Ze wszystkich stron zalewani jesteśmy wyuzdaną erotyką. Wystarczy włączyć telewizor, otworzyć dowolną stronę internetową, czy po prostu pójść na spacer, by nasze oczy natrafiły na treści związane z seksualnością. Ktoś, kto ma dziś odwagę mówić publicznie o wstrzemięźliwości seksualnej i czystości przedmałżeńskiej, naraża się na wyśmianie oraz komentarze o „przeżytkach”, i „anachronizmach”.
Z jednej strony media krzyczą o prostytucji wśród dzieci i młodzieży (problem tak zwanych „galerianek”, „uniwersytucji”), elegancko ujętej w termin „sponsoringu”. Z drugiej natomiast strony promują modę na seksualną rozwiązłość, która ma być oznaką „bycia trendy”. Nieważne, czy reklamowany jest samochód, kosmetyki czy produkty spożywcze – treścią przewodnią reklamy musi być seks. Dążąc do sukcesu nie stawia się już na pomysłowość tylko na seksualność, w myśl zasady – im więcej erotyki tym lepiej. A wszystko to w imię szumnych haseł: nieograniczonej wolności i należącej się wszystkim przyjemności.
Wesprzyj nas już teraz!
Życie dowodzi prawdziwości słów, że „Pan Bóg przebacza zawsze, człowiek czasami, ale natura nigdy”. Antykultura seksu zaczyna na naszych oczach zbierać swoje straszliwe żniwa. Polska jest drugim na świecie państwem (po USA), gdzie istnieje największa wspólnota anonimowych osób uzależnionych od seksu. Pornografia, która bezwstydnie promowana jest na witrynach sklepowych i w Internecie, czyni spustoszenie wśród coraz młodszych dzieci. Zdrady małżeńskie, nieustannie rosnąca liczba osób zarażonych chorobami wenerycznymi, szczególnie wirusem HIV (chorzy, co ciekawe, nawet nie poddają się badaniu, tylko z wielką szczodrością dzielą się tym wirusem dalej), gwałty, molestowania seksualne aż do morderstw na tle seksualnym, to rzeczywistość. A jeśli nic się nie zmieni w tej materii, rzeczywistość ta może oznaczać nasze samounicestwienie.
W swym świadectwie zamieszczonym na witrynie internetowej „Nie wstydzę się Jezusa” pewna dziewczyna – studentka – napisała, iż kiedy chciała przeprowadzić akcję promującą czystość przedmałżeńską, została wyśmiana przez rówieśników, którzy zaproponowali jej, by lepiej posprzątała obejście uniwersyteckie. Żyjemy wiec w czasach, w których to, co piękne, jest wyśmiewane. W konsekwencji wiele osób, zaczyna się wstydzić czegoś, co przecież jest normalne. Iluż młodych katolików mówi: oczywiście, jestem katolikiem! Naturalnie, chodzę do kościoła! Co? Czystość do ślubu? Chyba żartujesz, nie mam zamiaru kupować kota w worku! I choć mężczyźni pragną, by ich żony były dziewicami, to sami często nie oferują wzajemności w tej kwestii. Spytani, czy sami dotrzymują wierności przedmałżeńskiej, często nieudolnie się tłumaczą, że przecież mężczyzna „musi mieć doświadczenie”. Uczciwy człowiek nie może oczekiwać od przyszłej żony czy przyszłego męża niczego, czego sam nie może zaoferować. Nieskalane życie moralne, zarówno mężczyzny jak i kobiety, to fundament, na którym powinniśmy budować małżeństwo. Skoro jestem gotów oddać wszystko, mam również prawo, aby wszystko otrzymać. Nie ma tu miejsca na żaden kompromis – idealna wzajemność. Nieprzekonanych odsyłam do badań, które wskazują, że kontakty seksualne nawiązywane przed ślubem negatywnie wpływają na jakość przyszłego małżeństwa. Udane małżeństwa były bowiem dwukrotnie liczniejsze wśród kobiet, które pierwszy akt seksualny przeżyły z mężem. W przypadku mężczyzn natomiast, udane związki małżeńskie były prawie trzykrotnie liczniejsze, kiedy to pierwsze przeżycie miało miejsce z małżonką.
Jeśli ktoś myśli, że lepiej „wyszumieć się” za młodu, by później nie podejmować takich prób, musi być przygotowanym na przykre zderzenie z rzeczywistością. Człowiek, który w swej młodości prowadzi życie rozwiązłe – powiedział Papież Pius XII – nie będzie potem szanował w małżeństwie wierności małżeńskiej.
Katarzyna Stępkowska