Arthur Bliss Lane to z pewnością pośród obywateli tzw. wolnego świata jeden z najważniejszych bezpośrednich świadków instalowania systemu komunistycznego w naszym kraju.
W latach 1945-1947 był amerykańskim ambasadorem w Warszawie. Zgodził się na objęcie tego stanowiska niechętnie, mając świeżo w pamięci chociażby pośredni, acz decydujący udział Armii Czerwonej w klęsce Powstania Warszawskiego. Liczył, że pod presją ze strony Stanów Zjednoczonych Sowieci dotrzymają jednak przyjętych na konferencjach Wielkiej Trójki zobowiązań dotyczących demokratycznych wyborów i swobód w Polsce. Bliss Lane bardzo szybko przekonał się co do rzeczywistych intencji Stalina i jego polskojęzycznych marionetek. Dokąd jednak uważał, iż istnieje szansa, by państwa zachodnie, a szczególnie Stany Zjednoczone wymogły na ZSRR respektowanie zawartych umów, słał do Departamentu Stanu i Białego Domu alarmujące noty i raporty dotyczące sytuacji politycznej w Polsce, choćby dotyczące sfałszowanego referendum w czerwcu 1946 r. czy prowokacji komunistycznych władz, znanych jako pogrom kielecki.
Wesprzyj nas już teraz!
Bliss Lane obserwował systematyczne budowanie w Polsce aparatu represji opartego na wzorcach sowieckich. Represjonowanie i stopniowe eliminowanie opozycji, fałszowanie „demokratycznych” głosowań, kłamliwą propagandę, sprzeczne z międzynarodowymi obyczajami traktowanie obywateli amerykańskich, których wielu trafiło do aresztu za prawdziwe bądź rzekome sprzyjanie politycznym przeciwnikom komunistów. Autor wspomina swoje spotkania z dygnitarzami, których często przenikliwie opisuje. Świetnie był zorientowany w skali oddziaływania komunistycznej agentury w Polsce, szybko też przekonał się, że nie ma do czynienia z suwerennymi władzami państwowymi, a tylko sowiecką ekspozyturą.
Ambasador nie był w swoich działaniach całkiem osamotniony, miał pewne wsparcie wśród niektórych polityków i urzędników w Waszyngtonie. Jednak ci, od których zależało uratowanie częściowej choćby suwerenności Polski i innych państw sowieckiej orbity, Europę Wschodnią Stalinowi „odpuścili”, nie widząc w tym dostatecznie ważnego interesu dla USA. Gdy komuniści zmanipulowali zarówno przebieg, jak i wynik „wyborów” do sejmu w 1947 r., Bliss Lane uznał, że jego misja w Polsce dobiegła końca, gdyż pozostawanie na stanowisku mogłoby zostać uznane za milczącą zgodę na wspomnianą farsę. Nie mogąc zaś pogodzić się ze znacznie więcej niż ugodową, bo opartą na ciągłych ustępstwach polityką swego mocarstwa wobec Sowietów, najpierw złożył dymisję ze stanowiska w Warszawie, a następnie w ogóle wystąpił ze służby dyplomatycznej. Poświęcił się wówczas wspieraniu sprawy polskiej jako publicysta i sponsor „The Polish Review” sądząc, iż w ten sposób najlepiej może pomóc naszemu narodowi.
Podsumowując swe, wydane po raz pierwszy w 1948 roku wspomnienia, które opisywały kulisy przejmowania Polski przez ZSRS, kreślił mało optymistyczną perspektywę na przyszłość, brak było jednak podstaw, by obraz ten miał jaśniejsze barwy. W czym – mimo wszystko upatrywał podstaw do nadziei na lepszą przyszłość? Po pierwsze – pisał o Polakach – są oni najbardziej jednorodnym społeczeństwem dzisiejszej Europy. Należą niemal wszyscy do tej samej rasy, łączy ich ta sama religia i język, przeżyte cierpienia i ogromne poświęcenie dla własnej ojczyzny. Po rozbiorach w XVIII wieku okazali się narodem, który najtrudniej ujarzmić. W czasie okupacji hitlerowskiej nigdy nie stracili ducha ani poczucia jedności. Tak długo, jak zachowają względną wolność praktyk religijnych, ich siła moralna pozostanie nienaruszona.
W Polsce po raz pierwszy książka Bliss Lane’a ukazała się w podziemnym wydawnictwie „KRĄG” w 1984 r. Po latach postanowiło przypomnieć ją Stowarzyszenie Kulturalne „Fronda”.
Roman Motoła
Arthur Bliss Lane, Widziałem Polskę zdradzoną. Fronda, Warszawa 2008.
Tekst powyższy został opublikowany w nr. 10 magazynu „Polonia Christiana”.