1 lutego 2013

Powiedziano o Piotrze Skardze wiele pięknych słów. Próbowano wielokrotnie uzmysłowić sobie rangę jego dokonań: dzieła pisarskiego i działalności życiowej. Jeśliby jednak szukać jakieś formuły scalającej to piękne i niezwykle obfite w dzieła życie, to – jak się wydaje – faktycznie warto by powołać się na słowa, które wypowiedział o naszym wielkim jezuicie kardynał Aleksander Kakowski: Czym święty Paweł był dla pogan, tym ksiądz Skarga dla Polaków. Garść poniższych uwag ma na celu komentarz do owej – jakże trafnej – konstatacji.


Znakomitego wprowadzenia do lektury swego własnego dzieła dokonał sam Piotr Skarga: to słynne dziewięć postulatów skonstruowanych na potrzeby czytelnika jednego z pierwszych dzieł wielkiego jezuity: Żywotów świętych.

Wesprzyj nas już teraz!

Posłuchajmy ich:

 

1. Żywoty wiele nam pomóc mogą; 2. Miej do nich poważanie w sercu, bo oni cię do nieba wprowadzą; 3. Z tym umysłem czytaj, nie iżbyś tylo wiedział jaki ten był, jaki ów, a nie czytaj ich jako jaką historią, ale jako kazanie i naukę z dobrem nabożnem sercem, żebyś się zlepszyć z onego przykładu mógł; 4. Czytaj z nastawieniem: „a co mi po nauce bez żywota dobrego?”; 5. Przeczytawszy, obróć się do samego siebie, a mów: a ja co czynię? Czylim nie tej wiary, co oni? Czyli to nie bracia i synowie matki mojej, i zawstydzając się bardzo lenistwa swego proś Pana Boga, abyś z nimi uczestnictwo miał w czynieniu tego, co oni; 6. Gdy trafisz na swój stan, myśl o swoim stanie, jeśli nie o twoim stanie czytasz, wszystko tam chwalić i wszystkiemu się dziwować, ale nie wszystkiego naśladować możesz. Przetoż w tym użyjesz baczności i roztropności swojej wiedząc co tobie i powołaniu twemu służy; 7. Oprzyj się na miłości do Boga; 8. Około utrudzenia cielesnego, postów, biczowania, niespania umiej być ostrożny (…) nie czyń bez rady spowiednika swego (aczkolwiek dzisiaj ludzie są ospali); 9. Około cudów strzeż się, abyś nie w czym wątpić nie śmiał, gdy je czytać będziesz.


Jest to, jak widzimy, pewien program, który trochę wyjaśnia, z jakim nastawieniem powinniśmy czytać to, co pozostawił nam po sobie wielki jezuita. Musimy wciąż pamiętać i powtarzać sobie: Piotr Skarga nie był tylko pisarzem. Nie można go traktować jak typowego dla naszej współczesności literata: Skarga bowiem używał słowa w większości jako kaznodzieja, a słowo kaznodziejcze jest znacznie żywsze niż słowo pisarza czy poety. Nie tylko dlatego, że jest wypowiadane żywym ludzkim głosem, a potem dopiero wydawane w formie książki – także dlatego, że słowo kaznodziei inne sobie stawia cele: bardziej przemianę życia, bardziej oddziaływanie na postawy odbiorców niż na przykład samo piękno wypowiedzi, tak charakterystyczne dla literatury. Słowo kaznodziejcze, owszem, karmi się pięknem, ale przekracza estetykę w stronę egzystencji. W ten sposób słowo kaznodziejcze zbliża się bardzo do wzorów i modeli kultury podpowiadanych przez tradycję: jak w słynnym zakończeniu z wiersza R. M. Rilkego Starożytny tors Apollina

 

Każde miejsce tego głazu

Widzi cię:

Musisz swoje życie zmienić!


Literatura tworzona przez Piotra Skargę miała życie zmieniać, kształtować postawy, przekonywać do godnego, udanego życia, ale realizowanego w realiach wieku, w którym żył i tworzył pisarz. Była więc literaturą, której cele znacznie przekraczały zwykłe zadania, jakie zwykle stawia sobie literatura. Może to właśnie zjawisko powoduje, że tak trudno jest „czytać” Skargę, za to tak łatwo umieszcza się go w gablocie „złotych myśli” i „skrzydlatych słów”.

 

Wielkością dzieła Skargi jest jego wszechstronność, jak byśmy to może dzisiaj powiedzieli: totalność, szerokość zakresów, w ramach których poruszał się jezuicki pisarz: od intymnego, indywidualnego życia duchowego po wspólnotowe, rozkrzyczane życie polityczne; od tekstów mierzących się z zagadnieniem religijnych drgnień duszy po traktaty czy polemiki polityczne czy religijne: od modlitwy po pamflet.

 

Szerokość tego wymiaru Skargowego dzieła ma niejako dwie konsekwencje: dla autora i dla jego odbiorcy.

 

Autor jawi się jako osoba w całości poświęcona szczęściu drugiego człowieka: osoba poświęcona zadaniu niesienia owemu odbiorcy pomocy w dostaniu się do nieba; osoba, która – nie zważając na okoliczności – traktuje swą misję życiową jednoznacznie i bardzo serio: Skarga jest księdzem oddanym swoim wiernym i niestrudzonym misjonarzem, moralistą, który pokornie oddaje swój talent, wiedzę i umiejętności dziełu ewangelizacyjnemu. Oto jak w jednym ze swych słynnych listów, można rzec programowych, niemłody już człowiek (A. D. 1573), ale świeży wciąż jeszcze jezuita przedstawia swoją wizję życia i opis celów działania, kiedy:

 

Z politowania krają się wnętrzności moje, kiedy patrzę na klęski tego kraju: tyle tysięcy katolickiego ludu bez pasterzy, bez chleba, o który proszą maluczcy, tak dalece, że niektórzy z nich muszą odbyć dwadzieścia mil, aby spowiadać się w Wilnie; aż zgroza mówić, co za źli księża pozostali w niektórych parafiach, co za kupy różnowierców śmieją szerzyć nawet ebionizm. Tylu chwiejnych w wierze, którzy przeszliby do Kościoła katolickiego, gdyby tylko przybył tu ktoś z naszych. Nie szukajmy Indyj Wschodnich i Zachodnich, tutaj mamy Indyje prawdziwe: Litwę i Północ. Poddajcie nam tylko ognia, ile tylko możecie zarzewia, abyśmy żarem zapałali i z całym rozpędem porwali się pod sztandary świętego posłuszeństwa zbierać krew Chrystusową.


Ktoś, kto takie słowa wypowiada, ma jasną bardzo wizję postępowania i celów działania. Idei tej pisarz pozostanie wierny przez całe życie bez względu na decyzje przełożonych i na to, w jakim zrządzenia Opatrzności postawią go miejscu: w Pułtusku, we Lwowie, w Wilnie czy u boku monarchy w Krakowie.

 

Skarga będąc księdzem, będąc człowiekiem głębokiej wiary i wielkich porywów ducha, przemawia, bywa, natchnionym przez Ducha słowem. Na ten wymiar skargowskiego słowa zwrócili uwagę romantycy, którzy dostrzegli w pisarzu… proroka. Wszyscy zapewne znamy słynny obraz Jana Matejki Kazanie skargi, gdzie został on ukazany jako biblijny prorok, który natchniony Duchem, przedstawia straszną wizję upadku królestwa.

 

Owa wizja, która tak bardzo zaniepokoiła i obezwładniła trafnością opisu naszych romantyków, pochodzi, oczywiście, z wielu stron dzieła skargowskiego, ale najmocniej wyrażona została bodaj w trzecim kazaniu sejmowym. Zaiste, czy w XIX wieku – stuleciu niewoli i narastającej rusyfikacji, kulturkampfu i wojny z polskością – można było nie dostrzec w Skardze tego, kto już w XVI wieku przewidział katastrofę:

 

Nastąpi postronny nieprzyjaciel, jąwszy się za waszę niezgodę, i mówić będzie: „Rozdzieliło się serce ich, teraz poginą”. I czasu, tak dobrego do waszego złego a na swoje tyraństwo pogodnego, nie omieszka. Czeka na to ten, co wam źle życzy, i będzie mówił: „Euge, euge, teraz je pożerajmy, teraz pośliznęła się noga ich, odjąć się nam nie mogą”.I ta niezgoda przywiedzie na was niewolą, w której wolności wasze utoną i w śmiech się obrócą, i będzie – jako mówi Prorok – „sługa równo z panem, niewolnica równa z panią swoją, i kapłan z ludem, i bogaty z ubogim, i ten, co kupił imienie, równy z tym, co przedał”. Bo wszyscy z domy i zdrowim swoim w nieprzyjacielskiej ręce stękać będą, poddani tym, którzy ich nienawidzą. Ziemie i księstwa wielkie, które się z Koroną zjednoczyły, w jedno ciało zrosły, odpadną i rozerwać się dla waszej niezgody muszą. Przy których teraz potężna być może ręka i moc wasza i nieprzyjacielom straszliwa. Odbieżą was jako chałupki przy jabłkach, gdy owoce pozbierają, którą lada wiatr rozwieje. I będziecie jako wdowa osierociała, wy, coście drugie narody rządzili. I będziecie ku pośmiechu i urąganiu nieprzyjaciołom swoim.Język swój, w którym samym to królestwo między wielkimi onymi słowieńskimi wolne zostało, i naród swój pogubicie, i ostatki tego narodu, tak starego i po świecie szeroko rozkwitnionego, potracicie i w obcy się naród, który was nienawidzi, obrócicie, jako się inszym przydało. Będziecie nie tylo bez pana krwie swojej i bez wybierania jego, ale też bez ojczyzny i królestwa swego, wygnańcy wszędzie nędzni, wzgardzeni, ubodzy, włóczęgowie, których popychać nogami tam, gdzie was pierwej ważono, będą. Gdzie się na taką drugą ojczyznę zdobędziecie, w której byście taką sławę, takie dostatki, pieniądze, skarby i ozdobności, i rozkoszy mieć mogli? Urodzi-li się wam i synom waszym taka druga matka? Jako tę stracicie, już o drugiej nie myślić. Będziecie nieprzyjaciołom waszym służyli w głodzie, w pragnieniu, w obnażeniu i we wszytkim niedostatku. I włożą jarzmo żelazne na szyje wasze

 

Znali bowiem romantycy nasi dobrze historię i doskonale wiedzieli, w jaki sposób w obronie wolności szlacheckich i tolerancji religijnej w Rzeczypospolitej występowała caryca Katarzyna i w jaki sposób rozgrywała podzielonych pomiędzy sobą Polaków. To zaiste nie jest li tylko literatura: Skarga przemawiał z mocą i widział dalej: jako autor był natchniony i siła tego natchnienia wciąż obecna jest w jego utworach, przez co nie poddają się one li tyko literackiej lekturze.

 

Jeśli zaś idzie o odbiorcę swego, budował pisarz przez całe swoje życie jasną wizję człowieka integralnego: to znaczy pełnego: osoby szczęśliwej i spełnionej, i czynił to w zgodzie z zasadami humanizmu, które z pewnością sobie przyswoił w jezuickiej formacji duchowej: człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce. Bohater jego dzieła to człowieka działania, zarazem też człowiek pracujący nieustannie nad swoim duchowym rozwojem.

 

Integralność bohatera skargowskiego wynikała tak samo mocno z humanistycznej refleksji nad związkiem res-verbae: w myśl tej zasady dla osiągnięcia spełnienia i szczęścia w ludzkim życiu istotne jest zrównoważenie relacji słowa i działania: wiedzy i umiejętności jej zastosowania w egzystencji: kulturowym odpowiednikiem owej renesansowej dychotomii było ukształtowanie dwu modeli ludzkiego życia, związane z symbolicznymi dwoma przestrzeniami ludzkiej aktywności: otium – jako miejsce formatywne, dyskursywne, miejsce kształtowania osobowości na podstawie dyskusji, lektury i kontemplacji oraz – negotium – miejsce „oddawania” tego, co się nauczyło w otium przestrzeni publicznej: filozof, człowiek wiary osiąga pełnię swego istnienia, kiedy jest w stanie poświęcić swoją wiedzę, duchowe bogactwo – społeczności: w życiu politycznym czy w innych zastosowaniach tak ważnych dla ludzi.

 

Tak formowany bohater dzieła Skargi jest obywatelem, który traktuje swoje powołanie do życia we wspólnocie państwowej jako bardzo ważne zadanie, bez którego realizacji nie będzie możliwe osiągnięcie pełni człowieczeństwa.

 

Rozległość dzieła księdza Piotra podobnie wyraża się w różnorodności gatunkowej jego prac literackich: zasadniczym ich zrębem było kaznodziejstwo: Piotr Skarga kaznodziejstwem zajmował się przez całe swoje życie. W kolejnych wydaniach swoich Kazań na niedzielę i święta czy Kazań przygodnych podkreślał kolejne rocznice: dwudziestą piątą, trzydziestą trzecią, czterdziestą siódmą czy następne swojej kaznodziejskiej pracy. Prawie pół wieku lat wysiłku kaznodziejskiego: zdarzało się, że – szczególnie pod koniec życia – wyrywała się z ust wielkiego jezuity bolesna uwaga pod adresem sobie współczesnych, do których nie trafiały słowa kaznodziei. Niemniej jednak dzieło swoje – dzieło nawracania, upominania, przekonywania z kazalnicy – kontynuował do samego końca: mówi się, iż w drodze do Krakowa, kiedy król wreszcie pozwolił zmęczonemu starcowi przejść na emeryturę, pisarz odwiedził Sandomierz i tam, poruszony nieszczęściem mieszkańców miasta, którym ogień strawił dorobek całego życia, wygłosił jedno ze swoich ostatnich kazań, wzywające do solidarności z nieszczęsnymi.

 

Kazania te są bardzo różne: tak zwane kazania przygodne (dziś pewnie powiedzielibyśmy: okolicznościowe, wygłaszane z różnych okazji – wśród nich wielce istotny dla kultury polskiej zbiór Kazań sejmowych, ale też przeróżne kazania wypowiadane z okazji śmierci, zwycięstw wojskowych czy wydarzeń politycznych, niektóre z nich to dzieła literackie najwyższego lotu, pobudzające uczucia dumy z ojczyzny i emocje patriotyczne), ale także, na przykład, niezwykle ciekawe jeśli chodzi o tematykę zbiory kazań teologicznych: o siedmiu sakramentach czy jedno z ostatnich dzieł księdza Piotra: zbiór czterech kazań o słowach świętego Pawła wypowiedzianych na Areopagu.

 

To zwłaszcza dzieło absolutnie zasługuje na uwagę i koniecznie powinno być współcześnie wydane, gdyż ukazuje Piotra Skargę jako wybitnego humanistę katolickiego: świetnie obeznanego z antyczną myślą filozoficzną oraz kulturą polityczną świata starożytnego, i właśnie z tej, antycznej perspektywy wyrzucającego czasom sobie współczesnym odejście od wzorów proponowanych przez starożytność.

 

Poza kazaniami tworzył także Skarga ogromne zbiory modlitw (między innymi Czterdziestogodzinne nabożeństwo oraz Żołnierskie nabożeństwo). W pierwszym z owych dzieł właściwie wprowadził do polskiego życia religijnego nową czterdziestogodzinną formę pobożności, drugie zaś – modlitewnik dla żołnierzy – opracowany i wydany na progu XVII wieku: stulecia bitew i niepokojów Królestwa, stanowi niezwykły wkład jezuickiego pisarza w działalność formatywną: oto bowiem bohaterem wieku XVII siłą rzeczy musi się stać rycerski szlachcic, którego zadaniem będzie zmagać się z powstaniem Chmielnickiego, bronić Jasnej Góry przed Szwedami, odpierać Moskali i walczyć z Turkami na terenie Rzeczypospolitej, ale i poza jej granicami. Ten nowy bohater epoki otrzymuje od księdza Piotra wsparcie: zbiór, który pozwala rycerzowi odnieść się do Boga w różnych, niełatwych sytuacjach żołnierskiego życia.

 

Dzieło dedykowane jest hetmanom: Chodkiewiczowi i Żółkiewskiemu, i w dedykacji tej pisarz mocno wskazuje na sytuację, w jakiej znajduje się państwo. Mówi, iż królestwo jako zła rola cierniem i chwasty zarosło i – niejako proroczo widzi – że jego przyszłością będzie walka z gnuśnością, która opanowała nie tylko życie polityczne, ale i serca obywateli. Stąd jego rycerz – postać zmagająca się nie tyle z wrogami zewnętrznymi, co także z tymi, którzy gnieżdżą się w ludzkim sercu – wskazuje na tony heroiczne: zarysowany zostaje portret duchowego żołnierstwa, nie tylko w słynnym zdaniu: Wszędzie potrzeba z pokusami walczyć i dla tego żywot chrześcianina każdego żołnierstwem się zowie, ale też i w uwadze: Ma swoich i domowych nieprzyjaciół każdy człowiek niemało, które zwojować i do pokoju i do pokoju wnętrznego i dobrego sumnienia przywodzić, wielkiego zwycięstwa jest sława i wysokiej zapłaty niebieskiej oczekiwanie.


Formułuje Skarga swój opis idealnego rycerza chrześcijańskiego w oparciu o wartości, w które wyposaża go wiara. Rycerz żyje ostrzej, na granicy, w ciągłym zagrożeniu śmiercią, stąd cnoty jego muszą zaistnieć w stopniu doskonałym, bo bliższy jest śmierci i sądu Bożego. Ów zaś odbywa się w swoistym orzecznictwie na polu boju, czyli: albo – albo.

Idziem w imię Pańskie do tej posługi, Bogu miłej, Kościołowi jego świętemu i ojczyźnie naszej, i braciej wszytkiej, którzy się w tym królestwie zamykają, potrzebnej: abo szczęśliwie wygrać i pokonać nieprzyjaciele nasze, abo mężnie umrzeć, tak jako będzie wola i postanowienie w niebie, na które się puśćmy i dajmy.

 

Kazanie Do żołnierzów w samej potrzebie to jeden z piękniejszych tyrtejskich utworów w naszej literaturze. Odbywa się w nim znaczące podniesienie godności wojennej rycerstwa, i patetyczny, aczkolwiek przemawiający do serca wizerunek wojennych przodków:

 

Pamiętając i na męstwo, i nabożeństwo wojenne przodków swoich, którzy wam takie królestwo i ojczyznę pozostawili, i tak wiele do niej narodów przyłączyli pobożnością i rycerską dzielnością, nie bądźcie wyrodkowie ich. Tych wolności, których oni męstwem, wiarą i ku panom swoim i ojczyźnie miłością nabyli, wy lenistwem, pieszczotą nie utracajcie. Zostawcie rycerskie rzemięsło i sławę dziatkom swoim.

 

Jest też akapit, który pozwala nam, w epickim porządku uszykowaną, zobaczyć scenę wymarszu wojska: Przypasujcież miecze i szable swoje, zmocniajcie popręgi, a bądźcie mężnemi, a stańcie mocno na te, co was i Kościół święty nasz i ojczyznę naszą zgubić chcą, kończy zaś się całość wezwaniem Bóg z wami, mężne rycerstwo Boga nieprzemożonego, żołnierze Kościoła Bożego i pointuje odśpiewana Bogurodzica. Taki wymarsz wojska Chrystusowego wieńczy pisarski wywód.

 

Innym dziełem, którego celem miało być formowanie duchowe swoich odbiorców, był absolutny bestseller kultury polskiej: Żywoty świętych, wydane po raz pierwszy w roku 1579 i wznawiane kilkakrotnie za życia pisarza, ale i potem, znane i lubiane, wydawane w przeróbkach różnych aż do czasów współczesnych.

 

Można śmiało powiedzieć, że na Żywotach wychowało się kilkanaście pokoleń Polek i Polaków, że miały Żywoty niezwykły walor formatowania polskiej religijności przez wieki, że uczyły pewnej postawy wobec rzeczywistości i budowały kolejne wzorce osobowe. Znane powszechnie są słowa z Modlitwy do świętych, otwierające skargowskie dzieło:

 

Gwiazdy niebieskie i góry wieczne, przez które świat Chrystus oświeca w tych ciemnościach świata tego świećcie nam; pochodnie w miłości Bożej gorejące, przykłady waszemi zapalajcie nas; promienie łaski niebieskiej, przyczyną swoją zagrzewajcie nas; bracia starszy na dworze królewskim służący, wspomnijcie na ubogie domowniki i powinne swoje, z którymiście tu w nędzy w tej wzrośli. (…) Zwycięscy wszech nieprzyjaciół, wesołą pieśń wygranej bitwy śpiewający, nie przepominajcie smutnych towarzyszów, w polu jeszcze leżących żołnierzów, między którymi ciała i kości wasze odpoczywają; przeprawieni na szczęśliwy i wesoły brzeg niebieski, wspomnijcie na płynące i tonące na tym morzu świata tego żeglarze.

 

Święci Skargi to jasne punkty i wzory postępowania w morzu mroku, w którym upływa ludzkie życie. Jego święci to jasne pochodnie, które płonąc żarem miłości do Chrystusa oświetlają drogę zagubionym: świętość proponowana przez pisarza czytelnikom jest propozycją egzystencji gorącej i aktywnej, przeciwstawianej propozycji, którą podsuwał szlachcie Mikołaj Rej w postaci Żywota człowieka poczciwego: Skarga pragnie przerwania duchowej „małej stabilizacji”, woła o człowieka pasji, energii, aktywności.

 

Ogromna machina skargowskiego dzieła to również utwory polemiczne (przeciw konfederacji warszawskiej, protestantom, przeciw arianom) a także roczne dzieje kościelne pisane według Piotra Baroniusza (czyli wielkich rozmiarów historia Kościoła katolickiego), wreszcie dzieła apologetyczne, jak te adresowane do prawosławnych w Rzeczypospolitej; a także dzieła miłosierdzia – nie tylko działania charytatywne, ale też cała wielka teoria działania charytatywnego: program ideowy, ale i zapisy precyzyjne postępowania.

 

Ten ogrom dzieła jezuickiego pisarza wprost onieśmiela; ma także prawo onieśmielać aktywność Skargi.

 

Od roku 1589 do śmierci pełni Piotr Skarga urząd kaznodziei królewskiego. Warto pamiętać, iż to wraz z nim urząd ów jako taki rozpoczął swoje istnienie. Owszem, poprzednio obowiązki te na dworze Batorego pełnili inni, ale nie w charakterze stałego urzędu. Zarówno bowiem Stanisław Sokołowski, jak i Marcin Laterna raczej wygłaszali kazania dla monarchy, dopiero Skarga konkretyzował to zatrudnienie. Na pewno wiemy bowiem, że przebywał u dworu (przy dworze); że król go chciał (chciewał?) przy sobie mieć. Przede wszystkim jednak chyba obecność Piotra Skargi na sejmach w charakterze „posła” jest jego zasadniczym obowiązkiem, a posłowanie owo wiąże się z obowiązkiem/ przywilejem wygłaszania kazań. Jan Sygański, jeden z badaczy dzieła Piotra Skargi rozumie to zatrudnienie następująco: Odtąd rozpoczyna się ów świetny zawód jego publiczny, który sam po mistrzowsku charakteryzuje, mówiąc, że na piętnastu sejmach za króla Zygmunta, na każdym był posłem.


Zapewne więc też do owego świetnego zawodu należeć będzie wygłaszanie wszelkich kazań „okolicznościowych”: z okazji śmierci, urodzin, imienin, zwycięstwa wojennego, wymarszu wojsk, wkroczenia wojsk i co tam jeszcze. Magdalena Komorowska, współczesna badaczka dzieła Skargi rekonstruuje, jak takie „przemawianie” mogło było wyglądać. Otóż kazanie Pokłon Panu Bogu zastępów za zwycięstwo inflantskie nad Karolusem książęciem Sudermańskim wygłosił Skarga w Krakowie 16 października 1605 roku – in promptu. Podobno odczytał z ambony przyniesioną przez posłów już w czasie nabożeństwa relację Jana Karola Chodkiewicza, a następnie wygłosił kazanie.


Zapewne też do owego świetnego zawodu zaliczać się będzie pewna funkcja, nazwijmy ją, kodyfikacyjna czy dydaktyczna, słowem: funkcja wzorca. Myślę tu o wielkich zbiorach kazań, które, Skarga przygotował z myślą o innych kaznodziejach, którzy mogliby czerpać z nich, zapożyczać się czy nawet uczyć się dobrego mówienia.

 

Ale czy pisanie modlitewnika dla żołnierzy, żywotów świętych, tekstów polemicznych i wiele innych dziedzin działania też należało do obowiązków królewskiego kaznodziei? Jeśli Skarga tworzył sobą, formował tę posadę, to jego „kaznodzieja królewski” jest może rodzajem wzorca, przykładu, zasady? Czy do zadań kaznodziei królewskiego należało doradzanie królowi? Czy też czynił to Skarga „po godzinach pracy”, już niejako poza swymi obowiązkami, z racji, być może, faktycznie silnego, osobistego związku monarchy ze swoimi jezuitami (spowiednikiem i kaznodzieją)? Czy do zadań królewskiego kaznodziei należały też akcje w rodzaju tej pamiętnej nocnej z czasów sejmu 1605 roku, kiedy to ksiądz Piotr właściwie w pojedynkę zatrzymał niedobry jego zdaniem dla Kościoła i wiary konsensus polityczny, którego to działania opozycja księdzu Piotrowi nie zapomni właściwie nigdy?

 

Paradoksem jest, iż przez cały czas pozostawania na urzędzie, jezuita prosił i zaklinał swoich przełożonych, by pozwolono mu opuścić królewski dwór i udać się do jakiegoś prowincjonalnego domu zakonnego, gdzie mógłby się oddać pracy duszpasterskiej, jednak wobec odmowy urząd swój pełnił sumiennie i wiernie.

Mottem życia Skargi są bowiem – jak u Sępa Szarzyńskiego – zarówno słowa z Księgi Hioba, jak i z drugiego Listu świętego Pawła do Tymoteusza. Swoich czytelników nie tyle więc pisarz zachęca do wzięcia udziału w zawodach, co konstatuje, iż rzeczone zawody są sensem i osnową życia ludzkiego na ziemi. Ale co to oznacza dokładnie?

Naprzód wychodzi na nas jako wielka rota zbrojnych, rozumienie pospolite i zdanie abo są wszytkich po świecie ludzi, iż podłym na świecie być i ubogim, i pogardzonym bardzo źle; a bogactwa mieć i zacnem być i w szczęściu świata tego i rozkoszach pływać, pożądana każdemu rzecz jest.

 

Roty, które świat posyła, wzywają do dzielności dobrego żołnierza Bożego, do obrony i postępowania za naukami mistrza. Drogę nie do sławy świeckiej ścieli przed swoimi czytelnikami pisarz: zarzuty, wzgarda, oskarżenia – to codzienność owego ze światem wojowania. Trudno to odczytać bez odniesień do Skargowej egzystencji: Jeszcze na cię strzeli świat, mówiąc: Ciężka rzecz być wzgardzonym i w naśmiewaniu u ludzi. Albo gdzie indziej: Uderzy w cię jeszcze świat i rzeczy: i nie widzisz jako jest piękna chwała tego świata i szczęście, gdy kogo wysoko podniesie. Lub: Na koniec gdy czas ma świat wytrwać nie może, aby nam i zdrowia nie odejmował, puszczą na nas prześladowania, potwarzając, wyganiając, obrażając i zabijając. I na koniec tego wywodu:

 

Myśmy obcy ludzie, z inszego świata; nie dziw, iż nas ci, którzy tu dom swój i ojczyznę krótką i płochą mają, nienawidzą i z nas się urągają. Nasz język, i ubiór nasz i postępki im się nie podobają, potrawy nasze nie mogą im smakować.

 

Piotra Skargi nauka o dobrym życiu pozwalała odnaleźć się w rzeczywistości: rozpoznać jej wyzwania i mężnie na nie odpowiedzieć. Dzielnym mężem może być samotny, w pojedynkę działający zakonnik na królewskim dworze, czerpiący z Pisma i Ducha opór wobec zdania większości, ba, przytłaczającej większości, pośród której mogłoby się znajdować wielu nawet współbojowników. Może walczyć w pojedynkę, z całym światem – ma za sobą Zbawiciela. A to przesądza zarówno o ostatecznym zwycięstwie, jak i o tym, kto w sporze ma rację. Stąd heroiczna odwaga jezuity: sam przeciw wszystkim.

 

Zrozumienie dzieła i osoby Piotra Skargi, którego – jakże nieudolnie wobec tego ogromu, tej przestrzeni, tego wymiaru heroicznego! – staram się tu podjąć, nie byłoby pełne, bez wspomnienia o działalności, którą sam kaznodzieja królewski uważał za swoje opus magnum: dzieła miłosierdzia.

 

Ksiądz Wielewiecki i legenda (może raczej: dobra sława zakonu) głosi znaną historię powstania Bractwa Miłosierdzia. Legenda owa mówi, iż był Skarga zaraz na początku swego pobytu w Krakowie świadkiem pewnej sytuacji, kiedy to uboga mieszczka Magdalena Walenta w kruchcie kościoła Świętej Barbary rozpaczała nad swoją tragiczną sytuacją wynikłą z choroby męża. Skarga podobno poruszony tą sytuacją wstąpił na kazalnicę i wygłosił płomienne kazanie o konieczności niesienia pomocy pokrzywdzonym przez los. Kazanie przyciągnęło pierwszych siedem osób, a 21 października 1584 roku zawiązało się Bractwo, by pięć dni później wybrać starszego, po kolejnych dwóch dniach przyjąć statuty napisane przez Skargę.

 

W roku 1587 powstał przy Bractwie Bank Pobożny, rok później – Skrzynka Świętego Mikołaja, którą założył członek Bractwa, Mikołaj Zebrzydowski, wojewoda krakowski. Do Bractwa wpisało się wiele wpływowych osób (w kwietniu 1589 roku jego członkiem został król Zygmunt III Waza). Rok 1588 przyniósł zatwierdzenie instytucji przez papieskiego legata, a potem rok 1591 – przez papieża Grzegorza XIV.

 

Czym Bractwo było dla Skargi osobiście, wskazuje napisany w roku 1588 list, w którym pisarz utrzymuje, iż Bractwo było wielka pociechą, na którą bych sto lat każąc i nauczając robił, dosyć bych miał nagrody z tego, iż Pan Bóg takie to wasze Bractwo wzbudzić w tym mieście raczył.


Czytane dzisiaj teksty pisarza związane z Bractwem ukazują kilka kwestii: z jednej strony absolutnie niepapierową czy odległą od doświadczenia znajomość nędzy ludzkiej. Bractwo pomyślane było jako instytucja niesienia pomocy tym, którzy niejako wstydzą się żebrać (może jeszcze nie są na tym etapie). Skarga pisząc swoje reguły jest niezwykle zwięzły, świadom, że połączenie kwestii finansowych z kwestiami ludzkiego nieszczęścia domaga się precyzji i konkretności, a nie mazgajstwa. Owszem, w pomieszczonych na początku księgi kazaniach wskazuje na moralne, ale i religijne aspekty filantropii (jeden z nich: wiara bez uczynków jest ślepa, to być może aluzja do protestanckiej obojętności wynikłej z nauki o predestynacji).

 

Bractwo ma instytutum następujące:

 

Są kompanija abo bractwa, które między się rozmaite miłosierdzia uczynki rozebrały; a jedno Bractwo wszystkiego się nie podejmuje, jedno tego, czego zdoła; żeby każdy wiedział przedsięwzięcie Bractwa tego namiętnie, co w sobie ma i na czym jest. Na tym jest to bractwo i na tośmy się zmówili w Bogu z dobrym miłosiernym sercem, abyśmy opatrowali domowy szpital i domowe mizeryje, które są więtsze i pierwsze niżeli żebrace pospolite, chcąc im wedle możności służyć z majętności swej jako komu Pan Bóg dał. W którym to szpitalu, wedle Pisma Świętego, zamykają się wdowy, sieroty, rzemieślnicy, przychodnie i rozmaici ubodzy a niedostateczni, rozmaitemi nędzami i przygodami utrapieni, od Pana Boga nawiedzeni, jako ubóstwem, głodem, niemocą, ułomnością członków, ogniem, utratą, więzieniem, długami, niewolą, krzywdami, potwarzą, prawowaniem, lichwami i innemi doległościami domowemi; którzy żebrać się wstydzą abo nie mogą, po ulicach nie leżą i o ich nędzy rzadki wie, abo nikt nie wie, pomocy żadnej nie mają, jedno od Pana Boga abo od tych, którzy im za Boga, jako naśladowcy Boga stoją, których nędze daleko więtsze być mogą i są, niźli tych, co leżą w szpitalach i po ulicach z żebraniny żyją. Tych się tylko Bractwo podjęło wedle przemożenia swego opatrować.


Stara się więc fundator dokładnie rozgraniczyć zadania, przedstawić strukturę, porządek przedstawiania tych, którzy winni zasługiwać na opiekę. Zwraca Skarga uwagę na sprawozdawczość i jej podobne kwestie, określa sposób postępowania wizytatorów (przed wizytacją winni odwiedzić kościół i pomodlić się o Ducha Rady, a kiedy kościół zamknięty zastaną, mają – co notuje skrupulatnie – odprawić trzy Pacierze i trzy Zdrowe Maryja). Jaką proponuje kolejność podejmowania decyzji?

 

Pierwej mają odprawować chore a niżeli zdrowe, pierwej te, co dla samego nieszczęścia zubożeli, niźli te, które sami przyczynę dali. Pierwej te, co mają siła dzieci, niźli te, co nie mają abo mniej mają. Pierwej te, którzy dobrze żyli, niźli te, co źle. Pierwej te, co sami jałmużnę czynili, gdy z czego mieli, niźli te, które nigdy tego nie czynili. Pierwej te, którzy będąc w nędzy do grzechu się jakiego skłaniają, niźli te, którzy są w samej cielesnej nędzy.

Ba, pisarz dba tak samo skrupulatnie o procedury, porządek wystąpień wizytatorów przed Bractwem, aby uniknąć niepotrzebnego gadulstwa:

 

Wizytatorowie bawić się nie mają długimi słowy; ale mianowawszy osobę, zachowanie, potrzebę, powiedzieć jeśli godzien ratunku i czym. Na przykład: Ta osoba, szlachcic, mieszczanin, abo przychodzień, kupiec, rzemieślnik, robotnik, mężczyzna, abo białogłowa, jest Katolik, osoba stateczna abo młoda, abo średnia, abo stara; ma męża abo żonę, ma dziatki itp. Upadł przez ogień, długi, niemoc, przygodę, prze człowieka złego abo prze ciężkie lata, etc. zachowania dobrego, ma zalecenie od ludzi dobre. Nie pijanica, nie kostera, nie hultaj, nie bawi się rzeczami nieprzystojnemi; godzien jałmużny, ratować go złotych etc. mianując wiele dać.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram