Prezydent Andrzej Duda podpisał dziś projekt ustawy o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich na polskie bezpieczeństwo wewnętrzne. Zdaniem wiceministra obrony narodowej Wojciecha Skurkiewicza podobnej „obserwacji” poddani powinni zostać liczni dziennikarze, mający „prorosyjskie naleciałości”. Dokument zdaje się dosyć szeroki, by propozycje tą wcielić w życie.
Prezydent poinformował w poniedziałek, że zdecydował o podpisaniu ustawy o powołaniu Komisji ds. badania wpływów rosyjskich, a także, że zamierza skierować ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego. Organ ma rozpatrzeć szereg licznych zastrzeżeń co do zgodności dokumentu z konstytucją.
Dziennikarze w Sejmie pytali Skurkiewicza, czy są politycy PiS-u, których chciałby zobaczyć przed tą komisją. – Moim zdaniem również powinno wielu dziennikarzy stanąć przed komisją, którzy mają również w swojej działalności pewnego rodzaju naleciałości prorosyjskie, między innymi dziennikarze, którzy współpracowali z takim portalem jak „Telegraf” – odpowiedział wiceszef MON. Polityk dodał też, że na pewno nie będzie członkiem komisji ds. badania wpływów rosyjskich.
Wesprzyj nas już teraz!
Sejm ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 uchwalił 14 kwietnia br. Z inicjatywą jej powołania wyszli w grudniu ub.r. posłowie PiS. Wskazywali, że komisja ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej.
11 maja br. Senat podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy w sprawie powołania tej komisji. W piątek przeciwko senackiej uchwale opowiedział się Sejm.
Komisja miałaby analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.
Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
Jak ostrzegał na Twitterze prezes Instytutu ordo Iuris mec. Jerzy Kwaśniewski, w projekcie ustawy „wpływy rosyjskie” zostały zdefiniowanie nie dość precyzyjnie i bardzo szeroko. „O prawach i wolnościach jednostki rozstrzygać musi sąd. Tymczasem Komisja będzie mogła żądać przymusowego doprowadzenia, będzie mogła żądać uchylenia tajemnicy adwokackiej i lekarskiej jeżeli wymaga tego niejasna „ochrona ważnych interesów RP”, będzie też uchylać ostateczne decyzje administracyjne innych organów”, dodawał.
(PAP)/ oprac. FA
Czy @prezydentpl dostrzega zagrożenie dla #Konstytucja płynące z oddania władzy nad prawami politycznymi obywateli grupie 9 osób wybranych przez Sejm za zgodą służb i odwoływanych na żądanie służb (art. 9 ust. 4 i 5 ustawy)?
O prawach i wolnościach jednostki rozstrzygać musi…
— Jerzy Kwaśniewski (@jerzKwasniewski) May 29, 2023
Pierwsza kompromitacja ustawy @LexTusk nastąpi, gdy zwykły Sąd Rejonowy odmówi zgody na doprowadzenie pierwszego świadka, który odmówi dobrowolnego stawiennictwa
Druga, gdy za dwa lata będziemy płacić odszkodowania oczywistym agentom wpływu, tylko dlatego, że ustawa jest wadliwa
— Jerzy Kwaśniewski (@jerzKwasniewski) May 29, 2023