Demokracja jest zagrożona zawsze gdy wybory przegrywa lewica i liberałowie – taki wniosek wysnuć można z wielu przemówień ustępujących przedstawicieli tej strony scen politycznych w różnych krajach. Nie inaczej było w przypadku kończącego swe rządy prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Swoje pożegnalne wystąpienie Obama wygłosił do około 20 tysięcy zwolenników w Chicago, w audytorium McCormick Place. Uciekał się do emocji i akcentów ocierających się o dramatyzm.
Wesprzyj nas już teraz!
– Tak, postęp był nierówny. Działanie demokracji zawsze było trudne, pełne wyzwań i czasami krwi. Często ma się odczucie, że za każde dwa kroki naprzód płaci się jednym krokiem wstecz – mówił. – Przyszłość należy do nas.
Prezydent chwalił się posunięciami, które uznaje za swoje sukcesy: reforma systemu opieki zdrowotnej, walką z terroryzmem, tworzeniem nowych miejsc pracy. Uznał Stany Zjednoczone za kraj „pod prawie każdym względem lepszy i silniejszy” niż przed jego ośmioletnimi rządami. Parafrazując soje wyborcze hasło „Tak, możemy!” zawołał: „Tak, zrobiliśmy!”.
– Nasza demokracja jest zagrożona za każdym razem kiedy uważamy ją za coś oczywistego – przekonywał i wezwał do odbudowy instytucji demokratycznych. Za zagrożenia „jedynie słusznego ustroju” uznał nierówności ekonomiczne oraz podziały rasowe.
Źródło: rp.pl
RoM