Po przeprowadzeniu zamachu na dane, czas i pieniądze, BiGTechy chcą również zawładnąć naszymi sercami. Dosłownie rozkochując nas w sobie.
Popularny film sci-fi Ona (ang. Her) opowiada historię relacji miłosnej pisarza Theodore’a z systemem operacyjnym AI. Właśnie do oscarowego melodramatu nawiązał szef OpenAI Sam Altman, ogłaszając najnowszy model ChataGPT, z wbudowanym asystentem głosowym „Sky”. Chat-bot przemówił nawet głosem Scarlett Johansson, aktorki użyczającej głosu Samancie – filmowemu systemowi operacyjnemu.
Problem w tym, że Johansson kilka miesięcy wcześniej odmówiła Altmanowi użyczenia próbek głosu dla potrzeb narzędzia. Zbulwersowana aktorka zagroziła pozwem, a sam prezes OpenAI, mając na względzie bardziej straty wizerunkowe niż potencjalny proces, zdecydował publicznie przeprosić gwiazdę i zapewnił o modyfikacji usługi. Jednocześnie zadeklarował, że za głosem AI stoi zupełnie inna aktorka, choć nie zdradził jej personaliów.
Wesprzyj nas już teraz!
Choć afera ze Scarlett Johansson zwróciła powszechną uwagę na problem praw autorskich, entuzjazm związany z premierą GPT-4o niepokoi z nieco innego powodu. Amerykańskie BiGTechy po przeprowadzeniu zamachu na nasze dane, czas i pieniądze, biorą na celownik samą istotę człowieczeństwa.
„OpenAI, jak każda wielka korporacja, kształtuje technologie, które uderzają w przynajmniej jeden fundamentalny element ludzkiej natury. W tym przypadku jest to pragnienie łączności z innymi ludźmi” – przekonują eksperci.
„OpenAI celuje w twoją głowę, a teraz również w serce. Fakt, że Sky otrzymała moc najnowszego GPT-4o Omni stanowi prawdziwy przełom. To naprawdę zmieni sposób w jaki pracujemy, żyjemy i oddziałujemy z informacją” – zapewniają.
Jeżeli wierzyć branżowym doniesieniom, istnieje ogromna różnica między dotychczasowymi osobistymi asystentami głosowymi, a „prawdziwym cyfrowym towarzyszem” (ang. Digital Companion) jak Sky. Podobnie jak filmowa „Samantha”, DG potrafią rozumieć nie tylko co mówimy, ale jak mówimy, analizując towarzyszące nam uczucia. Co więcej, narzędzie wyposażone jest w pamięć, umożliwiającą nawiązywanie do odbytych rozmów, a kompatybilność z kamerą pozwala na żywą interpretację widzianego obrazu.
Rzeczywiście, obserwując materiały z oficjalnej premiery, nie sposób nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z czymś naprawdę wyjątkowym. Ciepły kobiecy głos, żywo komentujący nasze uwagi, rozumiejący żart, ironię, sarkazm; wybuchający perlistym śmiechem w niczym nie przypomina dotychczasowych, mechanicznych rozmówców pokroju Siri. „Sky” czaruje i wciąga od pierwszego poznania, a iluzja obcowania z kimś rzeczywistym jeszcze nigdy nie była tak silna.
Nic dziwnego, że rzeczywistość opisana dziesięć lat temu w dziele Spike’a Jonze’a, ku przerażeniu jednych, a radości wielu, realizuje się na naszych oczach.
Dziewczyna z laptopa
Upowszechnienie generatorów tekstu i grafik łączy się z wysypem tzw. modelek i influencerek AI – wirtualnych imitacji rzeczywistych kobiet, stworzonych na bazie cyfrowych śladów pozostawionych w internecie. Dzisiaj, hiperrealistyczne przedstawienia, bazujące na preferencjach seksualnych milionów mężczyzn otrzymały swój głos. Trzeba przyznać, głos szalenie intrygujący.
Cyfrowe towarzyszki, podobnie jak filmowa Samantha, będą miały wgląd w informacje pozostawione przez nas w sieci. Poznając zainteresowania, styl życia, osobowość, charakter, a nawet najskrytsze pragnienia, będą w stanie dostosować swój styl do indywidualnych potrzeb każdego użytkownika. Co więcej, identycznie jak duże modele językowe, ewoluują z każdą kolejną konwersacją. Choć na początku zapewne w oczy rzucać się będą technologiczne ograniczenia, w nieodległej przyszłości niejeden stwierdzi ze zdumieniem – niczym filmowy Theodor – „jak dobrze mnie znasz!”.
Nic dziwnego, że lawinowo przybywa entuzjastów nowej technologii. W czasach plagi samotności i darmowej pornografii, wielu mężczyzn tęskni za choćby namiastką prawdziwej relacji. Już dzisiaj za chwilę rozmowy z ulubioną „dziewczyną z kamerki” są w stanie zapłacić każde pieniądze. Teraz każdy z nich otrzyma swoją własną, idealną dziewczynę, z którą – oprócz relacji intymnej – będą przeżywać radości i smutki; dzielić pasje, plany i marzenia. A fakt obcowania wyłącznie z super-zaawansowanym algorytmem, nie będzie miał żadnego znaczenia. Wystarczy, że cyfrowe imitacje doskonale odpowiedzą na nasze emocjonalne potrzeby.
Wielu techno-entuzjastom takie substytuty jawią się jako doskonała recepta na kryzys samotności. Ba! Czytając liczne komentarze można nawet dojść do wniosku, że wirtualne przyjaciółki są dużo lepsze od prawdziwych kobiet, które wymagają fatygi, zainteresowania, a relacja z nimi obarczona jest ryzykiem rozczarowań i cierpienia. Takiego problemu nie ma w przypadku wiecznie uśmiechniętej, zabawnej i inteligentnej cyfrowej odpowiedniczki. Zamkniętej dodatkowo w szalenie atrakcyjnej „oprawie graficznej”.
Nowoczesne czat-boty, wzorem filmowej Samanthy, mają za zadanie pełnić również rolę terapeutyczną. Dość stwierdzić, że w „Her”, system operacyjny pomaga Theodore’owi poukładać relację z byłą żoną, zrobić karierę, a nawet rozpoznać w przyjaciółce prawdziwą bratnią duszę.
Wykastrowani psychopaci
Tymczasem nawet umiarkowany technosceptycyzm każe traktować podobne rewelacje z ostrożnością. Upowszechnienie internetowej pornografii, skutkujące przeniesieniem życia seksualnego do sieci już dzisiaj zbiera tragiczne żniwo. Jak pokazują badania, aż 65 proc. Polaków z pokolenia Z regularnie doświadcza samotności.
Ponad 32 proc. deklaruje, że odczuwa ją często, a 33 proc. czasami. „Jeśli młodość kojarzy się wam z czasem „seksu i rock and rolla”, to pokolenie Z jest zaprzeczeniem tej definicji” – pisze naTemat, zwracając uwagę na proceder „bed rottingu” czyli… „gnicia w łóżku” ze smartfonem w ręku.
Pornograficzny narkotyk, ulepszony emocjonalną nadbudową na pewno nie sprawi, że ludzie zaczną z powrotem zwracać się ku sobie. Destrukcyjny mechanizm krótkotrwałej gratyfikacji, spotęgowany przez to straszliwe uzależnienie, wyłącznie pogłębi tendencje aspołeczne i mechaniczne podejście do relacji międzyludzkich. W skrajnych (choć coraz powszechniejszych) przypadkach, wzmacniając zachowania psychopatyczne.
W upowszechnieniu „cyfrowych towarzyszy” pokroju Sky kryje się jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Jak przekonywał Yuval Noah Harari, AI może wykorzystywać relacje intymne do zmiany przekonań i światopoglądu, ponieważ w „politycznej walce o umysły i serca intymność jest najskuteczniejszą bronią”. Żadne racjonalne argumenty nie przyczyniają się do zmiany myślenia tak, jak przebywanie w towarzystwie bliskiej nam osoby. Specjaliści od „hakowania człowieka” już dawno odrobili tę lekcję; teraz jedynie deployują odpowiednie rozwiązania „na produkcji”.
Kiedy Sam Altman, zadeklarowany homoseksualista, dla którego wyznacznikiem człowieczeństwa są jedynie „emocje i humor”, reklamuje swoją zabawkę za pomocą dystopijnego dramatu, wszystkim powinna zapalić się czerwona lampka. Nic dziwnego, że prof. Andrzej Zybertowicz nazywa techno-entuzjazm jedną z najgroźniejszych ideologii współczesnego świata.
Piotr Relich