Francja, a teraz także i Belgia, odczuwają skutki „ubogacenia kulturowego”. Na ulicach miast tych krajów trwają zamieszki związane ze śmiercią 17-latka, który podczas próby zatrzymania przez Policję próbował uciec i został zastrzelony. Sprawy zaszły na tyle daleko, że prezydent Francji Emmanuel Macron w piątek opuścił szczyt UE w Brukseli przed jego zakończeniem, aby przewodniczyć spotkaniu kryzysowemu w sprawie zamieszek.
„Prezydent Macron jest gotowy zastosować do utrzymania porządku środków bez tabu po trzeciej nocy przemocy we Francji” – poinformował media w piątek Pałac Elizejski. Politycy prawicy domagają się od prezydenta wprowadzeniu stanu wyjątkowego. „Zaniepokojenie” wydarzeniami we Francji wyraził niemiecki rząd.
Protesty nie dotyczą jednak tylko Francji, bo dotarły też do stolicy Belgii. W Brukseli policja ostatniej nocy zatrzymała 48 nieletnich i 16 dorosłych właśnie w związku z niepokojami po śmierci 17-letniego Nahela we Francji.
Wesprzyj nas już teraz!
Jeszcze w czwartek w mediach społecznościowych krążyły wezwania do protestu, a młodzi ludzie, głównie arabskiego pochodzenia, zebrali się w czwartek w kilku dzielnicach i zaczęli prowokować funkcjonariuszy policji. W nocy doszło do zamieszek m.in. w dzielnicy Anneessens i jej okolicach – rozpalano ogniska, podpalono kilka samochodów. Aleja Lemonnier w centrum miasta została na krótko zabarykadowana skuterami i pudłami.
Policja twierdzi, że „jest jeszcze za wcześnie, aby powiedzieć, czy i jeśli tak, to jakie” środki podejmie – „zachowujemy czujność i obserwujemy rozwój wypadków we Francji” – czytamy w policyjnym komunikacie.
Źródło: PAP/Oprac. MA