Od wielu tygodni w rosyjskich mediach ukazują się liczne artykuły ukazujące Białoruś jako „wroga” Rosji, kwestionujące suwerenność naszego sąsiada zza wschodniej granicy, a nawet grożące mu aneksją.
Rosyjski politolog Dmitrij Orieszkin udzielił wywiadu nadawanemu w języku białoruskim Radiu Wolna Europa RFE /RL. Stwierdził w nim, że zalew rosyjskich publikacji i materiałów antybiałoruskich, jest przykładem bezpardonowego „ataku ideologicznego” wymierzonego w Białoruś. Atakowana jest nie tylko – jak to zwykle bywa – rzekoma „sztuczność” języka i narodu białoruskiego, pragnącego odróżnić się od rosyjskiego, ale także sami Białorusini, którzy „spiskują” przeciwko Moskwie.
Wesprzyj nas już teraz!
Ostatnio „Prawda” opublikowała list z Mińska, w którym stwierdzono, że „demokraci białoruscy przekroczyli wszelkie granice nie tylko zdrowego rozsądku, ale także moralności”, ponieważ „w swoich opracowaniach naukowych i artykułach publicystycznych starają się pokazać, że Białorusini i Rosjanie nie mają wspólnych korzeni historycznych i że Rosjanie zawsze byli głównymi wrogami Białorusinów, z którymi niemal nieustannie walczyli”.
Z kolei portal News-front.info szeroko informował o „antyrosyjskiej działalności młodych patriotów białoruskich”, którzy „przygotowują się do konfrontacji militarnej z Rosją”. Pod koniec ubiegłego roku mieli oni założyć organizację wojskowo-patriotyczną „Vajar”, która „nie tylko aktywnie rekrutuje zwolenników, ale też prowadzi patriotyczne treningi na świeżym powietrzu”.
Portal dodał, że jedyna różnica między białoruskimi patriotami, a ukraińskim Prawym Sektorem polega na tym, że bojownicy białoruskiego „Vajara” od razu określili swój cel, tj. „sprzeciw wobec piątej kolumny pro-kremlowskiej na Białorusi i przeciw rosyjskiej agresji, którą przygotowuje owa piąta kolumna”.
Z kolei rosyjski ekonomista Siergiej Aleksaszenko powiedział w stacji radiowej Echo Moskwy, że „jeśli Mińsk będzie kontynuował swoją kampanię, by stać się częścią Europy, wówczas zostanie przyłączony do Rosji w sposób analogiczny do krymskiego scenariusza”.
Oreszkin wskazuje, że jeszcze 20 lat temu, rosyjscy patrioci z całych sił wspierali Aleksandra Łukaszenkę, który sprzeciwiał się reformom liberalnym. Teraz jednak dostrzegają oni, że autorytarny reżim Łukaszenki coraz bardziej stara się zachować suwerenność Białorusi i bronić jej przed zamachem ze strony swego wschodniego sąsiada, zwracając się ku Europie.
– Gdyby Moskwa była stolicą nowoczesnego państwa o wysokim poziomie rozwoju technologicznego i kulturalnego, to nie musiałaby być zaangażowana w sztuczną promocję rosyjskości – tłumaczył Oreszkin. Jego zdaniem, rosyjski byłby dziś tak samo popularny jak angielski. Teraz jednak wielu w Moskwie wpada w histerię, obawiając się utraty swoich wpływów.
Ekspert tłumaczył, że Rosjanie uważają, iż „mają prawo do myślenia w kategoriach radzieckich”. Dlatego Władimir Putin mówi, że Rosji „wbito nóż w plecy” i zrobili to „Ukraińcy, Turcy, Syryjczycy, a teraz także Białorusini”.
Oreszkin wątpi, by Białorusiom groził rosyjski atak militarny. – Rosja nie ma środków finansowych, demograficznych ani dyplomatycznych, które pozwoliłyby jej na aneksję Białorusi. Dlatego bardziej prawdopodobne jest nasilenie jedynie propagandy prorosyjskiej – tłumaczył.
Źródło: euromaidanpress.com
AS