawić siebie samego: zostaje zbawiony przez Boga, ale musi współdziałać ze zbawczym dziełem.

Jezus Chrystus zbawia nas swoim słowem, które jest prawdą; swoją śmiercią na krzyżu, która jest wynagrodzeniem za nieposłuszeństwo pierwszego człowieka. Zbawia nas poprzez Kościół, w którym nadal działa, przekazując prawdę i łaskę wszystkim ludziom w każdej epoce.

 

Zbawienie – możliwe wyłącznie za pośrednictwem Chrystusa i Jego łaski – stanowi zniszczenie grzechu i śmierć starego człowieka oraz przekazanie nowego życia, abyśmy byli dziećmi Ojca, uczniami i członkami Chrystusa Jezusa oraz mieszkaniem Ducha Świętego.

 

Znaczenie ziemskich uczynków

Na tym świecie człowiek przeżywa ziemski etap swojego życia na drodze ku życiu wiecznemu nie tylko w nieśmiertelnej duszy, ale w całej pełni swojego jestestwa. Sens wszystkich ziemskich działań polega na zmierzaniu do życia ­wiecznego. Każdy czyn moralnie dobry jest rękojmią życia wiecznego; każde działanie na wskroś złe jest przeszkodą dla życia wiecznego.

 

Nic w życiu ziemskim nie może uchylić się od znaku śmierci. Każdy uczynek, słowo, myśl i zaniedbanie albo są, albo nie są spójne z Bożym prawem i z ludzką naturą, w Nim bowiem żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28). Wobec Boga nie można pozostać neutralnym: Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie (Mt 12, 30) – uczy Pan Jezus.

Żyjąc na tym świecie, człowiek nie tylko ponosi odpowiedzialność moralną względem samego siebie, ale odpowiada również za skutki swoich uczynków bądź zaniedbań, które dosięgają innych. W „innym” chrześcijanin rozpoznaje oblicze Chrystusa. Mnieście to uczynili (Mt 25, 40) – mówi Pan. Wychowanie autentycznie chrześcijańskie skutkuje dwiema konsekwencjami: sprzyja zachowaniom spójnym ze stwórczym zamysłem Boga i godnością człowieka oraz wykorzenia zachowania niespójne z Ewangelią. Jest skierowane do umysłu, aby objawić człowiekowi prawdę oraz wyzwolić go od kłamstwa i spod władzy ciemności. Jest także skierowane do woli, dzięki czemu przylgnięcie do dobra ma być stanowcze, wytrwałe, silne do końca, nie zaś chwiejne jak trzcina kołysząca się na wietrze (Mt 11, 7).

W koncepcji chrześcijańskiej człowiek jest stale i trwale zwrócony ku Bogu. Jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana (Rz 14, 8) – przypomina św. Paweł.

 

Wszystko to odnosi się również do seksualności i do sposobu posługiwania się nią. Seksualność jest bogactwem, ale została skrzywiona przez grzech, wymaga więc wychowania, kontroli i oczyszczenia. Akty płciowe uprawnione są wyłącznie w małżeństwie. Są one wówczas znakiem miłości Chrystusa – jedynego Oblubieńca, który czyni płodnemu Kościołowi dar z samego siebie.

 

Wartość bynajmniej nie absolutna

Z powyższego wywodu wysnuć można kilka istotnych wniosków. Lepiej niż o edukacji seksualnej mówić o wychowaniu do seksualności. Określenie to wskazuje bowiem, że chodzi o niezaprzeczalnie ważną dziedzinę ludzkiego życia, lecz nie jedyną i niemogącą warunkować żadnej wiedzy czy edukacji. Seksualność jest wartością, ale bynajmniej nie wartością absolutną. Gdyby edukacja seksualna miała polegać jedynie na podawaniu informacji z dziedziny biologii, zafałszowałaby tę perspektywę. Musimy bowiem pamiętać, że różnimy się od zwierząt i że je przewyższamy.

Wychowania do seksualności nie można ośmieszać przez sprowadzanie go wyłącznie do umiejętności posługiwania się środkami technicznymi w celu ochrony przed zarażeniem się AIDS. Mówi się o problemie ciąż u nastolatek, i słusznie. Jednakże edukacja prewencyjna dotycząca tego problemu nie może oznaczać zapewniania im środków antykoncepcyjnych, aby bez „zagrożenia” mogły uprawiać pozamałżeńską aktywność seksualną, która jest nieludzka i degradująca.

 

Należy jasno i dobitnie stwierdzić, że Kościół nie sprzyja milczeniu czy ignorancji w dziedzinie seksualności. Przeciwnie – za odpowiednie i wręcz konieczne uważa właściwe wychowanie do seksualności wpisane w przedstawione powyżej zasady.

 

Nie przemilczać wartości

Ponadto trzeba otwarcie powiedzieć, że konieczne jest mówienie o cnocie czystości jako o warunku życia realnie chrześcijańskiego oraz fundamencie umożliwiającym praktykowanie innych cnót chrześcijańskich, gdyż wszystkie one są ze sobą powiązane i współzależne.

 

Bez obaw podkreślam rolę wstydliwości, która nie jest ani bigoterią, ani fałszywą koncepcją człowieka, ani formą pogardy względem ciała i seksualności, ani też odruchem uprzedzenia, zgodnie z którym wszystko, co dotyczy seksu, jest „brzydkie” albo „grzeszne”; przeciwnie: wstydliwość oznacza głęboki szacunek dla dziedziny ludzkiego życia szczególnie wrażliwej na wypaczenia powodowane przez pożądliwość.

 

Wstydliwość to delikatność, to zachowanie pełne poczucia godności i powściągliwości. Kultury dogłębnie naznaczone wartościami duchowymi zawsze przywiązywały do wstydliwości wielką wagę. I przeciwnie, kultury dekadenckie – takie jak nasza – okazują wobec niej ignorancję, jeśli nie pogardę i drwinę.

 

Unikać dwuznacznego słownictwa

W wychowaniu do seksualności należy brać pod uwagę popularną tendencję do wprowadzania dwuznacznego języka, będącego nośnikiem antropologii bardzo odmiennej, jeśli wręcz nie przeciwstawiającej się antropologii chrześcijańskiej. Za określeniami gender, zdrowie reprodukcyjne czy prawa, stosowanymi w dziedzinie seksualności, czają się dwuznaczności. Niestety, wielu ludzi nie dostrzega niebezpieczeństwa wpisanego w taki zamęt terminologiczny, co każe sądzić, iż stoimy wobec jednego z wielu oszustw „ojca kłamstwa”.

 

Seksualność to jedna z dziedzin, na podstawie których można ocenić wierność Ewangelii. Każdy przypadek pomniejszania jej godności, banalizowania bądź ośmieszania albo odrywania jej od właściwej antropologii wymierza dotkliwy cios chrześcijańskiej koncepcji życia.

 

Wychowanie do seksualności i uczenie szacunku dla czystości to dzieło autentycznie ewangelizacyjne, to działanie, które mobilizuje mężczyznę i kobietę oraz przyczynia się do wyzwalania ludzi z licznych zniewoleń i do decydującego wzmocnienia małżeństwa i rodziny.

 

Przesłanie Pisma Świętego

Jezus mówi: Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą (Mt 5, 8), po czym – w tym samym Kazaniu na górze – dodaje: Słyszeliście, że powiedziano: „Nie cudzołóż!” A Ja wam powiadam: „Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5, 27-28). Podobnie, nauczanie św. Pawła jest w tej materii równie jednoznaczne.

 

Dla chrześcijanina Słowo Boże jest najwyższym i ostatecznym kryterium prawdy. Kryterium nieomylnym i zbawiennym.

 

 Kardynał Jorge Arturo Medina Estévez (Chile) – były prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.

 

Tekst ukazał się w nr. 12 dwumiesięcznika „Polonia Christiana”.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 361 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram