Według najnowszych badań, w grupie amerykańskich kobiet z wyższym wykształceniem mniej niż 10 proc. rodzonych przez nie dzieci pochodzi z nieprawego łoża, w porównaniu z ponad 50 procentami dzieci kobiet z wykształceniem średnim. Wśród kobiet, które nie skończyły liceum, prawie 70 proc. urodzeń to dzieci z nieprawego łoża. W tej kategorii kobiet wskaźnik ten oznacza zastraszający wzrost w porównaniu z 1990 rokiem kiedy 30 proc. dzieci pochodziło ze związków pozamałżeńskich.
W. Bradford Wilcox, dyrektor realizowanego przez Uniwersytet stanu Virginia Narodowego Projektu Małżeńskiego (National Marriage Project) alarmuje, że w ciągu ostatnich dwóch dekad nastąpiło znaczne pogłębienie się przepaści między dobrze wykształconymi Amerykanami a pozostałymi jeśli chodzi o skalę rozpadu małżeństw. „Jeśli chodzi o małżeństwa, najlepiej wykształceni i zamożni Amerykanie odnajdują się w tym dobrze. Zdecydowana większość z nich żyje w związkach małżeńskich i w nich przychodzą na świat ich dzieci. Nie można jednak tego samego powiedzieć w odniesieniu do obywateli z niższym wykształceniem i o niższych dochodach” – pisze prof. Wilcox w periodyku „Atlantic”.
Wesprzyj nas już teraz!
Dyrektor Narodowego Projektu Małżeńskiego zwraca uwagę, że dzieci urodzone przez niezamężnych rodziców znacznie częściej są narażone na brak życiowej stabilności, jaką gwarantuje oparta na związku małżeńskim rodzina.
Według czasopisma „Insider Report”, od 1960 r. potroiła się liczba samotnych rodziców wśród amerykańskich gospodarstw domowych. Samotne matki stanowią obecnie jedną czwartą wszystkich amerykańskich gospodarstw domowych. – Jedną z głównych przyczyn tego, że małżeństwo jest w odwrocie, a rodziny są bardziej kruche w społecznościach biednych jest erozja ekonomicznych podstaw życia rodzinnego w tych społecznościach – zauważa prof. Wilcox, dodając że sprawy finansowe są istotne dla tworzenia i podtrzymywania rodziny.
Aby poradzić z tym problemem republikański senator Mike Lee reprezentujący stan Utah, zaproponował dodatkową ulgę podatkową na dzieci (Child Tax Credit) w wysokości 2,5 tys. dolarów, która miałaby zastosowanie do stanowych podatków płaconych od wynagrodzeń. Ponieważ wiele rodzin z klasy robotniczej i środowisk ubogich płaci niewielki lub w ogóle nie płaci federalnego podatku dochodowego, według Wilcoxa, proponowana ulga do podatków od wynagrodzeń zostawiałaby „prawdziwe pieniądze” w rękach tych rodzin.
Prof. Wilcox jest przekonany, że propozycja senatora Lee jest „krokiem w dobrym kierunku”. Jego zdaniem zastosowanie takiego środka przyczyni się do wzmocnienia finansowych podstaw gospodarstw domowych, a co za tym idzie, także większej stabilności małżeńskiej wśród rodzin o niskich i umiarkowanych dochodach.
Krzysztof Warecki, NewsMax