11 czerwca 2022

„Wyrwana z niewoli, ukryta w Świetle”. Historia najpiękniejszej Miłości Rifqki Bary

(Oprac. GS/PCh24.pl)

„Dla wielu ludzi słowa »Jezus mnie kocha« wydają się tak bardzo niezmienne w czasie i przestrzeni jak dwa plus dwa albo zasady dynamiki Izaaka Newtona. Ale stykając się z nimi pierwszy raz w życiu, oburzyłam się sama przed sobą w geście zaprzeczenia. Tak naprawdę miłość nie istnieje! To jedynie baśń, którą można przeżyć tylko w filmach. A mimo to, w głębi serca coś we mnie pragnęło myśleć, że dzieciak, który był w stanie zapisać taką myśl na kartce z bloku rysunkowego być może jest rzeczywiście w stanie nią żyć i doświadczać jej w prawdziwym świecie”. (Rifqa Bary, „Wyrwana z niewoli, ukryta w Świetle”)

„Jeśli jest jakaś prawdziwa Miłość, to na pewno jest to miłość Boga do człowieka. Jeśli masz co do tego wątpliwość, to wystarczy spojrzeć na Krzyż” – czytamy w jednym z komentarzy pod dostępnym na platformie YouTube filmem pt. „Bóg”, wyprodukowanym przez PCh24.pl w ramach realizacji misji Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi. Miłość i Krzyż obecne są i wiążą się nierozerwalnie w jedynym takim Imieniu – Jezus, w którym zapisana została najpiękniejsza i najtragiczniejsza historia miłości. Miłości Boga do człowieka.

O tym, że ludzkie serce nie zazna spokoju, dopóki nie spocznie w Tym, który je stworzył, zaświadcza wyrwana z muzułmańskiego piekła dzięki wierze chrześcijan tamilska dziewczyna Rifqa Bary. Ale nim zaryzykowała wszystko porzucając islam, by móc nieść swój „krzyż razem ze wszystkimi tymi mężczyznami i kobietami na całym świecie, którzy zapłacili lub płacą wysoką cenę za uznanie Jezusa za swego Pana”, niosła krzyż swojego życia w samotności. Historię tej drogi krzyżowej, na której nie mogła dostrzec cierpiącego z nią Zbawiciela, opisze w pierwszych rozdziałach książki pt. „Wyrwana z mroku, ukryta w Świetle”.

Wesprzyj nas już teraz!

Wspomnienia z tego okresu szkicuje szczegółowo z typową dla siebie delikatnością, eksponując tajemniczy wątek Bożej obecności, jakiej doznała we wczesnym dzieciństwie w przydomowym ogrodzie jej domu na Sri Lance. O tym doświadczeniu napisze: „Bo oto w tym momencie poczułam coś niezwykłego i nowego. Obecność cichą i kojącą, unoszącą się w powietrzu, niemal namacalną. Zbliżała się do mnie coraz bardziej. Nigdy przedtem nie doświadczyłam niczego podobnego. A mimo to się nie bałam. Czułam się dziwnie chroniona i otoczona opieką, a nawet ukochana. (…)Wiedziałam jednak, że Ktoś tam był, jakiś silny mężczyzna, który zdawał się wzniecać podmuch z każdym swoim ruchem. Zbyt wyczuwalny – instynktownie – by być niewidzialnym”.

Przez kolejne lata życia Rifqi Bary pamięć o tej przygodzie przywoływać będą kolejne wydarzenia, których kulminacyjnym momentem okaże się jej potajemny udział w chrześcijańskim nabożeństwie. Za namową swojej amerykańskiej przyjaciółki ze szkolnej ławki stanie się w niepojęty sposób świadkiem Chrystusa. Nim ukryje się w Świetle Prawdy, doświadczy niewymownego cierpienia, jakim było życie w jej muzułmańskim świecie. I choć autorka nie omieszka nadmienić we wstępie do książki, że nie było jej intencją „szkalowanie muzułmanów i islamu”, to opowieść, którą snuje, możemy określić mianem wielkiego oskarżenia tej religii. Religii niemogącej ożywić jej martwego serca, co do której wiedziała tylko jedno, że nie jest poszukiwaną przez nią „odpowiedzią”.

„Pomiędzy wszystkimi regułami – pisała – których przestrzeganie wymuszał na mnie meczet, połączonymi z chłostą przemocy, powstałej dzięki nim w naszym domu – wymierzona bez żadnego ostrzeżenia – zaczęłam po cichu poddawać w wątpliwość islam. Na miarę moich skromnych możliwości, rzecz jasna, kwestionowałam już go od dłuższego czasu, a przynajmniej bawiłam się taką myślą, zafascynowana Bogiem, który z jakiegoś powodu nie był pięścią gniewu obojętną na ludzkie uczucia i niemożliwą do zadowolenia. Bogiem, który był inny niż nasz”.

Bogiem, w którym dostrzegła sens swojej egzystencji, co przełożyło się na nagłe, olśniewające zrozumienia tego, czym był krzyż. Jak relacjonowała, „Biorąc głęboki oddech, patrząc w górę z pełną zmęczenia ulgą, spostrzegłam wielki, rzucający się w oczy krzyż. Zawieszony z przodu modlitewnej części świątyni. W moim życiu widziałam wiele krzyży: na budynkach, w dziełach sztuki, krzyżyki wiszące na szyjach dziewczyn. Ale nigdy tak naprawdę nie wiedziałam, co oznaczał krzyż. Aż do teraz. A oznaczał wolność. Oznaczał nadzieję. Oznaczał przebaczenie, radość i obietnicę, które nigdy nie pozostaną niedotrzymane. Jednak najbardziej na świecie oznaczał coś, o czym nigdy nawet nie marzyłam, że może być prawdziwe. Oznaczał bezwarunkową miłość”.  

Opisana w książce Rifqi Bary historia wyraźnie pokazuje, jak nieszczęśliwy może być człowiek, który nie zasmakował miłującej obecności Stwórcy. Jak jałowe może być życie kogoś, kto w otaczającej rzeczywistości nie potrafi odnaleźć swojego przeznaczenia. Utkaną z tak wielu dojmujących scen opowieść łamie zbawcza wola Najwyższego, który nie pozostaje głuchy na wołanie tej – wydawałoby się – nic nie znaczącej muzułmańskiej nastolatki: „Boże! Jeśli naprawdę istniejesz – proszę – przestań się przede mną ukrywać! Nie obchodzi, czy jesteś Allahem, Buddą czy Jezusem – kimkolwiek jesteś – pokaż mi się! Bo jeśli jesteś prawdą, oddam Ci moje życie. Pójdę za Tobą – nieważne, jaką cenę przyjdzie mi za to zapłacić”.

Dalsze losy Rifqi Bary streścić można w słowach Psalmu: „Oto biedak zawołał, a Pan go usłyszał, i wybawił ze wszystkich ucisków” (Ps 34, 7). O tym, jak niebagatelne były to „uciski”, przeczytać możemy w książce tej, która żyje dziś w wolności ducha, mając możliwość oddawania czci Jezusowi bez ograniczeń i usprawiedliwień. „Żyję dziś w wolności umysłu, emocji i relacji, widząc jak spełniają się słowa Pisma Świętego, które mówią. I każdy kto dla mojego imienia opuści, dom, braci i siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma (…). Bóg postawił na drodze mojego życia mężczyzn i kobiety, niezwykłych ludzi, którzy bardzo mnie kochają, a każdy z nich oddałby własne życie, by mnie chronić. Może się ukrywam. Ale jestem ukryta w świetle” – napisze.

Anna Nowogrodzka-Patryarcha

 

ISBN 978-83-7864-499-6
Oprawa miękka
Liczba stron: 344
Wymiary: 140 x 200 mm
Rok wydania: 2022
Wydawnictwo AA

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij