W Polsce sąd dokładnie pilnuje co i do kogo mówimy na ulicy. Przykład? Oto architekt ze Stargardu Szczecińskiego został skazany na cztery miesiące ograniczenia wolności i 1 tys. zł grzywny, za to, że radnego SLD nazwał „komunistą” i „grubym radnym”.
Sądy czują się w Polsce bardzo swobodnie. Wyroki rozdają w wielu sprawach na prawo i lewo. Nieważne czy chodzi o mocną opinię, czy kilka ostrzejszych słów rzuconych w czyjąś stronę na ulicy, bez przejawów agresji.
Wesprzyj nas już teraz!
O tym, że sądy interesują się również ulicznymi opiniami przekonał się architekt ze Stargardu Szczecińskiego, antykomunista Daniel Sosin.
W swoim mieście znany jest ze sprzeciwu wobec symbolu komunistycznego – czerwonej gwiazdy osadzonej na kolumnie zwycięstwa. Sosin zorganizował w ubiegłym roku happening, domagając się usunięcia sowieckiego symbolu.
Happening nie spodobał się tamtejszemu radnemu z SLD Kamilowi Chwałkowi. Członek postkomunistycznej partii zawiadomił Straż Miejską, informując, że Sosin popełnia wykroczenie przechodząc przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Sosin został ukarany mandatem.
I to właśnie wówczas doszło do ostrej wymiany zdań między antykomunistą, a członkiem postkomunistycznego ugrupowania. Sosin powiedział radnemu, że zamiast donosić, powinien zająć się pracą w Radzie Miejskiej. Nazwał też Chwałka „grubym radnym” i „komunistą”.
Chwałka wyraźnie zabolały te słowa i podał stargardzkiego architekta do sądu. Sosin został przykładnie ukarany. Ku przestrodze kolejnym osobom, które miałyby chęć zorganizowania antykomunistycznego happeningu.
Źródło: niezależna.pl
ged