20 marca 2023

Z kronik socjalizmu: Jak urzędnikowi nie chciało się iść do sklepu po rower…

Czy to jest normalne? UOKiK uderzył w polskiego przedstawiciela marki rowerowej Merida 2,5-milionową karą za to, że ten kazał dystrybutorom sprzedawać w sklepach stacjonarnych, a nie w internecie. Za przeproszeniem miłościwie panujących socjalistów, co wam do tego, gdzie ja – obywatel – sprzedaję swoje produkty? Jeżeli mam ochotę spotykać się z klientami twarzą w twarz, to sprzedaję w sklepie. Mogę w ogóle wycofać się z Polski i sprzedawać w innym kraju i co mi wtedy zrobicie? Nałożycie karę za to, że się na was wypiąłem?

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów „ustalił, że w latach 2014–2020 spółka zakazywała swoim dystrybutorom sprzedaży przez internet. Sklep, który oferował rowery stacjonarnie, mógł na swojej stronie internetowej jedynie prezentować produkty Merida i umożliwić zdalne składanie zamówień. Wprowadzone przez Meridę zasady nie zezwalały na finalizację transakcji on-line i wysyłkę towarów do klientów. Po odbiór wybranego roweru nabywca musiał udać się do sklepu stacjonarnego” – czytamy w oświadczeniu, które wskazuje, że te same zasady dotyczyły sprzedaży na Allegro.

I dalej: „Narzucone przez spółkę Merida Polska zasady sprzedaży rowerów powodowały ograniczenie konkurencji wśród dystrybutorów i prowadziły do podziału rynku między dealerami. Dla konsumenta oznaczało to brak możliwości skorzystania z atrakcyjniejszej oferty przez internet, co mogło skutkować wyższymi cenami oferowanych produktów. Zainicjowane i organizowane przez spółkę Merida Polska porozumienie ograniczające konkurencję stanowiło poważne naruszenie polskich i unijnych reguł konkurencji”.

Wesprzyj nas już teraz!

Pytanie pierwsze: Od kiedy to urzędy w Polsce troszczą się o zasady zdrowej konkurencji (wolny rynek) oraz o samego konsumenta?

Pytanie drugie: Czy naprawdę mamy tu do czynienia z ograniczaniem konkurencji przez firmę Merida Polska?

Odpowiedź na oba pytania jest (dla umysłu wolnego od naleciałości socjalizmu) oczywista: NIE.

Spółka rowerowa, której dotyka ta urzędnicza hucpa, w żaden sposób nie ogranicza konkurencji, gdyż jej działania nie dotykają innych producentów rowerów prowadzących sprzedaż na polskim rynku. Jedyne, co robi ta firma, to kształtowanie swojej własnej – wewnętrznej – polityki sprzedaży, w której wyłącznym decydentem jest zarząd spółki, a nie taki czy inny urzędnik państwowy.

Ograniczając własną sprzedaż w internecie firma konkuruje co najwyżej… sama ze sobą. Żadnym sposobem nie można zakazać tego typu działań, gdyż jest to interwencja w politykę sprzedaży danego przedsiębiorstwa, która w tym wypadku nie koliduje prawem (przynajmniej z prawem naturalnym, a co sobie wydumali na ten temat brukselscy czy domorośli urzędnicy, to inna sprawa).

Ostatnim bastionem tej urzędniczej hucpy mógłby być jeszcze argument powołujący się na dobro dystrybutorów, czyli mniejszych firm współpracujących z Meridą. Ale byłby on równie absurdalny, jak cała sprawa. Jeżeli jakiemuś dystrybutorowi nie podobają się zasady proponowane przez przedstawiciela producenta, to droga wolna – może sprzedawać jakiekolwiek inne rowery. To samo dotyczy konsumentów. Mogą jeździć Trekiem czy Scottem i nic na tym nie stracą. A jeżeli są przywiązani do Meridy, to i tak pofatygują się do salonu, żeby sfinalizować zakup.

Dlaczego interwencja urzędu w Warszawie jest niegodziwa? Ponieważ na tożsamość marki składa się nie tylko sam produkt końcowy, ale również cała otoczka. Urzędnik nie ma prawa ingerować w kształtowanie tożsamości marki na żadnym jej etapie (chyba że kolidowałaby ona z prawem), co w oczywisty sposób dotyczy również sposobów sprzedaży i utrzymywania integralności własnego modelu biznesowego poprzez narzucanie dystrybutorom takich czy innych rozwiązań. Powtórzę: jeżeli dystrybutorowi nie podoba się taka umowa, to może jej nie podpisywać. A choćby firma w ten sposób sprzedała mniej rowerów, to czy można jej tego zabronić?

Jeżeli mnie jako konsumentowi nie podoba się Merida, to idę do konkurencji. I tu należy postawić kropkę. Nic żaden urząd nie ma w tej sprawie do gadania i pozostaje mieć nadzieję, że ta urzędnicza hucpa zostanie pomszczona w sądzie, a jej skutki „karne” jak najszybciej uchylone.

Filip Obara

Socjalizm – karykatura miłosierdzia

Państwo a Naród. Dla kogo jest niepodległość?

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij