28 stycznia 2015

Za rok znów Dzień Islamu w Kościele?

Co roku Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego wystosowuje na zakończenie ramadanu orędzie bądź przesłanie do muzułmanów na całym świecie świętujących. Ostatnio można było w nim wyczytać: „Oby nasza przyjaźń zawsze inspirowała nas do współpracy w mądrym i roztropnym stawianiu czoła tym licznym wyzwaniom”. Jak była więc historia „dialogu” muzułmanów z chrześcijanami?

 

Co roku „zwieńczeniem” ekumenicznych spotkań i modlitw w Kościele katolickim w Polsce jest (o dziwo!) tzw. Dzień Islamu. Jest to podobno ewenement na skalę światową. Czytamy, że został ustanowiony przez Konferencję Episkopatu Polski jako „dzień modlitw poświęcony islamowi”. Co roku też Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego wystosowuje na zakończenie ramadanu (nie wiedzieć czemu często pisanego z wielkiej litery) orędzie bądź przesłanie do muzułmanów na całym świecie świętujących Id Al-Fitr (czyli dosłownie: Święto Przerwania Postu). Ostatnio można było w nim wyczytać: „Oby nasza przyjaźń zawsze inspirowała nas do współpracy w mądrym i roztropnym stawianiu czoła tym licznym wyzwaniom”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Chciałbym odnieść się do ww. fenomenów przytaczając najpierw historię „dialogu” muzułmanów, a w zasadzie samego Mahometa, z chrześcijanami. Bo z żydami (zazwyczaj Arabami wyznającymi judaizm na Półwyspie Arabskim) „dialog” się skończył w Medynie wyrzuceniem i wyrżnięciem plemion Banu Qurajza, Banu Qajnuqa i Banu An-Nadir. Z chrześcijanami jednak sprawa nie była taka prosta. Ktoś przecież musiał utrzymywać muzułmańską armię z podatków i nie można było od razu tak wszystkich „nawrócić”…

 

Bardzo ciekawym przykładem „dialogu” Mahometa z chrześcijanami Półwyspu Arabskiego jest miasto Nadżran, które w okresie jego życia miało nawet własną katedrę i było jednym z ważnych ośrodków życia religijnego na Półwyspie Arabskim. Mahomet posłał do Nadżran wodza swoich wojsk, Chalida Ibn Al-Walida, którego nazywał „wyciągniętym mieczem Allaha”. W As-Sira an-nabawijja (Życiorys proroka), cz. IV, nr 239, czytamy: „Posłaniec Allaha wysłał Chalida Ibn Al-Walida w miesiącu rabi’ al-achar lub dżumada al-ula roku dziesiątego, do Banu Al-Harith [nazwa arabskiego chrześcijańskiego plemienia] w Nadżranie, rozkazując mu, by wzywał ich do islamu, zanim będzie z nimi walczył po upływie trzech dni. «Jeśli odpowiedzą, to przyjmij ich. Jeśli zaś nie – walcz z nimi». Chalid zatem wyruszył i wysłał jeźdźców, którzy rozjechali się w każdym kierunku wzywając do islamu tymi słowami: «Ludzie, przyjmijcie islam [dosł. poddajcie się], a ocalicie swoje życie» i przyjęli islam, a Chalid ustanowił nad nimi tych, którzy nauczali ich islamu, Koranu i sunny”.

 

Po tym owocnym „dialogu międzyreligijnym”, gdzie siła argumentu została od razu zastąpiona argumentem siły, Chalid napisał w zwycięskim tonie list do Mahometa, a ów odpisał mu (choć podobno był analfabetą, jak twierdzą muzułmanie) chcąc, by sprowadził mu delegację „nawróconych” nadżrańczyków: „I przybył Chalid do posłańca Allaha, a z nim delegacja Banu Al-Harith […]. A kiedy przybyli do posłańca Allaha, widząc ich rzekł: «Kim są ci, którzy są jak Hindusi?». Odpowiedziano mu: «Posłańcu Allaha, to są mężowie z plemienia Banu Al-Harith […]». A gdy stanęli naprzeciw Mahometa, pozdrowili go i rzekli: «Wyznajemy, że jesteś posłańcem Allaha, i że nie ma boga prócz Allaha». […] «Wy jesteście tymi, którzy gdyby zakazano im przejścia na islam i milczano, to nikt by z was nie wrócił», po czym powtórzył po raz drugi: «nikt by z was nie wrócił», i po raz trzeci: «nikt by z was nie wrócił», i po raz czwarty. […] I powiedział posłaniec Allaha: «Gdyby Chalid nie napisał do mnie, że przyjęliście islam i nie walczyliście, strąciłbym wasze głowy pod wasze stopy»”.

 

Jak widać z powyższego poniżanie rdzennej ludności chrześcijańskiej Nadżran oraz groźby unicestwienia były żywo obecne w tym jakże „teologicznym” dialogu, którego przykład dał nie kto inny, jak sam założyciel islamu… Spisujący tę historię pierwszy biograf Mahometa, Ibn Ishaq, chciał w całej pełni ukazać twórcę islamu…

 

Czemu zatem ma służyć „dzień modlitw poświęcony islamowi”? Albo zapewnianie o „zawsze inspirującej przyjaźni” wbrew nakazowi Koranu, by nie przyjaźnić się z chrześcijanami (sura 5,51)? Nie mam zielonego pojęcia, ale wiem, czemu powinien służyć: ujawnianiu prawdy o islamie, a przede wszystkim prawdy o Jezusie Chrystusie, który w samym Koranie jest określany Posłańcem Boga, Słowem Boga i Jego Duchem (sura 4,171). Warto też zadać pytanie, dlaczego Mahomet jest wspominany w Koranie tylko 4 razy, a Jezus – 25? A co z Dniem Ostatecznym, kiedy wedle muzułmańskiej eschatologii przyjdzie Mesjasz, a nie Mahomet? Pytań tego typu jest znacznie więcej. Padają one często na falach telewizji Al-Fadi, która skutecznie ewangelizuje muzułmanów m.in. dzięki ojcu Zakarijji Butrosie, a odpowiedzi wskazują jednoznacznie na prawdziwego Bożego Posłańca, którym jest Chrystus. Oby tylko muzułmanie i ci, którzy prowadzą z nimi dialog, zechcieli do nich sięgnąć, odpowiedzieć na nie szczerze i odkryć na nowo wezwanie Ewangelii: „Poznacie Prawdę, a Prawda was wyzwoli” (J 8,32).

 

dr Bartłomiej Grysa, arabista

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij