Po głosowaniu nad kandydaturą Ursuli von der Leyen na drugą kadencję szefowej Komisji Europejskiej – niekiedy „z ciężkim sercem” także przez „prawicowych” europosłów – analitycy zwracają uwagę, że nie będzie ona miała łatwo. Czescy deputowani podkreślają, że kluczowe będzie jesienne głosowanie w sprawie aprobaty dla całej Komisji Europejskiej. Udzielenie poparcia dla Niemki nie oznacza bowiem czeku in blanco, jak wyraził się europoseł Ondřej Krutílek (ODS, ECR).
Partia włoskiej premier Giorgi Meloni, holenderscy deputowani związani z „prawicą” przekonują, że nie głosowali za kandydaturą von der Leyen. Jednak uzyskała ona nie tylko głosy lewicowo-liberalnego establishmentu. Poparli ją także niektórzy tak zwani prawicowi politycy, licząc że uda im się zyskać realny wpływ na władzę i „pchnąć” swoje projekty.
„Politico” komentuje, że po wstrząsie wyborczym na kontynencie europejskim „posiniaczeni przywódcy partii głównego nurtu otrzepali się i wydali zdecydowaną walkę, ponownie mianując własnego weterana centrystów na najpotężniejsze stanowisko w Unii Europejskiej”.
Wesprzyj nas już teraz!
Była minister obrony Niemiec, matka siedmiorga dzieci, która obecnie jest także babcią, ma „ucieleśniać tradycyjne centroprawicowe wartości konserwatywne, które ogólnie definiują brukselską ortodoksję”. Jednak, ze względu na to, iż „siły populistyczne i nacjonalistyczne” wrogo nastawione wobec europejskiej polityki głównego nurtu „nabierają rozpędu na całym kontynencie – i za Atlantykiem – nie powinna liczyć na miesiąc miodowy”.
Nowa szefowa KE będzie musiała liczyć się nie tylko z prawdopodobnymi rządami Donalda Trumpa w Ameryce, ale także z liczniejszą grupą „populistów” przy stole na szczytach UE.
„To będzie dla niej niezwykle trudne pięć lat” – kwituje jeden z wysokich rangą urzędników unijnych.
Szefowa KE ma wielu wrogów wytykających jej skryty, centralistyczny charakter przywództwa. Von der Leyen do tej pory śpi w swoim biurze na 13. piętrze siedziby Komisji w Berlaymont w Brukseli. Na ogół konsultuje się z niezwykle wąskim gronem doradców, głównie niemieckich i przejmuje najważniejsze sprawy w swoje ręce, ściśle kontrolując je. Wciąż pozostaje niewyjaśniona sprawa negocjacji zakupu ogromnej ilości szczepionek przeciw Covid-19 od firmy Pfizer. Warunki umowy von der Leyen ustalała za pomocą sms-ów z dyrektorem generalnym Pfizera, Albertem Bourlą. Dzień przed głosowaniem nad kandydaturą Niemki na szefową KE, Sąd UE uznał, że kierowany przez nią najważniejszy unijny organ władzy naruszył zasady przejrzystości. Mimo tego i wielu innych wcześniejszych nierozliczonych skandali eurdeputowani obdarzyli von der Leyen zaufaniem, pozwalając by kierowała KE przez następne pięć lat.
Von der Leyen doprowadziła do szeregu kryzysów politycznych i powszechnie zarzuca się jej, że złamała szereg obietnic wcześniej dawanych rządom państw, o których poparcie starała się w głosowaniu w sprawie szefowania KE w pierwszej kadencji. Przyjęła także „postępową” agendę, mocno angażując się w politykę klimatyczną.
„Politico” utrzymuje, że obecnie, gdy „prawica ma większą władzę, trudniej będzie ignorować cały ten hałas”.
Niemka będzie miała także problem z utrzymaniem stabilnych relacji transatlantyckich po dojściu do władzy w USA Donalda Trumpa. Nie będzie mogła liczyć na współpracę jak za Joe Bidena. Jej kluczowy doradca, który negocjował także poparcie dla jej kandydatury w obecnej kadencji, Björn Seibert ściśle współpracował z doradcą Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego Jake’em Sullivanem, koordynując politykę we wszystkich obszarach.
Trump będzie antagonizował przywódców UE, a w związku z nominacją senatora z Ohio, J.D. Vance’a, należy się spodziewać m.in. znacznego obniżenia amerykańskich inwestycji w NATO, co przeraża wiele europejskich rządów. Ponadto – jak zapowiedział republikański kandydat na prezydenta – Ameryka za jego rządów będzie dążyła do zakończenia, a nie kontynuowania wojny na Ukrainie i konfliktów w innych regionach świata. Obecnie europejscy przywódcy znacznie poważniej biorą groźby Trumpa i Vance’a w sprawie pozostawienia samych sobie proukraińskich przywódców Europy w obliczu rosyjskiej agresji. Co więcej, Ameryka szykuje się do silnej konkurencji gospodarczej z UE, grożąc nałożeniem 10-procentowych ceł na wszystkie importowane towary.
Rządy von der Leyen przypadają także w czasie osłabienia władzy prezydenta Francji Emmanuela Macrona i kanclerza Niemiec Olafa Scholza. Zarówno Francja, jak i Niemcy tradycyjnie wspierali działania KE. Teraz von der Leyen musi się liczyć z pogłębiającą się „otwartą wrogością wewnątrz bloku ze strony prawicowych populistów, takich jak Geert Wilders w Holandii i Le Pen we Francji”. Nie mówiąc o premierze Węgier Victorze Orbánie, który „kreuje się” na przywódcę opozycji wobec von der Leyen.
Prawicowi politycy obiecują znacznie lepiej przyglądać się wydatkom na reindustrializację i ponowne uzbrojenie UE. Sojusznicy von der Leyen spodziewają się problemów z finansowaniem wojny na Ukrainie.
Niemka będzie musiała budować więcej sojuszy z innymi przywódcami UE w celu przeciwstawienia się „siłom populizmu i utrzymania jedności bloku w obliczu nadchodzących wyzwań” – komentuje „Politico”.
Źródło: euractiv.com, politico.eu
AS